Jeśli Robert Smith ma rzeczywiście takie sny, o jakich napisał w tekstach piosenek zawartych na nowym albumie The Cure \"4:13 Dream”, można mu pozazdrościć. Jeżeli to tylko artystyczna fikcja, należy mu gratulować talentu literackiego. W obu wariantach wypada mu podziękować za parę fajnych utworów także w wymiarze muzycznym.
Smętny, ponaddwuminutowy, instrumentalny wstęp do pierwszego kawałka, zatytułowanego \"Underneath the Stars”, może sugerować, że trzynasty longplay Brytyjczyków będzie przedłużeniem mrocznych klimatów znanych z płyt \"Pornography” i \"Disintegration”. Ale kiedy lider kapeli zaczyna śpiewać, jak fruwa wtulony w ukochaną gdzieś w przestrzeni gwiezdnej, okazuje się, że to zły trop.
Drugi numer, zatytułowany \"The Only One”, muzycznie nawiązuje do najlepszych popowych piosenek The Cure w rodzaju \"Just Like Heaven” i \"Friday I\'m in Love”. Literacko jest wyznaniem miłości do dominującej partnerki, która lubi nieraz spuścić lanie autorowi.
Podobne do tego - bardzo przebojowe i pogodne - utwory dominują na \"4:13 Dream”.
Reklama













Komentarze