Doskonały początek wiosny. Wzmocnienia przyniosły oczekiwany efekt
Chcielibyśmy, aby wszystkie spotkania rundy wiosennej w lubelskiej klasie okręgowej stały na takim poziomie, jak mecz w Rykach. Kibice, którzy zdecydowali się w sobotę odwiedzić miejscowy obiekt, nie mogli narzekać na nudę, chociaż ich MKS po zaciętym boju przegrał 1:2.
- 21.03.2010 18:42
– To zupełnie inny zespół niż jesienią. Jestem pewien, że wiosną jeszcze kilku faworytów zgubi tu punkty. Słowa pochwały należą się również organizatorom. W środę jechałem do Warszawy i widziałem, że na płycie zalegało dużo śniegu. W sobotę murawa była jednak przygotowana znakomicie – powiedział Mariusz Sawa, opiekun rezerw Motoru.
Dobre słowa jednak punktów nie dają, a w sobotę gospodarze byli piłkarsko gorsi od swoich rywali, którzy tylko własnej nieskuteczności zawdzięczają to, że do ostatnich minut musieli drżeć o wynik. Przez całą pierwszą połowę motorowcy mieli zdecydowaną przewagę, ale nie potrafili pokonać dobrze dysponowanego Piotra Zarychty.
Jego bramkę odczarował dopiero w 55 min Robert Chmura. Chwilę później do siatki trafił Damian Iracki i wydawało się, że kolejne gole są tylko kwestią czasu.
Goście jednak rozluźnili się i oddali inicjatywę miejscowym. W 82 min gospodarze zdobyli gola kontaktowego, kiedy w ogromnym zamieszaniu piłkę do własnej bramki skierował Michał Kusyk. Podopieczni Pawła Wardy mieli jeszcze kilka dobrych okazji na wyrównanie, a najwięcej kontrowersji wzbudziła sytuacja, w której Sebastian Ciołek przewrócił w polu karnym Tomasza Sikorę.
– Ewidentny karny. Myślę, że sędzia nie odgwizdał przewinienia, bo przestraszył się konsekwencji – skrytykował arbitra Sebastian Kozdrój, obrońca MKS Ryki. – Z mojej perspektywy wyglądało to również na faul. Zdanie zmieniłem jednak po rozmowie z moim bramkarzem, który przysięgał, że nie dotknął Sikory. Nie mam podstaw, aby mu nie wierzyć – stwierdził Sawa.
MKS Ryki – Motor II Lublin 1:2 (0:0)
Bramki: Kusyk (82 samobójcza) – Chmura (55), Iracki (63).
Ryki: Zarychta – Walasek, Kozdrój, Leonarcik, Gransztof, Kępka, Prządka, Warda, Jeżewski (75 Ciota), Chachuła (65 Szymański), Sikora.
Motor II: Ciołek – Chmura, Kusyk, Lewczuk, Bróz (46 Jeż), Łubierz (46 Stalęga), Wesołowski, Krystosiak, Adrian Sadowski (70 Kiedrzynek), Pietrzak (60 Rycerz), Iracki.
Żółte kartki: Kępka, Gransztof, Warda, Kozdrój, Sikora – Łubiarz, Wesołowski, Stalęga, Jeż. Sędziował: M. Banaszek. Widzów: 150.
Świetnie zainaugurowali wiosnę piłkarze GKS Gościeradów. Podopieczni Andrzeja Rybaka, grający z powodu remontu własnego stadionu w Annopolu, rozgromili 5:0 Amator Leopoldów-Rososz. Trzy bramki zdobyli piłkarze, którzy do Gościeradowa dołączyli w przerwie zimowej.
– Wreszcie doczekałem się długiej ławki rezerwowych. Zresztą piłkarze wchodzący na boisko w drugiej połowie, nie byli wcale gorsi od tych, którzy wystąpili od pierwszej minuty – powiedział Andrzej Rybak, opiekun Gościeradowa.
Skutecznością błysnął Marcin Jurak, który w poprzednim sezonie był najskuteczniejszym zawodnikiem Gościeradowa. Rundę jesienną obecnych rozgrywek spędził jednak w B-klasowym KS Dzierżkowice. – Przez cały tydzień zmagałem się z anginą, dlatego na boisku pojawiłem się dopiero w drugiej połowie. Jednak na formę nie mogę narzekać, skoro byłem w stanie zdobyć bramkę – powiedział Marcin Jurak.
