Wizyta w Chełmie i okolicach odbyła się przy okazji nagrania kolejnego odcinka programu "Kuchenne rewolucje” w TVN. Niestety ani Chełm ("brak życia”), ani Włodawa ("letarg” i "brak jakiegokolwiek miejsca, w którym moglibyśmy usiąść, napić się kawy i zjeść choćby kanapkę”), ani tym bardziej Okuninka nie przypadły do gustu Magdzie Gessler.
To ostatnie miejsce zostało szczególnie skrytykowane. Co prawda początkowo, z powodu licznej ilości turystów, Okuninka skojarzyła się jej z Gran Canarią, jednak szybko czar prysł. "Nikt nie panuje tu nad architekturą, wokół wykwitają jak grzyby na ścianie ciasno poustawiane obok siebie domki” - napisała Gessler w portalu Natemat.pl
Jeszcze bardziej dostało się branży gastronomicznej. "Śmierdzi wszechobecny junkfood, byle jaki, niejadalny, trujący. Na próżno szukać tu produktów regionalnych, nie można kupić nawet normalnego chleba” - czytamy na blogu.Gessler zauważa też wszechobecny hałas i huk dobiegający z wesołego miasteczka, według niej czynnego na okrągło i w dzień i w nocy. I to mimo tego, że ostatnio wprowadzono nad jeziorem ciszę nocną.
"Gęsto, bezdusznie, nieprzyjaźnie - tak odebrałam Okuninkę, mając ochotę uciec stamtąd jak najszybciej i jak najdalej” - podsumowała swoją wizytę Magda Gessler.
Lokalnym władzom również się dostało za brak punktu medycznego nad jez. Białym. "Co w sytuacji, w której ktoś dostaje zawału a karetka z oddalonej o 8 km Włodawy grzęźnie na amen w korku do Okuninki...?” - czytamy.
Magda Gessler na szczęście dostrzega pewne pozytywy - są to walory przyrodnicze okolic jeziora.
Magda Gessler nad jez. Białym: Trujący junkfood i nie ma punktu medycznego
O swojej wizycie w Chełmie, Włodawie i Okunince nad jez. Białym pisze w swoim najnowszym felietonie Magdalena Gessler na portalu Natemat.pl
- 01.08.2014 14:21

Reklama












Komentarze