Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Tomasovii Tomaszów Lubelski brakuje doświadczonych zawodników

Pięć meczów i tylko cztery punkty na koncie. Początek nowego sezonu w wykonaniu piłkarzy Tomasovii na razie można uznać za nieudany. – Ja bym powiedział, że to coś więcej, niż mały kryzys – mówi trener zespołu Tomasz Orłowski.
W poprzednim sezonie szkoleniowiec z bardzo młodym składem osiągnął świetny wynik i zakończył rozgrywki na najniższym stopniu podium. Dlatego apetyty w Tomaszowie Lubelskim zostały mocno rozbudzone. Niestety w bieżących rozgrywkach w ekipie „niebiesko-białych” nie brakuje najróżniejszych problemów.

Zaczęło się na kilka dni przed pierwszym meczem o punkty, kiedy okazało się że nie wszyscy piłkarze podpisali kontrakty. Powód? Brak porozumienia z działaczami w kwestiach finansowych. W efekcie, w drużynie nie został ostatecznie Paweł Joniec. Swoje podpisy pod umowami złożyli za to: Mateusz Bojarczuk, Patryk Słotwiński, czy Bartłomiej Byś. Zamieszanie nie wpłynęło jednak dobrze na atmosferę.

Ostatnio z powodu pracy zawodowej, z gry w klubie musiał zrezygnować także Waldemar Kozyra. Kolejny cios to odejście podstawowego młodzieżowca Przemysława Orzechowskiego. 16-latek, który był już powoływany do kadry swojego rocznika przeniósł się do Akademii Stali Mielec, gdzie będzie trenował pod okiem Janusza Białka.

– Przemek miał takie prawo. Nie miał u nas kontraktu, ani nic innego. Umówiliśmy się ze Stalą, że w rozliczeniu za jego przejście naszym graczem będzie Patryk Słotwiński. Oczywiście to dla nas kolejny problem, ale jakoś będziemy musieli się z nim uporać – przekonuje trener Orłowski.

Ostatnio Tomasovia przegrała na wyjeździe ze Stalą Rzeszów 0:5, ale nie zasłużyła na tak wysoką porażkę.

– To był dziwny mecz. Mogliśmy uniknąć straty przynajmniej trzech goli. Kiedy rywal szczęśliwie i po naszym błędzie otworzył wynik mieliśmy szansę na wyrównanie. Kamil Groborz nie zdobył bramki, a za chwilę poszła kontra i zamiast 1:1 zrobiło się 2:0 – mówi trener „niebiesko-białych” i dodaje, że wszyscy spodziewali się zupełnie innego początku rozgrywek.

– Okazało się że jednak nie jesteśmy profesorami i że każdy mecz trzeba wybiegać i wywalczyć. Naszą mocną stroną zawsze była defensywa. W rundzie wiosennej poprzedniego sezonu straciliśmy w sumie 14 goli. A teraz 14 już po pięciu kolejkach. Odbyliśmy szczerą rozmowę w szatni i liczę, że będą rezultaty.

W poniedziałek piłkarze spotkali się także z zarządem klubu i przyznali, że nadal chcą pracować z trenerem Orłowskim. W tym tygodniu zespół ćwiczył nieco ciężej, a w niedzielę wszyscy liczą na przełamanie złej passy w pojedynku z Orlętami Radzyń Podlaski. Problem w tym, że rywale też powoli łapią wiatr w żagle i przed tygodniem wywalczyli pierwszy komplet punktów od 12 spotkań.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama