Lubelska klasa okręgowa: Zwycięstwa Czarnych, Tura i Polesia
Nie udało się gościom utrzymać dobrych nastrojów, jakie zapanowały w Gościeradowie, po środowym zwycięstwie z Turem Milejów. W sobotę, w meczu 5 kolejki lubelskiej klasy okręgowej, za silni okazali się dla nich Czarni Dęblin, którzy rozgromili przyjezdnych aż 5:1.
- 06.09.2009 22:22
Co ciekawe sobotnie spotkanie lepiej rozpoczęli zawodnicy Gościeradowa, którzy już w 10 min, za sprawą Norberta Rabaniuka, objęli prowadzenie. Kwadrans później było jednak już 1:1, gdyż w polu karnym Marek Kwiatek wyciął Grzegorza Zjawionego.
– W pierwszej połowie graliśmy całkiem nieźle, dlatego dziwię się naszej bezradności w drugiej odsłonie – powiedział Norbert Rabaniuk, zastępujący na stanowisku szkoleniowca nieobecnego w sobotę Andrzeja Rybaka.
Po przerwie gospodarze wzięli się ostro do pracy. Najpierw na prowadzenie swój zespół wyprowadził Bartosz Kleszczyński, a chwilę później na 3:1 podwyższył Sławomir Radzikowski. W końcówce dwa gole dołożył jeszcze Michał Walendziak. – Nie zasłużyliśmy na tak wysoką porażkę – krótko skwitował porażkę Rabaniuk. – Wygrywamy, więc nie narzekam. Gra jeszcze nie była idealna, ale z każdym meczem powinno być lepiej – wyjaśnił Janusz Kozicki, opiekun Czarnych.
Czarni Dęblin – GKS Gościeradów 5:1 (1:1)
Bramki: Kołdej (25 z karnego), Kleszczyński (50), Radzikowski (52), Walendziak (80, 90+3) – Rabaniuk (10 z karnego).
Czerni: Kępka – Sikora (46 Stachurski), Osojca (46 Walendziak), Krekora, Burek, Zjawiony, Radzikowski, Szostak, Kołdej (78 Wiśniosz), Wilczyński, Kleszczyński.
Gościeradów: Bochen – Piątek, Monastyrski, Gołąb, Kwiatek (70 Kapica), Rabaniuk,, Spryszak, Kwietniewski, Stępień ( Zaręba),Gołębiowski (60 Gałkowski), Cebula.
Żółte kartki: Burek, Wilczyński, Szostak, Zjawiony – Kwietniewski. Czerwone kartki: Szostak (80 – za uderzenie przeciwnika) – Kwietniewski (80 – za dwie żółte). Sędziował: M. Kalinowski. Widzów: 150.
Samo zwycięstwo Tura Milejów z Tajfunem Ostrów Lubelski nie jest wielką niespodzianką, ale jego rozmiary już tak. Beniaminek lubelskiej \"okręgówki” rozgromił Tajfun aż 5:0. Kolejny raz bohaterem został Mirosław Pietraś, autor dwóch goli. – Udało mi się strzelić, ale nie jestem bohaterem. Na to miano zasłużył cały zespół – powiedział Pietraś.
– To był najniższy wymiar kary. Goście walczyli zaledwie do 20 min, kiedy stracili pierwszą bramkę – tłumaczy Jacek Kubicki, trener gospodarzy. – Moim podopiecznym nie można odmówić zaangażowania. Dużo biegali, ale rywale przewyższali nas doświadczeniem – stwierdził po meczu Jacek Oleszczuk, opiekun Tajfunu.
Przyjezdni przystąpili do tego spotkania bez trzech podstawowych zawodników. Kamil Filipowski wyjechał za granicę, Łukasz Filipowski miał ślub, a Mariusz Klajda ma sesję i musiał wyjechać na egzaminy do Krakowa. – Będę musiał przemeblować zespół, bo samą młodzieżą nie da się grać – dodał Oleszczuk.
Tur Milejów – Tajfun Ostrów Lubelski 5:0 (2:0)
Bramki: Czubacki (20, 81), Pietraś (40, 48), Franczak (65).
Tur: Bakiera – Krasny, Walicki, Roczon, Wróbel, Franczak (85 Idzik), S. Gołab (70 Zielony), Ł. Gołąb, Czubacki (82 Kozak), Turski (75 Kalinowski), Pietraś.
Tajfun: Jęksa – Gański, Onyszko, Sawicki (46 Czerniak), M. Walkiewicz, Matczuk, Adamczyk, Połetko (55 Sędłak, 75 Kapitan), Dzięcioł, Skorupa, Chochowski.
Żółte kartki: Sawicki, Skorupa, Połetko. Sędziował: Krawczyk. Widzów: 150.
Nie mieli litości dla swoich kości piłkarze obu zespołów. Mecz Amatora Leopoldów-Rososz z Polesiem Kock został zdominowany przez kontrowersje, a końcowy wynik zszedł na dalszy plan.
Wszystko zaczęło się już przed pierwszym gwizdkiem sędziego, kiedy goście poprosili o przesunięcie rozpoczęcia meczu o dziesięć minut z powodu spóźnienia Leszka Maja, który wracał z zajęć na uczelni. – Chcieliśmy postąpić fair play i zgodziliśmy się.
Ale nie opłaciło się, bo w 75 min Maj staranował Pawła Młota i połamał mu żebra. W tej chwili chłopak jest w szpitalu i prawdopodobnie zostanie tam kilka dni – stwierdził Tadeusz Stoń, trener gospodarzy. – Gdzie tam staranował. Młot sam wpadł na Leszka – lekceważy zdarzenie Leon Filipek, kierownik Polesia.
Samo spotkanie było niezłym widowiskiem, a odrobinę lepsze wrażenie sprawiali goście.
– Niepotrzebnie w końcówce pozwoliliśmy sobie strzelić kontaktowego gola. Na szczęście udało nam się dowieźć prowadzenie do przerwy. Szkoda tylko, że dzisiejszego sukcesu nie mógł świętować z nami nasz trener Przemysław Aftyka, który miał chrzciny swojego dziecka. To właśnie jemu dedykujemy to zwycięstwo – powiedział uradowany Filipek.
Amator Leopoldów-Rososz – Polesie Kock 1:2 (0:1)
Bramki: L. Lipiec (65) – A. Sobolewski (33), Bujek (57 z karnego).
Amator: Żmuda – Habowski, Nowaczyk, Kosiorek (75 D. Walasek), M. Walasek, Młot, Stoń, Gawryołek (46 Rzemiszewski), Kardas (46 Napora), Biłos (60 Staniak).
Polesie: Maj – Skwara, Lato, A. Sobolewski, P. Witek, Kosmala (90 Ł. Witek), P. Sobolewski (70 Lemieszek), Szysiak, Nogal (80 Kozłowski), Bujek, Bednarczyk (75 Chojnacki).
Żółte kartki: Nowaczyk – Lato, Kozłowski, Skwara. Sędziował: Grodek. Widzów: 300.
Reklama












Komentarze