O pobycie prymasa Wyszyńskiego w Puławach pamięta się cały czas, choć przecież bywał tu okazjonalnie. Stare fotografie z uroczystości kościelnych, którym przewodniczył, do dziś zachowały się w wielu rodzinnych albumach. Dla wierzących był tym, który wspierał nadzieją w trudnych czasach. Jak się okazuje, jeszcze przed wojną bywał i pomieszkiwał blisko Puław. Tabliczki, zapiski, zdjęcia – to wszystko miało upamiętniać jego pobyt i zostawić ślad u potomnych. To też świadczy, jak wielki miał autorytet.
Dom u przyjaciół
Związki Prymasa Tysiąclecia z Wąwolnicą sięgają lat 20. ubiegłego wieku. Podczas studiów na KUL przyjaźnił się z księdzem Zdzisławem Ochalskim. Ten był synem tamtejszego organisty.
– Często razem jeździli z Lublina do Wąwolnicy – mówi Robert Och, historyk. – Dom Ochalskich stał blisko kościoła. Podobno do dziś stoi inny dom, który poświęcił. A było to tak – pan Ząbek przyjaźnił się z organistą. Poprosił, żeby jego syn poświęcił nowy budynek. Ale tego dnia przyjechali dwaj księża – młody Zdzisław Ochalski i Stefan Wyszyński. I to gość dokonał tego aktu.
Później Wyszyński przyjechał do Wąwolnicy we wrześniu 1939 roku. Razem z innymi uciekał najpierw na wschód, jak wielu Polaków, później wobec napaści sowietów na Polskę, fala uchodźców ruszyła w druga stronę.
– Tutaj miał miejsce niezwykły wypadek – opowiada Robert Och. – Jest to opisane w \"Złotej księdze łask Matki Boskiej Kębelskiej” w Wąwolnicy. Czytamy tam o takim zdarzeniu:
\"We wrześniu 1939 roku Niemcy wprowadzili do kościoła w Wąwolnicy na nocleg 4000 polskich żołnierzy, jeńców (przypuszczalnie jest błąd i chodzi o 400 osób – wyjaśnia R. Och). Wśród nich był Józef Piwowarski z Zawady Starej koło Radomia. Całą noc modlił się do Matki Boskiej Kębelskiej o wolność. Rano Niemcy wyprowadzili jeńców z kościoła. Józef Piwowarski rzucił się do ucieczki. Oficer niemiecki z rewolwerem za nim wbiegł na podwórze organisty i w tym czasie otworzyły się drzwi od organistówki i wyszedł na podwórze ksiądz Stefan Wyszyński, który nocował tej nocy u organistów, swoich dobrych znajomych. Za tymi otwartymi drzwiami uciekający oficerowi niemieckiemu zginął, oficer dobiegł do drzwi, zobaczył księdza Wyszyńskiego i wrzasnął: \"gdzieś go schował” sądząc, że ksiądz Wyszyński schował żołnierza do domu. Ksiądz Stefan widząc Niemca z odbezpieczona bronią stał bez słów, bo nie widział żołnierza, który uciekał i wtedy wściekły Niemiec chciał w niego strzelić, ale dobiegł pan Ochalski, organista, powiedział Niemcowi, że żołnierz przez płot pobiegł dalej. Niemiec pobiegł dalej, ale żołnierza już nie było”.
W 1998 roku przyjechała z pielgrzymką pani Kącka, córka Piwowarskiego podziękować za jego ocalenie.
Ksiądz Zdzisław Ochalski piastował przed wojną funkcję sekretarza kurii biskupiej w Lublinie. Wywieziony do obozu koncentracyjnego zginął śmiercią męczeńską.
Wizyty w Puławach
Już jako kardynał, Stefan Wyszyński przyjechał do Wąwolnicy w 1947 roku. Wtedy poradził proboszczowi, aby ten w Rzymie starał się o koronację Matki Boskiej Kębelskiej. Uroczystość odbyła się w 1978 roku. Wyszyński miał przybyć, ale z kardynałem Wojtyłą pojechał na konklawe…
– Jako biskup po raz pierwszy przybył do Puław w 1946 roku – opowiada Robert Och. – Zatrzymał się w parafii Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Zachowało się pismo w Instytucie, że \"…10 grudnia przyjeżdża biskup w celu zapoznania się z Instytutem i zwiedzenia biblioteki”. Takie spotkanie odbyło się – pokazano mu zbiory biblioteki i słynny stół, przy którym powstawało rozkazy w sierpniu 1920 roku.
