Noworodek uderzył główką o posadzkę, bo matka musiała podpisać formularze
Kobieta w ostatniej fazie porodu została przywieziona karetką do szpitala w Chełmie. Pacjentka musiała najpierw podpisać dokumenty. W efekcie urodziła zanim trafiła na łóżko porodowe, a noworodek spadł na podłogę - pisze dziś dziennik Polska Kurier Lubelski.
- 27.11.2009 07:57
Do zdarzenia doszło w połowie listopada. W środku nocy sanitariusze przywieźli rodzącą kobietę. Wnieśli ją na noszach do izby przyjęć.
- Córka zaczęła krzyczeć, że już rodzi, ale pielęgniarki zamiast się nią zająć zaczęły wypełniać dokumenty - opowiada Kurierowi jej matka. Kobieta była w ostatniej fazie porodu. Mimo to musiała podpisać formularze.
- Córka cały czas powtarzała, że zaraz urodzi. Usłyszała tylko, że \"każda tak mówi\" - opowiadała matka.
Kobiecie nie zapewniono również transportu na porodówkę. Sama musiała wejść do windy, wjechać na pierwsze piętro i przejść długi korytarz.
- Kiedy wchodziła na łóżko porodowe doszło do rozwiązania. Noworodek wypadł na podłogę - mówi matka kobiety.
Dziecko uderzyło głową o posadzkę. W czasie upadku doznało pęknięcia kości czaszki, powstał obrzęk mózgu. Po kilkunastu godzinach chłopczyk trafił do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie. Leżał tu przez dwa tygodnie.
Choć noworodek już wrócił do domu, nadal jest pod opieką lekarzy.
- Taka sytuacja na pewno nie powinna mieć nigdy miejsca. Sprawdzamy, kto zawinił - mówi Mariusz Kowalczuk, dyrektor Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Chełmie. - Poleciłem wyjaśnienie sprawy wewnętrznej komisji. Ma ona sprawdzić, czy i w jaki sposób pacjentka przeszła przez izbę przyjęć i w jakich okolicznościach doszło do wypadku - dodaje.
Sprawę bada też prokuratura. - W tej chwili trwają czynności przygotowawcze. Zwróciliśmy się z wnioskiem o dokumentację ze szpitala w Chełmie i Lublinie. Wkrótce wystąpimy także o opinie biegłych - zapowiedział Krzysztof Grzesiuk, prokurator okręgowy w Chełmie.
Reklama












Komentarze