Reklama
Mistrzowie inteligentnego metalu z amerykańskiej kapeli Queensrÿche proponują kolejny znakomity album.
Zawartość cedeka powinna przypaść do gustu tym, którzy podczas słuchania wolą wzmożoną aktywność tego, co wewnątrz czaszki, niż rytmiczne ruchy całej głowy.
Do żywiołowego headbangingu w przypadku \"American Soldier” nie ma nawet zbyt wielu okazji. To longplay muzycznie dość stonowany. Dominują na nim średnie tempa i mollowe melodie. Króluje klimat melancholijny i refleksyjny, bo temat jest poważny, a jego literackie ujęcie natchnione.
Otóż lider i wokalista Queensrÿche Geoff Tate napisał na 12 płytę długogrającą swojej kapeli 12 piosenek o amerykańskich żołnierzach. Brzmi dziwnie? Ale tylko z pozoru. Bo nie są to jakieś patriotyczne peany i hurraoptymistyczne hymny wojenne, mające zagrzewać do walki.
Piosenki grupy z Seattle prezentują trudne losy i przeżycia żołnierzy - począwszy od tych, którzy walczyli podczas II wojny światowej, a skończywszy na uczestnikach przedsięwzięcia irackiego. Nie ma tu politycznych rozważań autora i jego komentarzy. Są sprawy ludzkie podawane z perspektywy bohaterów wydarzeń.
Poznajemy stan ducha tych, którzy zostali wcieleni do armii i rzuceni na front. Słuchamy o ich rozterkach, obawach, o tęsknocie za ojczyzną, za domem i za rodziną. W końcu dowiadujemy się, jak trudno przystosować się na nowo do normalnego życia po powrocie z wojny.
Słowa Tate\'a brzmią niezwykle przekonująco i poruszająco. Napisał je w oparciu o osobiste relacje żołnierzy, między innymi swojego ojca, który brał udział w operacji wietnamskiej. Śpiewane przez siebie teksty artysta wsparł dodatkowo fragmentami wypowiedzi bohaterów, wgranymi do piosenek. W ten sposób utwory zyskały na wiarygodności i stały się bardziej urozmaicone formalnie.
Jeśli z dyskografii Queensrÿche najbardziej podoba ci się słynny concept-album \"Operation: Mindcrime”, a poza tym lubisz \"Powstanie warszawskie” Lao Che, sięgnij po \"American Soldier”. Nie zawiedziesz się.
Reklama













Komentarze