Reklama
Myśliwy zabił psa na oczach jego właściciela
- To był taki łagodny, przyjazny psiak. Tyle, co wyrósł ze szczeniaka. Miał dopiero 15 miesięcy. Nie rozumiem, jak ktoś mógł tak po prostu bez skrupułów go zabić – żali się Dorota Sroka.
- 07.01.2010 12:41
Nero był łagodny i przyjazny. Miał 15 miesięcy, był pupilem dzieci państwa Sroków.
Marek Sroka wracał 2 stycznia z leśnego spaceru. Na drodze spuścił psa ze smyczy. Obok nich przejechał jasnozielony \"maluch\". Kierowca strzelił do psa przez okno.
– Musiał mnie widzieć, a mimo to strzelił. Usłyszałem skowyt Nero, a maluch zaraz potem szybko odjechał – opowiada Marek Sroka.
Kiedy mężczyzna dobiegł do psa, ten już nie żył. Właściciele zastrzelonego czworonoga powiadomili policję. Funkcjonariusze przyjechali, zrobili zdjęcia, ciało psa
kazali zabrać do domu i zatrzymać, bo może być potrzebne.
- Prowadzimy postępowanie wyjaśniające w tej sprawie i staramy się ustalić osobę, która strzeliła do psa – potwierdza Janusz Dymek, komendant jarosławskiej policji.
Marek Sroka uważa, ze mężczyzna, który zastrzelił psa był myśliwym. I że przekroczył swoje uprawnienia. Nie zgadza się z teorią, która próbują przeforsować łowczy - że strzelił, bo potraktował zwierzę jako szkodnika.
Nawet jeśliby nie zauważył właściciela (zdaniem Marka Sroki to niemożliwe), to i tak przekroczył swoje uprawnienia.
Okręgowa Rada Łowiecka prowadzi wewnętrzne śledztwo w tej sprawie. Jaka kara czeka myśliwego za takie przewinienie? Może zostać wykluczony z koła łowieckiego i stracić uprawnienia do legalnego korzystania z broni myśliwskiej.
Rodzina Sroków wierzy, że uda się dopaść winnego.
Żródło: Nowiny24
Reklama












Komentarze