Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Marian Wardzała (KMŻ Lublin): Nie szukajmy winnych

ROZMOWA z Marianem Wardzałą, trenerem KMŻ Lublin
• W niedzielę, meczem z Lokomotivem Daugavpils, KMŻ Lublin zakończy nieudany sezon. Jak go pan oceni?

- Wszyscy ponieśliśmy dużą klęskę. Nie udało się działaczom, zawodnikom i mnie również. Ten sezon to dla mnie spore przeżycie, bo jeszcze nigdy nie zaliczyłem spadku z ligi z prowadzoną przez siebie drużyną, choć pracowałem tylko w dwóch: KMŻ i Unii Tarnów.

• Czy kibice mogą mieć do kogoś pretensje, że drużyna spadła do II ligi?

- Nie szukałbym tutaj winnych, bo na to złożyło się wiele czynników. Głównym było to, że u progu startu rozgrywek zespół stracił głównego sponsora. Odejście z klubu Lubelskiego Węgla spowodowało dużą dziurę w budżecie. Niestety, nie udało się znaleźć kogoś, kto by tę dziurę zasypał. Już wtedy było wiadomo i było czuć, że ten sezon może się dla nas skończyć źle. Mówiłem już o tym, ale powtórzę raz jeszcze, że mimo wszystko jestem pełen podziwu dla ludzi, którzy podjęli próbę ratowania sytuacji.

• Początek sezonu wskazywał na to, że „Koziołki” będą się bić o udział w rundzie zasadniczej. Co spowodowało, że tak nagle wszystko obróciło się o 180 stopni?

- Ja nie chcę o tym mówić. Proszę sobie samemu wyciągnąć wnioski z tego co już powiedziałem.

• Największą piętą Achillesową zespołu byli młodzieżowcy.

- Niestety, ale kompletując skład w klubie skupiono się na seniorach, a zapomniano o juniorach. Mało brakowało a zostalibyśmy z niczym, bo Arek Madej był już jedną nogą w Łodzi. Udało mi się go przekonać żeby jednak został u nas, bo w Orle będzie miał sporą konkurencję. Zatrzymałem go na siłę. Myślałem, że ten chłopak będzie sobie w tym sezonie radził lepiej, ale było inaczej. Mówiąc o problemie młodzieżowców proszę sobie wyobrazić, że na pierwszy mecz do Daugavpils mieliśmy już jechać w sześcioosobowym składzie. Z łapanki wziąłem Dawida Maturę, żeby klub nie musiał płacić dodatkowo jakiejś kary finansowej.

• Będzie pan chciał dalej pracować w Lublinie, jeśli padnie taka propozycja?

- Nie potrafię teraz odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno dobrze się czuję w Lublinie, widzę zrozumienie kibiców wobec obecnej sytuacji, nie ma z ich strony wyzwisk pod moim adresem. Ale trudno przewidzieć jak to wszystko się potoczy. Nie mówię nie, ale nie deklaruję też, że zostanę.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama