Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Dzień z alpakami. Cieszą, leczą i czasami dają popalić

To zwierzęta do poprawiania humoru. Natura stworzyła je z uśmiechami przyklejonymi do pysków. Człowiek widząc włochatego stwora po raz pierwszy także nie ma szans, żeby się nie uśmiechnąć.
Dzień z alpakami. Cieszą, leczą i czasami dają popalić
Daria Sawaryn i Renata Wilisowska
ze swoimi podopiecznymi (Paweł Buczkowski)
Z łąki na której pasie się 40 alpak roztacza się przepiękny widok na okoliczne wzgórza. Cisza, spokój, sielanka. Zewsząd słychać tylko miarowe przeżuwanie. Jesteśmy w Kielnarowej, kilkanaście kilometrów od Rzeszowa, gdzie znajduje się Centrum Zooterapii Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania.

Kiedy przechodzę przez furtkę ich zagrody, zaciekawione szybko podbiegają. Niektóre od razu podchodzą i dają się dotykać.

– Odwiedzający zawsze dobrze im się kojarzą. Kiedy przychodzą wycieczki, karmimy je marchewką albo jakimiś innymi smakołykami. Stąd taka reakcja – tłumaczy Renata Wilisowska, kierownik ds. hodowli alpak w Centrum Zooterapii.

Strzyżenie raz w roku

Alpaki mieszkające pod Rzeszowem pochodzą z Chile. W swojej ojczyźnie żyją na pół dziko. Wprawdzie mają swoich właścicieli, ale zwierzęta najczęściej sobie luźno spacerują i pasą. A raz do roku są strzyżone. I właśnie dlatego są czyjąś własnością. Bo najcenniejsza u alpak jest wełna, pozyskiwana z ich runa. A już prawdziwym towarem luksusowym jest ta z pierwszego strzyżenia młodej alpaki. Jest mięciutka i przyjemna w dotyku, ale równocześnie bardzo sprężysta. W Centrum Zooterapii robią z niej kołderki. Taka o wielkości 155 na 200 cm kosztuje 800 zł. Z wełny alpak robi się też czapki i szaliki. Ponoć bardzo ciepłe.

Alpaki strzyże się raz do roku.

– Strzyc zaczęliśmy już w maju, a skończyliśmy dopiero w lipcu. Strzyżenie alpaki jest znacznie bardziej problematyczne niż owcy. Ktoś wprawny potrafi ostrzyc owcę w dwie minuty. Alpaka to już pół godziny pracy. I do jej strzyżenia potrzeba przynajmniej dwóch osób – opowiada Renata Wilisowska.

Druga klasa z szyi

Runo alpak jest umaszczone w aż 22 kolorach. Dzięki temu wełny do wyrobu ubrań nie trzeba farbować. Najczęściej alpaki są białe, ale także czarne (w trzech wariantach, także rudziejących lub szarzejących na słońcu), szampańskie, czekoladowe, różano-szare, srebrne, płowe...

Runo alpak jest klasyfikowane w zależności od miejsca ciała, z którego zostało pozyskane.
– Najlepsza, pierwsza klasa pochodzi z grzbietu i boczków. Druga klasa jest z szyi, ud i ramion, a trzecia z nóg. W zależności od klasy wełna ma też różne zastosowanie. Dwójka i trójka idzie na kołdry, a jedynka na wyroby przeznaczone do noszenia – mówi Wilisowska.

Żeby alpaki się od siebie jeszcze bardziej odróżniały, fryzjerzy z Centrum Zooterapii strzygą je w fantazyjny sposób. Niektóre mają dłuższe grzywki, nieogolone ogony, szyje, albo całe głowy. Po wiosennych postrzyżynach alpaki mogą marznąć. Dlatego w najzimniejsze dni są jeszcze dodatkowo ubierane.

6,5 tys. + VAT

Ludzie kupują je sobie do ogródka. Zamiast kosiarki do trawy. W Centrum Zooterapii samicę można kupić za 6,5 tys. zł + VAT. Dla porównania zwykłą owcę można kupić za 300 zł.

– Wysoka cena tych zwierząt wynika też z tego, że bardzo długo chodzą w ciąży, bo 11,5 miesiąca i rodzą tylko jedno młode – wyjaśnia Renata Wilisowska.

