Reklama
Piłka ręczna: Wielkie emocje w Puławach, Azoty lepsze od Nielby o jedną bramkę
Tylko trzech sekund brakowało do niespodzianki w Puławach. W meczu z niedocenianą Nielbą Wągrowiec komplet oczek \"rzutem rozpaczy” zapewnił gospodarzom Dymitrij Zinczuk.
- 28.11.2009 20:28
Choć przed spotkaniem szkoleniowiec puławian Marek Motyczyński przekonywał, że nie będzie problemów z mobilizacją jego podopiecznych, pierwsze minuty zdawały się przeczyć tej opinii. Goście grali bez kompleksów z Azotami, które przecież przed tygodniem odprawiły z kwitkiem Wisłę Płock.
Po rzucie karnym Dawida Przysieka, trafieniach Michała Janusiewicza i Łukasza Gieraka zawodnicy trenera Edwarda Kozińskiego, byłego opiekuna puławian, prowadzili 3:0. Miejscowi przez kwadrans musieli byli gonić wynik. Pierwszy remis (7:7) pojawił się dopiero w 19 min, po rzucie Dymitrija Zinczuka.
Przyjezdni, \"odpuścili” obronę i wykorzystały to Azoty. Kibice mogli oglądać rzuty z drugiej linii w wykonaniu Grzegorza Gowina, Remigiusza Lasonia i Zinczuka. Pierwszą część gospodarze zakończyli dwubramkowym prowadzeniem (13:11).
Przewaga miejscowych bardzo szybko stopniała na początku drugiej połowy. W 37 min Nielba objęła prowadzenie 14:13. Zwiastowało to spore emocje w dalszej części. Bardzo mądra gra obronna, polegająca na wyłączeniu lidera Azotów Wojciecha Zydronia oraz neutralizowaniu rozgrywających, przynosiła efekty.
Ale tylko do czasu...Na pięć sekund przed końcem był remis 25:25. Wówczas błąd popełnił lider gości Dawid Przysiek, przerywając nieprawidłowo akcję Azotów i otrzymując karę dwóch minut. Puławianie wzorcowo rozegrali rzut wolny, a strzał rozpaczy oddał tuż przed końcową syreną Zinczuk.
Azoty: Stęczniewski, Wyszomirski – Gowin 5, Płaczkowski, Lasoń 5, Zinczuk 3, Kus 5, A. Witkowski 1, Afanasjev 4, Sieczka 1, Zydroń 2, Kurowski, Siemionow. Kary: 6 minut.
Nielba: Konczewski, Głębocki – Gierak 2, B. Witkowski, Krajewski 1, Przysiek 6, Białaszek 5, Płócienniczak 3, Ciok, Szyczkow 5, Janusiewicz 3. Kary: 8 minut.
Sędziowali: Mirosław Baum (Warszawa) i Marek Góralczyk (Świętochłowice). Widzów: 600.
Marek Motyczyński (Azoty):
Moi zawodnicy pokazali, że gra się do końca. Goście pokazali ciekawą, podwyższoną obroną 4-2. Chodziło im o rozbijanie naszych akcji, już na środku rozegrania. Nasze skrzydła nie spisywały się na miarę oczekiwań , ponieważ trudno było nam dogrywać na boki piłkę. Nielba zmuszała nas do rzucania ze środka. Nasze zwycięstwo jest szczęśliwe. Moi zawodnicy na pewno nie zlekceważyli przeciwnika. Wiele meczów w naszej lidze tak wygląda, o wygranej decyduje jeden, dwa rzuty w końcówce.
Edward Koziński (Nielba):
Nie spodziewałem się, że pokażemy tak dobrą piłkę ręczną. Gdybyśmy zagrali tak jak Płock przed tygodniem, nie mielibyśmy czego szukać w Puławach. Odcięliśmy od gry Wojciecha Zydronia, dobrze prezentowaliśmy się w obronie. Zabrakło nam doświadczenia, czego przykładem był błąd Dawida Przysieka. Gdybyśmy zremisowali z Azotami, bylibyśmy bardzo szczęśliwi.
Reklama












Komentarze