Niektóre zespoły pogodziły się już ze spadkiem. Gościeradów klubem spokojnej starości
Wydaje się, że zimowe okienko transferowe zostało przespane przez większość zespołów lubelskiej okręgówki. Szczególnie dziwi bierna postawa ekip z dołu tabeli, które nie poczyniły żadnych istotnych wzmocnień.
- 07.03.2010 16:30
KS Góra Puławska, czerwona latarnia rozgrywek, będzie musiała sobie radzić wiosną bez swojego najlepszego snajpera Pawła Czekaja, który jesienią zdobył 16 bramek. Lider klasyfikacji strzelców podczas występów w rozgrywkach halowych doznał urazu kolana.
W jego miejsce trener Marek Nowak sprowadził Michała Rodzika, a próbuje jeszcze nakłonić do występów w \"okręgówce” Rafała Ciuciasa z Puławiaka. Znacznie dłuższa jest natomiast lista ubytków w Górze Puławskiej, a najważniejszym nazwiskiem na niej jest Piotr Jedut. Doświadczony golkiper najprawdopodobniej zasili szeregi Garbarni Kurów.
Na utrzymanie obecnego składu postawili działacze Unii Wilkołaz. W przedostatniej ekipie lubelskiej klasy okręgowej mocno wierzą w instynkt strzelecki Macieja Chmielika, najlepszego zawodnika Unii w A klasie.
– Jestem pewien, że utrzymamy się w lidze. Mieliśmy znakomite warunki do przygotowań. Często korzystaliśmy z hali i siłowni, a treningi na dworze odbywały się przy sztucznym świetle. Przez pewien okres czasu szukaliśmy dobrego snajpera, ale żaden nie spełnił naszych oczekiwań – tłumaczy Paweł Mierzwa, opiekun Unii.
Wydaje się, że ze spadkiem do A klasy pogodzili się działacze Amatora Leopoldów Rososz. Z zespołu odeszło aż siedmiu zawodników, a na ich miejsce nie sprowadzono choćby jednego piłkarza. Aktualnie w kadrze ekipy Tadeusza Stonia znajduje się zaledwie 15 futbolistów.
– To moi \"obrońcy Westerplatte”. Nie mamy sali, murawa jest zalana, a kadra bardzo wąska. Mimo to wciąż wierzę w utrzymanie – powiedział Tadeusz Stoń, opiekun Amatora. Wyniki meczów sparingowych nie dają jednak zbyt wielu powodów do optymizmu, ponieważ jego podopieczni zostali rozgromieni (1:4) nawet przez ostatnie w bialskopodlaskiej klasie okręgowej Polesie Serokomla.
Zimowe okienko transferowe zostało przespane również w Milejowie. Do składu miejscowego Tura dołączył jedynie doświadczony pomocnik Dariusz Górski, a brak finansów pozwolił na zorganizowanie zaledwie dwóch sparingów. – Prezes Marek Stańczak powiedział, że w razie problemów zgłosi mnie do gry – śmieje się Jacek Kubicki, opiekun Tura.
Dość niespodziewanie królem zimowego polowania może zostać LKS Wierzchowiska. Wprawdzie oficjalnie żaden transfer nie został jeszcze potwierdzony, ale Zbigniew Wójcik jest już bardzo blisko pozyskania trzech piłkarzy Wieniawy Lublin, Rafała Grzegorczyka, Marka Kowalczuka i Radosława Wolenia oraz Łukasza Sawickiego z Unii Bełżyce. Oprócz nich do zespołu ma dołączyć jeszcze Grzegorz Grochowski, Szymon Psześniak i ukraiński golkiper Aleksander Zubacha.
Patrząc na wiek piłkarzy GKS Gościeradów, można odnieść wrażenie, że zespół przygotowuje się do rozgrywek oldbojów. Roman Piątek ma 39 lat, Andrzej Rybak 41 lat, a Witold Stępień aż 48 lat. Jednak wszyscy wymienieni co tydzień zakładają piłkarskie buty i występują w spotkaniach
lubelskiej \"okręgówki”. Robią to z bardzo dobrym skutkiem, bo GKS Gościeradów po rundzie jesiennej zajmuje dziewiąte miejsce w tabeli. – Klub spokojnej starości – twierdzą bardziej złośliwi kibice. – A niech się śmieją! Na boisku liczy się wola zwycięstwa, a w sparingach widać było, że \"staruszkowie” mają jej więcej niż młodzieżowcy – powiedział Marcin Jurak, który w zimie powrócił po półrocznym epizodzie w ULKS Dzierzkowice.
– Mam nadzieję, że nie zapomniałem, jak się strzela bramki. W B klasie, gdzie występowałem jesienią, nie da się grać! Takiej kopaniny dawno nie widziałem. Stęskniłem się również za normalnym treningiem, bo w Dzierzkowicach o takim nie było mowy – stwierdził snajper, który w zeszłym sezonie zdobył dla GKS 19 bramek.
W lutym w Gościeradowie odbyły się wybory nowych władz klubu. Na stanowisku prezesa nic się nie zmieniło i wciąż je zajmuje Janusz Sydo, ale wiceprezesem został Andrzej Rybak, grający trener GKS. – Otrzymałem zadanie wprowadzenia do zespołu większej liczby młodzieży, dlatego z jeszcze większą uwagą będę przyglądał się grupom juniorskim – dodaje szkoleniowiec. – Powoli zaczyna dziać się coś pozytywnego, ponieważ ostatnio zauważyliśmy zwiększone zainteresowanie treningami – wyjaśnia Norbert Rabaniuk, opiekun grup młodzieżowych.