Gościeradów w Annopolu pokazał ładną dla oka piłkę, a licznie zgromadzonych kibiców uraczył pięknymi bramkami. Najładniejsze trafienie zaliczył Krzysztof Spryszak, który z rzutu wolnego trafił w samo okienko.
– Chciałem podziękować kibicom, zarówno tym z Gościeradowa, jak i z Annopola za wspaniały doping. Słowa uznania należą się również działaczom miejscowej Wisły za doskonałe przygotowanie boiska – powiedział Andrzej Rybak, opiekun Gościeradowa.
GKS Gościeradów – Amator Leopoldów-Rososz 5:0 (2:0)
Bramki: Spryszak (6), Dudek (24), Kwietniewski (50), Jurak (58), Wróbel (61).
Gościeradów: Bochen – Grot, Kwiatek, Gołąb, Spryszak (75 Zając), Wróbel, Rabaniuk, Zaręba, Dudek (75 Gołębiowski), Filipczak (46 Jurak), Kwietniewski (70 W. Stępień).
Amator: Lipiec – M. Walasek, D. Walasek, Kosiorek, Habowski, M. Staniak, Stoń, Lipiec, Kornas (46 Kardas), Biłos (46 Napora), Ł. Staniak.
Żółte kartki: Zaręba, Zając. Sędziował: Woliński. Widzów: 350.
• Większość spotkań lubelskiej klasy okręgowej została odwołana. Na boisko nie wybiegli również piłkarze w Dęblinie. Czy murawa na obiekcie Czarnych rzeczywiście nie nadawała się do gry?
– Płyta nasiąkła wodą, więc uważam, że słusznie zrobiono odwołując nasze spotkanie. Owszem, można byłoby grać, ale po co? Później przez całą wiosnę musielibyśmy występować na kartoflisku, ponieważ zawodnicy zniszczyliby płytę.
• W zimie w Czarnych nastąpiła zmiana prezesa, a w klubie wprowadzono cięcia finansowe. Jak wygląda krajobraz po burzy?
– Trzon zespołu pozostał ten sam, a odszedł od nas jedynie Michał Walendziak. Być może dołączy do nas jeszcze jeden piłkarz, który będzie ogromnym wzmocnieniem. Jednak na razie nie chcę ujawniać jego personaliów. A co do cięć finansowych, to najważniejsze jest to, że prawie wszystkie zaległości wobec piłkarzy zostały prawie wyrównane. Klub powoli wychodzi na prostą.
• Ale w Dęblinie skończyło się już finansowe Eldorado?
– Rajem finansowym nie jesteśmy, ale klub obrał właściwy kurs. Nowy prezes, Dariusz Wojdat, to właściwy człowiek na właściwym miejscu. Wierzę, że podoła temu zadaniu, choć nie będzie łatwo. Warto podkreślić również pomoc miasta, które ponownie nam zaufało.
• Jedną z obietnic Wojdata jest wprowadzenie do Czarnych miejscowej młodzieży...
– Ale tego nie da się zrobić od razu. Dęblin nie jest Lublinem i nie ma tu tylu miejsc pracy, więc sporo młodzieży wyjeżdża z naszego miasta. Dla mnie najważniejsze jest, aby w zespole byli ludzie zdolni do poświęceń dla Czarnych. Piłkarze mają wychodzić na boisko z wolą walki o zwycięstwo. A młodzież? Już wchodzi do zespołu. Mamy niezwykle zdolnego napastnika, Mateusza Bąkowskiego, który może być objawieniem rundy wiosennej. On ma niespotykany ciąg na bramkę, ale trzeba go powoli wprowadzać do drużyny, aby się nie spalił. Jestem pewien jednak, że bardziej doświadczeni koledzy szybko pomogą mu się zaaklimatyzować w warunkach piłki seniorskiej.
• O co grają Czarni wiosną?
– O jak najwyższe miejsce. Najważniejsze jest, aby klub ponownie stanął na nogi.
• Kto awansuje do czwartej ligi?
– Obu ekipom życzę sukcesu, ale awansować może tylko jedna drużyna. Wieniawa jest naszpikowana gwiazdami, ale w końcówce sezonu gra u nas, gdzie nie będzie łatwo.
Reklama












Komentarze