Cybulak: Jak feniks z popiołów
ROZMOWA z Darią Cybulak, koszykarką AZS UMCS Lublin
- 17.11.2008 16:33
- Zerwałam więzadła krzyżowe i uszkodziłam łękotkę. Już pierwszego kwietnia poddałam się operacji. Chociaż był to prima aprilis, to nie było mi do śmiechu. Zdecydowałam się na szybką operację, bo chciałam jak najszybciej wrócić do gry.
- Przede wszystkim rehabilitację przechodzę w Lublinie, więc AZS UMCS jest naturalnym miejscem, gdzie mogę wrócić do dawnej formy. Kilka tygodni temu trener Cezary Nowak powiedział mi, że widzi mnie w zespole i zaproponował możliwość poruszania się z jego zawodniczkami. Teraz jestem na miesięcznym okresie próbnym podczas, którego obserwuję zachowanie swojego organizmu. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Teraz dołożyłam sobie jeszcze treningi lekkoatletyczne, które realizuję wspólnie z trenerem Dariuszem Szymczukiem.
- Tego nie wiem, ale nie ukrywam, że chcę grać w wyższej lidze. Być może Lublin opuszczę już w styczniu. Mam możliwość wyjazdu za granicę.
- Nie chcę zdradzać szczegółów. Mogę powiedzieć tylko, że jest to kierunek zachodni.
- Interesuje, ale wiem, że zespoły mają już poukładane składy i szukają już tylko zawodniczek na konkretne pozycje. Wszystko wyjaśni się w styczniu.
- PLKK. W Niemczech górna połówka to ekipy profesjonalne, a dolna to zespoły amatorskie, w których dziewczyny normalnie pracują. Nasza liga jest naprawdę szanowana i rozpoznawana w Europie.
- Widać, że szkoleniowiec odwalił kawał dobrej roboty, bo jego podopieczne są nieźle wyszkolone technicznie i mają olbrzymi potencjał. Na razie nie umieją go jeszcze do końca wykorzystać, ale widzę przed nimi perspektywy.
- Mój tata Waldemar Cybulak.
- Reprezentacja Polski. To jest cel każdej koszykarki i wierzę, że jestem w stanie go jeszcze osiągnąć. W końcu nie jestem pierwszą i ostatnią zawodniczką, która doznała poważnej kontuzji.
Reklama













Komentarze