Reklama
Chrościcki: Trzydzieści lat minęło, jak jeden dzień
Rozmowa z Andrzejem Chrościckim, zdobywcą Superpucharu rozgrywek Pod Koszami Dziennika Wschodniego
- 27.04.2009 17:09
- Całą swoją karierę spędziłem w Lancecie, z którym zdobyłem siedem złotych medali. Wydaje mi się, że jesteśmy najbardziej utytułowaną ekipą w historii tej ligi. Zaczynaliśmy trzydzieści lat temu jeszcze w hali AOS pod opieką śp. redaktora Andrzeja Wawrzyckiego. Teraz gram już tylko w lidze Maxikoszykówki, bo nie mam siły rywalizować z młodymi chłopakami. Z pewnością powołanie takich rozgrywek było strzałem w dziesiątkę. Zresztą widać to po ciągle rosnącej liczbie uczestników. Uważam, że to najważniejsze wydarzenie sportowe, jakie odbywa się w Lublinie.
- Ciężko nawet to porównywać. Na początku były spore ograniczenia, bo obowiązywał wysoki limit wieku i zakaz gry ligowców. Później, w miarę upadania lubelskiej koszykówki, limit wieku obniżano. Kiedyś nie było rozgrywek Maxikoszykówki, a teraz starsi panowie, tacy jak ja, mogą sobie pograć razem w basket. Zresztą mam 56 lat i nie wyobrażam sobie, abym ścigał się z moim synem, który występuje w Farmedzie.
- Po prostu kocham koszykówkę. Ten sport pozwala mi odstresować się. Na co dzień jestem chirurgiem i basket jest dla mnie odskocznią od pracy.
- Poruszam się żwawo, ale mamy problemy ze skompletowaniem składu. Lancet jest złożony przede wszystkim z lekarzy. Niestety, ale w tym sezonie większość z nas miała dyżury w porze rozgrywania spotkań, więc nigdy nie mieliśmy okazji wystąpić w pełnym składzie. Zobaczymy jednak w październiku, bo może ktoś dołączy do nas i zdecydujemy się na zgłoszenie drużyny do rozgrywek.
Reklama













Komentarze