Brak zdolnych juniorów nie jest jedynym problemem GKS. Dziewiąty zespół lubelskiej klasy okręgowej przez całą wiosnę będzie musiał występować w Annopolu, ponieważ stadion w Gościeradowie przechodzi gruntowny remont. – Zgodę na to musi wyrazić najpierw LZPN. W Annopolu nie ma pryszniców, więc piłkarze przebieraliby się w Gościeradowie, a później osiem kilometrów dojeżdżali do Annopola – tłumaczy Rybak.
Wieniawa Lublin powstała w 2000 r., ale do 2010 r. nie miała stałej siedziby. W tym czasie klubowe biuro mieściło się na obiektach MKS Start Lublin, ale treningi odbywały się zazwyczaj w innych częściach miasta.
– Żyliśmy trochę jak cyganie, bo ciągle byliśmy obładowani torbami – śmieje się Jerzy Wyroślak, trener Wieniawy Lublin. Ten stan jednak zmienił się kilkanaście dni temu, ponieważ klub przejął obiekty przy ul. Magnoliowej, które do tej pory należały do Lubelskiego Centrum Edukacji Zawodowej. – To dla mnie niezwykle ważna chwila, bo wreszcie skończyliśmy z bezdomnością – dodaje Wyroślak.
Od sezonu 2010/2011 wszystkie grupy młodzieżowe będą ćwiczyć i rozgrywać swoje spotkania właśnie przy ul. Magnoliowej. – W internacie będą cztery szatnie, biuro, pralnia i węzeł sanitarny. Poza tym poprawimy stan boiska oraz ogrodzimy je – wylicza szkoleniowiec.
Na ul. Magnoliową przeniosą się również seniorzy, którzy będą tam trenować. Swoje mecze będą jednak nadal rozgrywać na obiekcie Lublinianki przy ul. Leszczyńskiego. – Chodzi głównie o płytę boiska, która na stadionie czwartoligowca jest nieporównywalnie lepsza. Marzy mi się, aby w przyszłości przy ul. Magnoliowej stworzyć boisko ze sztuczną nawierzchnią – twierdzi lubelski trener.
Mając zapewnione takie warunki, piłkarzom Wieniawy nie wypada nie awansować do czwartej ligi. Aktualnie lublinianie znajdują się na drugiej pozycji w tabeli, a do liderującego Polesia Kock tracą tylko jedno oczko.
- Za nami jednak znakomicie przepracowany okres przygotowawczy. Rozegraliśmy siedem sparingów na boisku ze sztuczną nawierzchnia, pracowaliśmy również na hali oraz na siłowni, a zespół został solidnie wzmocniony. W rundzie wiosennej będzie występował u nas m.in. Michał Walendziak, lider Czarnych Dęblin. To zawodnik, który idealnie pasuje do mojej koncepcji – kończy Wyroślak. (kk)
Niespodziewany powrót zimy spowodował, że część ligowców musiała odwołać zaplanowane na ten weekend spotkania sparingowe. Na murawę nie wybiegli m.in. piłkarze Tajfunu Ostrów Lubelski i Opolanina Opole Lubelskie.
Ci ostatni mieli zmierzyć się w niedzielę w Wilkowie ze Sławinem Lublin. – Rywale nie poinformowali nas o tym, że nie przyjadą. O ich decyzji dowiedziałem się dopiero w sobotę wieczorem od jednego ze znajomych. To niepoważne zachowanie! – żali się Michał Kuś, trener Opolanina.
– To jakieś kosmiczne nieporozumienie. Informowaliśmy działaczy z Opola Lubelskiego, że w przypadku złych warunków, nie przyjedziemy do Wilkowa. Gra na zmrożonej murawie jest bardzo niebezpieczna dla zdrowia zawodników – powiedział Andrzej Stolarczyk, członek zarządu Sławinu Lublin.
Zamiast meczu z Opolaninem, piłkarze z Lublina zagrali w Łęcznej z Turem Milejów i dość niespodziewanie przegrali 1:2 z niżej notowanym rywalem. Znakomitą partię rozegrał Rafał Franczak, zdobywca dwóch bramek. – Nieźle to wygląda. Obie strony pozostawiły po sobie dobre wrażenie, chociaż to moi podopieczni stworzyli nieco więcej sytuacji bramkowych. Cieszy mnie zwłaszcza, że napastnicy potrafili wyprzedzać obrońców rywali – powiedział Jacek Kubicki, opiekun Tura.
Dwa zwycięstwa w minionym tygodniu zapisali na swoje konto piłkarze Orłów Kazimierz, którzy w czwartek wygrali 2:0 z Powiślakiem Końskowola, a w sobotę rozgromili 7:2 Mazowsze Stężyca. Instynktem strzeleckim błysnął Michał Berliński, który w tych meczach zdobył w sumie cztery bramki.
Do formy wracają również zawodnicy Czarnych Dęblin. Podopieczni Janusza Kozickiego pewnie wygrali 4:2 z Unią Krzywda, a gole dla dęblinian zdobywali Dawid Osojca, Rafał Szostak, Sławomir Stachurski i Dariusz Fal.
Znakomite nastroje panują w Wieniawie Lublin, która wczoraj w Strzyżewicach zremisowała 4:4 z czwartoligowym POM Iskra Piotrowice. Na listę strzelców wpisali się Emil Gogół, Rafał Bielak, Jacek Wójcik i Robert Stefaniuk.
– Rywale fragmentami w ogóle nie istnieli. Dobrze, że ten mecz odbył się na naturalnej murawie, bo liga jest już coraz bliżej, a gra na sztucznym boisku to nie to samo, co rywalizacja na normalnej nawierzchni – powiedział Jerzy Wyroślak, trener Wieniawy.
Mniej powodów do optymizmu mają za to w Górze Puławskiej. Zespół prowadzony przez Marka Nowaka przegrał 2:3 z Prochem Pionki.
Reklama












Komentarze