Nie zawieszali działalności, nie zmieniali składu, ale jednak można powiedzieć, że wraz z nowym albumem „Anno Domini High Definition” warszawska kapela progrockowa Riverside rozpoczyna drugie życie. To pierwszy longplay Mariusza Dudy i S-ki po trylogii „Reality Dream”, którą zamknęli dwa lata temu płytą długogrającą „Rapid Eye Movement”.
Chyba już im trochę ciążył ten wydawniczy koncept, bo na czwartym długograju słychać, że muzykuje im się lepiej niż poprzednio. To granie, z którego aż kipi energia. Lider śpiewa bardzo charakternie i pewnie, jak człowiek, który ma coś ważnego do przekazania i któremu zależy, żeby nikt tego nie przegapił.
Słowa Dudy to przede wszystkim krytyka naszej nerwowej współczesności, rzeczywistości, za którą trudno nadążyć. Treści literackie doskonale ilustruje muzyka – mocny, szybki, ocierający się o metal rock, rozedrgany, bogaty w brzmienia, pełen niespodziewanych zwrotów akcji, wciąż ewoluujący.
Cały album jest dobry, a szczególnie udał się numer „Egoist Hedonist” – 9-minutowa synteza 45-minutowego longplaya.
Reklama













Komentarze