Po raz kolejny przybył do Puław dwa lata później. Okazja była podwójna – Kongres Kółek Różańcowych i ponowne poświęcenie odbudowanego kościoła na Górce.
– Zachował się wpis w księdze wizyt biskupich – Robert Och cytuje: \"Opatrzność Boża chciała, aby świątynia była odbudowana przy współpracy tych, których bronią w czasie wojny ją zniszczyli. Nad odbudową pracowało kilku jeńców wojennych czyniąc zadość krzywdzie wyrządzonej narodowi polskiemu. Tutaj też miało miejsce zwycięstwo ducha chrześcijańskiego narodu polskiego nad pogańskim duchem hitleryzmu. Jeńcy ci bowiem uczciwie traktowani przez swych chwilowych pracodawców zdołali pojąć, jaka jest różnica między chrześcijańskim braterstwem a pogańskim duchem nienawiści”.
O Kongresie napisano m.in., że \"Pomimo niepogody i przeszkód złośliwej administracji publicznej, kongres udał się wspaniale…”. Już zaczynały się lata represji wobec Kościoła.
Aresztowanie obrazu
10 lat później Kościół podejmuje akcję \"Regina” Nawiedzenie Matki Bożej.
– To był pomysł Wyszyńskiego – wyjaśnia historyk. – Zamówił 2 kopie ikony Jasnogórskiej, które poświęcił w 1957 roku Pius XII. Jedną zostawił papieżowi, drugą przywiózł do Polski i ona miała nawiedzać wszystkie parafie w Polsce. To trwało blisko 20 lat – do 1966 roku, kiedy peregrynację przerwano na czas uroczystości milenijnych w Gnieźnie. W tych latach obraz wędrował po diecezjach północnych i zachodnich. Podjęto też decyzję, że odwiedzi wszystkie miasta – stolice biskupstw, a na początku miał to być Lublin. Jednak 4 czerwca 1966 roku pod Bełżycami obraz został aresztowany przez UB. Samochód przykryto plandeką, a obraz wywieziono na Jasną Górę. Po jakimś czasie wyruszył do Fromborka – znów został aresztowany. Wywieziony do warszawskiej katedry, ale wkrótce jedzie do Katowic i sytuacja się powtarza. Przewieziony zostaje na Jasną Górę obraz ma \"zakaz opuszczania tego miejsca”. To dziś brzmi absurdalnie, ale tak było.
W tej sytuacji postanowiono, że obraz będzie reprezentowany przez 3 symbole – świecę, ewangelię i puste ramy. I te symbole docierają w 1972 roku do lubelskiej katedry. Później do Kazimierza, Wąwolnicy, Baranowa, Gołębia, Żyrzyna, Klementowic i trzech kościołów w Puławach.
– Przed kościołem na Górce zebrało się blisko 20 tys. ludzi – opowiada Robert Och. – Mszę świętą celebrował Karol Wojtyła, który napiętnował walkę władz z kościołem i aresztowanie obrazu. Po mszy nastąpiło uroczyste przekazanie symboli, które miały trafić do Radomia.
– Tymczasem okazało się, że ksiądz Wójcik dosłownie wykradł obraz z Jasnej Góry i przywiózł go do Radomia. Później wspominał: \"Docierały do mnie poufne wiadomości, że w tej sprawie był premier Jaroszewicz w Moskwie i radził się, co ma robić, czy ma ponownie aresztować obraz. Otrzymał podobno odpowiedź, żeby nie robić tego na siłę. Pogodzili się z tym i przegrali…”
Reklama
Obraz ma zakaz opuszczania miejsca. Jak władza walczyła z Kościołem
O tym, jak władza walczyła z Kościołem opowiada Robert Och, historyk.
- 18.10.2014 18:18

Reklama












Komentarze