Ciężarne samice charakteryzuje niecodzienna umiejętność. – Do czwartego miesiąca ciąży nawet 30 procent pokrytych samic może wchłonąć zarodek. Dzieje się tak, kiedy czują, że mają złe warunki do rodzenia, jest kiepska pogoda, mają mało jedzenia. Wtedy samica, żeby nie osłabiać swego organizmu, wchłania zarodek i nie jest już w ciąży – mówi Wilisowska.

Zamiast psa

Alpaki same decydują nie tylko czy chcą urodzić, ale również w jakiej porze dnia. Najczęściej rodzą w godzinach od 10 do 14.

– Robią tak, bo w odróżnieniu do owiec nie wylizują młodych po urodzeniu, tylko pozostawiają na słońcu, żeby samo wyschło. Musi więc być ciepło, w miarę bez wiatru. A jeśli warunki im się nie podobają, to są w stanie przetrzymać ciążę, nawet do dwóch tygodni – mówi opiekunka alpak.

Jeśli już zdecydujemy się na kupno alpaki, to najlepiej od razu kupić co najmniej dwie, bo to zwierzęta przyzwyczajone do życia w stadzie. Ale mogą też mieszkać z polską kozą czy owcą. – Można je też wykorzystywać do pilnowania owiec. Samiec alpaki zamiast pieska. Niektóre mają bowiem instynkt obrońcy stada. Stoją i wypatrują zagrożeń: psa, czy lisa. Wobec takiego napastnika są bardzo agresywne, odganiają i plują – opowiada Renata Wilisowska.

Jeśli już przygarniemy alpakę pod swój dach, trzeba się liczyć z tym, że spędzi z nami wiele lat. Alpaki w niewoli żyją od 15 do nawet 25 lat.

Futrzaki, które leczą

W Centrum Zooterapii są już konie służące do hipoterapii oraz koty do felinoterapii. Alpakoterapia to jedna z najmłodszych form zooterapii.

– Dużo na jej temat jeszcze nie można powiedzieć, właściwie wszystkiego dowiadujemy się z własnych doświadczeń i obserwacji. A wynika z nich, że alpaki mogą być wykorzystywane w zooterapii. Są zwierzętami nieagresywnymi, ciekawskimi, dzieci do nich lgną. Przyjeżdżają do nas np. szkoły specjalne – wylicza dr Daria Sawaryn, kierownik Centrum Zooterapii WSiZ.

Ich tresura nie jest jednak zbyt łatwa. – Nie są to zwierzęta, które dają się prowadzić. Z koniem jestem w stanie wykonać szereg ćwiczeń, jest posłuszny i przyzwyczajony do pewnego rytmu. Alpaki trudno przyzwyczaić do chodzenia na uwiązie. Ale to ich nieposłuszeństwo wykorzystuję w zooterapii jako atut. To jest coś innego. Miękkość, gładkość, przyjemność to czynniki które wpływają na ciekawość zajęć z nimi. Myślę, że nasze dwie młode alpaki szczególnie mogą się sprawdzić w naszych badaniach – mówi Daria Sawaryn.
Każda jest inna

Biała Wanilka jest z 22 maja, czarna Tymotka jest o miesiąc młodsza. Obie są pierwszymi alpakami z rzeszowskiej hodowli, które przyszły na świat już w Polsce. Wanilka jest bardzo ciekawska i otwarta. Wystarczyło przykucnąć, żeby poczuć jej zęby na rękawie. Oczywiście mnie nie ugryzła, a jedynie zapoznała się z bliska z moją koszulą. Jak mówią jej opiekunowie, Wanilka jest bardzo niesforna i \"daje popalić” nawet dorosłym samicom.

Młodsza Tymotka jest jej przeciwieństwem. Jest bardzo nieufna i ostrożna w kontaktach. Ale hodowcy mówią, że u alpak to normalne. – Każda jest inna i każda ma inny charakter – przekonuje Renata Wilisowska.

W podrzeszowskiej hodowli mieszka w tej chwili 35 samic i 5 samców. Ale jest duża szansa, że za rok alpak będzie tu znacznie więcej. 1 września zakończyło się krycie. Teraz samice i samce znowu mieszkają osobno. Znowu ich głównym zajęciem jest przeżuwanie. I cieszenie oczu wycieczek szkolnych.

Powiązane galerie zdjęć:


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama