Lubelska klasa okręgowa: Nie milkną echa zamieszek w Dęblinie, napadli na Tura
Takie rzeczy nie dzieją się nawet podczas spotkań w A klasie. Jak można było dopuścić, aby kibice bez problemów wbiegli na boisko? – zastanawia się Jacek Kubicki, trener Tura Milejów.
- 13.11.2009 18:26
Jego piłkarze po zakończeniu spotkania z Czarnymi Dęblin zostali zaatakowaniu przez grupę miejscowych \"kibiców”.
Dobiegała 90 minuta meczu. Goście prowadzili z Czarnymi 2:1 i tym samym oddali ich szanse na awans do czwartej ligi.
– Na trybunach panował jednak spokój, a kibice miejscowych dopingowali swój zespół w sposób kulturalny – tłumaczy Sebastian Gołąb, piłkarz Tura. Po końcowym gwizdku on i jego koledzy świętowali, gdyż udało się im pokonać jednego z faworytów rozgrywek.
– Chłopaki zebrali się w kółku, zaczęli tańczyć i śpiewać. Nie ma się co dziwić takiemu zachowaniu, bo tym zwycięstwem trochę przybliżyliśmy się do utrzymania w \"okręgówce” – tłumaczy Kubicki.
Na tę radość nie mogli jednak patrzeć miejscowi fani, którzy przeskoczyli przez ogrodzenie i zaatakowali milejowian.
– Sympatycy gospodarzy byli zamaskowani i chcieli nas pobić. Doszło do szarpaniny między Łukaszem Gołębiem i awanturnikami. Na szczęście udało nam się powalić najbardziej agresywnych napastników i uciec do szatni. Nie było sensu walczyć z o wiele liczniejszym przeciwnikiem. Wystraszyliśmy się nie na żarty – wspomina Sebastian Gołąb.
– Jakim autorytetem jest ten zawodnik? To fanatyk! Nic się nie działo. Jakiś dwóch kibiców popiło, a oni próbują robić z tego wielką awanturę – próbuje bagatelizować sytuację Janusz Kozicki, opiekun Czarnych. –Trener Kozicki jest człowiekiem bardzo ambitnym. Chciał awansować do czwartej ligi, ale prawdopodobnie nie uda mu się zrealizować planu. Trzeba umieć godnie znieść porażkę – ripostuje Sebastian Gołąb.
Całe zdarzenie zostało opisane w protokole meczowym. – Dokument ze spotkania nie dotarł jeszcze do nas, dlatego ciężko jest mi ustosunkować się do tych wydarzeń. Jeżeli to, co słyszałem o tym meczu, okaże się prawdą, wówczas Czarni mogą spodziewać się kar finansowych. O tym jednak zadecyduje Wydział Dyscypliny, który zbiera się w czwartki – tłumaczy Marian Urbański, działacz Lubelskiego Związku Piłki Nożnej.
Reklama












Komentarze