Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Katarzyna Krawczyk blisko podium na mistrzostwach świata. Srebro Iwony Makowskiej

Iwona Matkowska wywalczyła pierwszy dla Polski medal podczas mistrzostw świata w Uzbekistanie. Zawodniczka WKS Grunwald Poznań w finałowej walce przegrała na punkty z Japonką Eri Tosaką 2:10 i została sklasyfikowana na drugiej pozycji.
Katarzyna Krawczyk blisko podium na mistrzostwach świata. Srebro Iwony Makowskiej
Blisko podium była także Katarzyna Krawczyk. Chełmianka szanse na medal straciła dopiero w ostatniej walce, przegranej przez przewagę techniczną z Amerykanką Helen Maroulis i ostatecznie uplasowała się poza czołową trójką.

W środę do południa naszym zapaśniczkom wychodziło na taszkienckich matach niemal wszystko. Matkowska szła jak burza, odprawiając z kwitkiem kolejne przeciwniczki. W półfinale trafiła na niepokonaną od dwóch lat Azerkę Marię Stadnik, którą po zwyciężyła po niezwykle zaciętej walce, zapewniając sobie medal.

Krawczyk miała olbrzymiego pecha w losowaniu. Już w pierwszej walce trafiła na aktualną mistrzynię świata Japonkę Chiho Hamadę. Stawiła jej czoło, ale nieznacznie uległa 2:4. Rozpoczęło się nerwowe oczekiwanie, ale zawodniczka z Kraju Kwitnącej Wiśni nie zawiodła i awansowała do finału. To dało chełmiance szansę walki w repasażach. W drodze do podium najpierw rozbiła Brazylijkę Giullię Rodriques na punkty 9:2, żeby w walce o brąz stanąć na przeciwko Helen Maroulis. Amerykanka okazała się jednak lepszą zawodniczką i zwyciężyła 4:2, choć sukces nie przyszedł jej łatwo.

W popołudniowej sesji szansę na złoty medal straciła także Matkowska. Polka zaczęła decydujący pojedynek w bardzo dobrym stylu, jako pierwsza zdobyła punkty, ale później oddała inicjatywę rywalce, która zakręciła nią dwa młynki w powietrzu i wygrała 10:2.

- Iwonke znam od dziecka, jeszcze od czasu jak w 1998 roku w Anglii walczyła na mistrzostwach świata kadetek. Pod moją wodzą zajęła siódme miejsce na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie. Później urodziła dziecko i miała dłuższą przerwę, ale teraz wróciła jeszcze mocniejsza. Widziałem ją na zgrupowaniu przed mistrzostwami i wiem, że mogła sięgnąć nawet po złoto. Gdyby walka finałowa odbywała się pół godziny po półfinale, byłaby mistrzynią świata. A tak miała zbyt dużo czasu na myślenie o sukcesie, jakim było pokonanie Stadnik, radość przyszła chyba za szybko - ocenia Jan Godlewski, były selekcjoner narodowej reprezentacji Polski.

Zdaniem doświadczonego szkoleniowca należy cieszyć się także z sukcesu Krawczyk. - Piąte miejsce to jest dla niej świetny wynik. Pamiętajmy, że to wciąż młoda i świetnie rokująca zawodniczka, jeszcze wiele ważnych imprez przed nią. Czego tym razem zabrakło jej do medalu? Chyba szczęścia. Decydowały niuanse. Przecież ona doskonale zna się z Amerykanką, wcześniej kilka razy ją pokonywała, m. in. w Colorad Sprimg, gdzie na początku roku przebywaliśmy na zgrupowaniu - kończy Godlewski.

Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama