• W niedzielę, meczem z Lokomotivem Daugavpils, KMŻ Lublin zakończy nieudany sezon. Jak go pan oceni?
- Wszyscy ponieśliśmy dużą klęskę. Nie udało się działaczom, zawodnikom i mnie również. Ten sezon to dla mnie spore przeżycie, bo jeszcze nigdy nie zaliczyłem spadku z ligi z prowadzoną przez siebie drużyną, choć pracowałem tylko w dwóch: KMŻ i Unii Tarnów.
• Czy kibice mogą mieć do kogoś pretensje, że drużyna spadła do II ligi?
- Nie szukałbym tutaj winnych, bo na to złożyło się wiele czynników. Głównym było to, że u progu startu rozgrywek zespół stracił głównego sponsora. Odejście z klubu Lubelskiego Węgla spowodowało dużą dziurę w budżecie. Niestety, nie udało się znaleźć kogoś, kto by tę dziurę zasypał. Już wtedy było wiadomo i było czuć, że ten sezon może się dla nas skończyć źle. Mówiłem już o tym, ale powtórzę raz jeszcze, że mimo wszystko jestem pełen podziwu dla ludzi, którzy podjęli próbę ratowania sytuacji.
• Początek sezonu wskazywał na to, że „Koziołki” będą się bić o udział w rundzie zasadniczej. Co spowodowało, że tak nagle wszystko obróciło się o 180 stopni?
- Ja nie chcę o tym mówić. Proszę sobie samemu wyciągnąć wnioski z tego co już powiedziałem.
• Największą piętą Achillesową zespołu byli młodzieżowcy.
- Niestety, ale kompletując skład w klubie skupiono się na seniorach, a zapomniano o juniorach. Mało brakowało a zostalibyśmy z niczym, bo Arek Madej był już jedną nogą w Łodzi. Udało mi się go przekonać żeby jednak został u nas, bo w Orle będzie miał sporą konkurencję. Zatrzymałem go na siłę. Myślałem, że ten chłopak będzie sobie w tym sezonie radził lepiej, ale było inaczej. Mówiąc o problemie młodzieżowców proszę sobie wyobrazić, że na pierwszy mecz do Daugavpils mieliśmy już jechać w sześcioosobowym składzie. Z łapanki wziąłem Dawida Maturę, żeby klub nie musiał płacić dodatkowo jakiejś kary finansowej.
• Będzie pan chciał dalej pracować w Lublinie, jeśli padnie taka propozycja?
- Nie potrafię teraz odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno dobrze się czuję w Lublinie, widzę zrozumienie kibiców wobec obecnej sytuacji, nie ma z ich strony wyzwisk pod moim adresem. Ale trudno przewidzieć jak to wszystko się potoczy. Nie mówię nie, ale nie deklaruję też, że zostanę.
Reklama
Marian Wardzała (KMŻ Lublin): Nie szukajmy winnych
ROZMOWA z Marianem Wardzałą, trenerem KMŻ Lublin
- 05.09.2014 11:00
Reklama













Komentarze