Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Za tydzień powinna ruszyć runda rewanżowa. Zima przegoniła piłkarzy

Nagły powrót zimy sprawił, że większość ekip lubelskiej klasy okręgowej odwołała swoje sparingi. – Nie wierzę, że zainaugurujemy wiosnę już w przyszły weekend. Większość boisk nie nadaje się do gry – twierdzą zgodnie trenerzy.
Spośród zespołów, które zdecydowały się wyjść na zaśnieżone murawy, najlepiej spisało się Polesie Kock, które rozbiło 4:1 Mazowsze Stężyca. Bramki dla lidera lubelskiej \"okręgówki” zdobywali Erwin Nogal, Sebastian Magier, Marcin Bączek i Grzegorz Misiarz. – Najważniejsze, że wreszcie wyszliśmy na naturalne boisko – podkreśla Przemysław Aftyka, opiekun Polesia. Wygrała również Góra Puławska, która pokonała 3:2 juniorów Wisły Puławy. Dwa gole dla zwycięzców zdobył... Paweł Czekaj. Najlepszy strzelec ligi miał pauzować jeszcze przez miesiąc z powodu kontuzji rzepki. – Jego powrót dla mnie również jest ogromnym zaskoczeniem. Zagrał 25 minut, a już w trzecim kontakcie z piłką pokonał golkipera rywali. Nasze morale wzrosło i mocno wierzę w utrzymanie – powiedział szczęśliwy Marek Nowak, szkoleniowiec Góry Puławskiej. Dość nieoczekiwanie wczoraj na sztucznej płycie w Łęcznej porażkę zanotował Tur Milejów, który przegrał 3:5 z Sokołem Konopnica. – Nie wiem, co się stało. Nie potrafię tego wytłumaczyć – powiedział zmartwiony Mirosław Pietraś, autor dwóch bramek dla Tura. Być może na słabszą formę milejowian miała wpływ absencja na ławce trenerskiej Jacka Kubickiego, który przechodzi rehabilitację po operacji nosa. Miło tego weekendu nie będą wspominać również piłkarze Czarnych Dęblin. Podopieczni Janusza Kozickiego przegrali 1:4 z Plonem Garbatka, ósmym zespołem radomskiej klasy okręgowej. Honorowe trafienie dla dęblinian zaliczył 17-letni Mateusz Bąkowski. – Będą ludzie z tego chłopca. Do wyniku tego meczu nie przywiązuję żadnej uwagi, bo wystąpiliśmy w rezerwowym składzie. Podstawowi zawodnicy rozchorowali się, więc byłem zmuszony wystawić juniorów – tłumaczy Janusz Kozicki, który ma spory problem z bramkarzami. Co prawda w kadrze znajduje się prezentujący jesienią równą formę Artur Kępka, ale nie ma on wartościowego zmiennika. Dlatego klub rozmawia z Radosławem Kuną z Żyrzyniaka Żyrzyn. Tylko dwa kluby z lubelskiej klasy okręgowej zmieniły trenerów w przerwie zimowej. I w obu nowi opiekunowie postanowili wnieść sporo ożywienia do gry swoich zespołów. W MKS Ryki trener Paweł Warda postanowił wymienić kilku zawodników, a w Sławinie Grzegorz Białek zdecydował się na zmianę taktyki. – Na wiosnę będziemy grac czterema obrońcami. Wprawdzie nasze boisko jest bardzo małe i nie sprzyja takiej grze, ale liczę, że moi podopieczni szybko przestawią się na nowy system – tłumaczy Grzegorz Białek. Wiosną w Sławinie pojawią się zaledwie dwaj nowi gracze – Piotr Grajewski i Jakub Oleksy. Pierwszy z nich występował wcześniej w Sygnale Lublin, a drugi w Popradzie Muszyna. – Liczę, że Grajewski uspokoi naszą grę w środku pola, a Oleksy będzie alternatywą dla naszego bramkarza Michała Pycia – tłumaczy szkoleniowiec. 24-letni golkiper ma jednak małe szanse na występy, bo Pyć w zimowych sparingach spisywał się wyśmienicie. – Wszyscy mówią, że to nie jest ten sam zawodnik, co jesienią. Choć ma słabe warunki fizyczne, to jednak widać, że treningi pod okiem Adama Piekutowskiego bardzo mu pomogły – tłumaczy Białek. Nieco inną drogę \"reform” obrano w MKS Ryki. Po słabej rundzie jesiennej (13 miejsce), z pracy z seniorami zrezygnował Krzysztof Marek, a zastąpił go Paweł Warda, który dotychczas zajmował się juniorami. Do składu dołączono dziewięciu zawodników, którzy mają zapewnić utrzymanie. Walka o ligowy byt w przypadku MKS będzie się jednak toczyć do samego końca. – Zdaję sobie z tego sprawę, ale nie poddajemy się. Jestem zadowolony z zimowych przygotowań, chociaż niektórym zawodnikom brakowało systematyczności. To jest jednak \"okręgówka”, więc część chłopaków studiuje lub pracuje i nie zawsze mogą z nami ćwiczyć – tłumaczy Paweł Warda. Dużym sukcesem jest również zatrzymanie w klubie Tomasza Sikory, który jesienią zdobył 10 bramek. 28-letni napastnik nosił się z zamiarem powrotu do Orłów Kazimierz Dolny, ale po zmianie trenera zdecydował się na pozostanie w Rykach. – I będzie centralną postacią naszego ataku. Na nim oprzemy naszą siłę ofensywną – kończy Warda. Paweł Czekaj, Marcin Bujek, a może Michał Walendziak. Który z nich latem włoży koronę najlepszego strzelca lubelskiej klasy okręgowej? – Jesienią największe wrażenie zrobił na mnie Czekaj. Ten człowiek strzelał bramki prawie w każdym meczu – powiedział Mirosław Pietraś, dla którego jest to pierwszy sezon w tej klasie rozgrywkowej. 21-letni napastnik w rundzie jesiennej dziesięciokrotnie pokonywał golkiperów rywali, a jego skuteczna gra wzbudziła zainteresowanie Startu Krasnystaw. – Dzwonili do mnie działacze czwartoligowca, ale odmówiłem. Na razie nie chcę zmieniać otoczenia – przyznał Pietraś, który do Czekaja traci sześć goli. Jednak ta różnica może zostać szybko zniwelowana, gdyż snajper Góry Puławskiej nie przepracował dobrze okresu przygotowawczego, ponieważ zmagał się z kontuzją rzepki. Z pewnością z walki o tytuł króla strzelców nie zrezygnują również zawodnicy Wieniawy. Marcin Urban ma na swoim koncie 7 goli, Rafał Bielak 9, a Michał Walendziak 10. Ten ostatni do lubelskiej ekipy dołączył dopiero zimą, a jesienią reprezentował barwy Czarnych Dęblin. – Ten tytuł to sprawa drugorzędna. W zespole panuje świetna atmosfera, więc każdy z nich pewnie dorzuci jeszcze kilka bramek. Czy to wystarczy, aby zostać królem strzelców? Zobaczymy w czerwcu – tłumaczy Jerzy Wyroślak, opiekun Wieniawy.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama