Wiatr rozdawał karty w Dęblinie
W meczu z Czarnymi Dęblin głównym rywalem Piaskovii Piaski nie byli przeciwnicy, ale wiejący z dużą siłą wiatr. Podopieczni Grzegorza Osajkowskiego przezwyciężyli jednak niesprzyjające warunki atmosferyczne i w sobotę dopisali do swojego konta trzy punkty.
- 28.03.2010 18:56
– Tak nieszczęśliwie się złożyło, że zarówno w pierwszej, jak i w drugiej połowie graliśmy pod wiatr. To była główna przyczyna tego, że pod koniec spotkania moi podopieczni opadli z sił i oddali inicjatywę rywalom.
Może warto pomyśleć o wprowadzeniu jakiś dodatkowych punktów za niesprzyjające warunki atmosferyczne? W skokach narciarskich taki eksperyment sprawdza się – żartował po meczu Grzegorz Osajkowski, trener gości.
Piaskovia od pierwszych minut zaatakowała, a w 20 min objęła prowadzenie. Na 25 m piłkę przejął Krzysztof Olender, minął czterech zawodników i pewnym strzałem pokonał Artura Kępkę.
W tym fragmencie spotkania miejscowi praktycznie nie istnieli, a goście mogli zdobyć jeszcze kolejne bramki. Najlepszą sytuację miał Marek Kołodziejczyk, ale jego lob z 40 m okazał się nieskuteczny.
Po przerwie sytuacja odwróciła się, a piłka zaczęła coraz częściej trafiać w pole karne gości. – Jednak biliśmy głową w mur. Byliśmy lepsi piłkarsko, ale rywale byli mądrzejsi. Zawiedli mnie doświadczeni zawodnicy, którzy nie potrafili poprowadzić gry. Latali bez sensu i składu – tłumaczy Janusz Kozicki, opiekun Czarnych.
– Również nie jestem zadowolony z postawy moich podopiecznych. W tym roku to był nasz najsłabszy mecz – stwierdził Osajkowski.
Czarni Dęblin – Piaskovia Piaski 0:1 (0:1)
Bramki: Olender (20).
Czarni: Kepka – Osojca, Stolarek, Przybysz, Fidut, Radzikowski (54 Belka), Kołdej, Wilczyński, Stachurski, Szostak, Bąkowski.
Piaskovia: Gwardyński – Niedzielski, Olender, Pasierbik, Czarnecki, Sawicki, M. Szklarz, T. Szklarz, Bloch (84 Kazior), Skorek (65 Poniewozik), Kołodziejczyk.
Żółte kartki: Stolarek, Szostak - Niedzielski, Bloch. Sędziował: Gnaś. Widzów: 100.
Czterech minut zabrakło Orłom Kazimierz Dolny, aby wywalczyć punkt w meczu z Opolaninem Opole Lubelskie. W 86 min błąd obrony miejscowych wykorzystał Andrzej Fliszkiewicz i w sytuacji sam na sam pokonał Piotra Guzka.
– Andrzej miał w tym meczu wiele dobrych sytuacji, ale nie mógł wstrzelić się w bramkę. W końcówce jednak znalazł się tam, gdzie powinien – tłumaczy Bartłomiej Jakóbczyk, golkiper Opolanina.
Jeżeli podopieczni Mirosława Banaszka myślą o spokojnym utrzymaniu w lidze, to jak najszybciej muszą udać się na trening strzelecki. W sobotę nie byli w stanie trafić nawet do pustej bramki.
– Taką okazję zmarnował w 30 min Michał Berliński. Na nasze usprawiedliwienie muszę dodać, że nie miałem dzisiaj czterech podstawowych zawodników, co było szczególnie widoczne w formacji obronnej – stwierdził Mirosław Banaszek.
Orły Kazimierz Dolny – Opolanin Opole Lubelskie 0:1 (0:0)
Bramki: Fliszkiewicz (86).
Orły: Guzek – Sałecki, Zjawiony, Kusyk, J. Grykałowski, Pięta, Wolszczak (70 G. Grykałowski), M. Matyjaszek, D. Matyjaszek (46 Skowyra), Berliński, Ziomka (46 Marcinkowski).
Opolanin: Jakóbczyk – Gazda, Górniak, Górski, Niedźwiadek, Sokołowski (75 Kozak), Dajos, Fliszkiewicz, M. Sak (65 Bandosz), Skrzypek, Kasperski.
Żółte kartki: Zjawiony, Pięta – Kozak, Niedźwiadek. Sędziował: Marciniak. Widzów: 100.
Takiej inauguracji rundy wiosennej w wykonaniu Wieniawy Lublin nie spodziewali się nawet najbardziej zagorzali sympatycy tego klubu. Podopieczni Jerzego Wyroślaka rozbili 4:0 MKS Ryki i wysunęli się na pozycję lidera lubelskiej klasy okręgowej.
Gospodarze zaprezentowali w sobotę bardzo efektowny i pełen polotu futbol. Inna sprawa, że ryczanie nie przeszkadzali im w swobodnym rozgrywaniu piłki.
– Ciężko mi wytłumaczyć, dlaczego zagraliśmy tak słabo. To był najgorszy mecz tego zespołu od czasu, kiedy zostałem jego trenerem. Być może chłopcy nie wytrzymali presji związanej z tym spotkaniem? – próbował szukać przyczyn porażki Paweł Warda, opiekun przyjezdnych.
Lublinianie bardzo szybko rozstrzygnęli losy spotkania. W 9 min wynik meczu otworzył Rafał Bielak, a za chwilę na 2:0 podwyższył Jacek Wójcik. Później swój koncert rozpoczął Piotr Baran. W 41 min 25-letni pomocnik wykazał się największym sprytem w zamieszaniu podbramkowym i zdobył trzecią bramkę dla swojego zespołu.
W 56 min Baran posłał ostrą piłkę w pole karne rywali, gdzie fatalnie interweniował Piotr Zarychta. Młody golkiper odbił piłkę tak niefortunnie, że ta trafiła pod nogi Pawła Prusa, który nie miał problemów z wpakowaniem jej do bramki.
– Trudno być niezadowolonym, jeżeli wygrywa się 4:0. Rozegraliśmy bardzo dobry mecz, choć boisko nie sprzyjało grze kombinacyjnej. Na płycie było bardzo dużo nierówności – tłumaczy Jerzy Wyroślak, trener Wieniawy.
Wieniawa Lublin – MKS Ryki 4:0 (3:0)
Bramki: Bielak (9), Wójcik (13), Baran (41), Prus (56).
Wieniawa: Zdunek – Denis, Dadej, Prus, Pszczoła, Walendziak (75 Stefaniuk), Bondarenko, Baran, Wójcik (80 Puszka), Bielak (80 Urban), Demianiuk (69 Gogół).
Ryki: Zarychta – Kępka, Gransztof, Prządka, Krogulec (60 Madej), Walasek, Leonarcik, Jeżewski, Chcachuła (75 Jędrych), Szymański (75 Ciota), Sikora.
Żółte kartki: Bondarenko – Gransztof, Jeżewski, Krogulec. Sędziował: Czemerys. Widzów: 50.
Co mogę powiedzieć o bramkarzu Wierzchowisk? Jest bardzo duży. Poza tym widać, że ma spore umiejętności – komplementował Aleksandra Zubachę Przemysław Aftyka, opiekun Polesia Kock.
Ukrainiec mierzący 194 cm wzrostu we wczorajszym meczu nie miał zbyt wielu okazji do zaprezentowania swoich umiejętności, bo gra toczyła się głównie w środku pola, a strzałów na jego bramkę było jak na lekarstwo.
Nieco więcej pracy miał za to Leszek Maj, golkiper Polesia. On również spisywał się bez zarzutu, a do tego dopisywało mu szczęście. Gospodarze najlepszą okazję zmarnowali w 1 min, kiedy futbolówka po strzale Krzysztofa Nastulaka otarła się o zewnętrzną część słupka.
– W przerwie biłem moim chłopcom brawo, bo grali naprawdę dobrą piłkę. Szkoda tylko, że nie udało nam się wygrać – powiedział Zbigniew Wójcik, opiekun gospodarzy.
– Wierzchowiska to trudny teren i jestem pewien, że sporo ekip zostawi tu punkty. W końcówce mogliśmy przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, ale Paweł Sobolewski przestrzelił z 5 metrów. Straciliśmy pozycje lidera, ale wydaje mi się, że lepiej jest gonić, niż uciekać – twierdzi Aftyka.
LKS Wierzchowiska – Polesie Kock 0:0
Wierzchowiska: Zubacha – K. Stępniewski, Krzak, Dryja, Wronka, Witkowski (80 Augustyniak), Psześniak, Dybała, Grzegorczyk (55 Rabczewski), Nastulak (65 Wardziński), Sierpień (60 M. Motyl).
Polesie: Maj – P. Kozłowski, A. Sobolewski, Lato, Wójcik (70 Witek), Magier, Misiarz (75 Birski), P. Sobolewski, Nogal (55 Skwara), Bujek (85 Bednarczyk), Augustynowicz.
Żółte kartki: M. Sierpień. Sędziował: Golewski. Widzów: 100.
Mecz rozegrano na stadionie MKS Ryki, bowiem boisko Amatora nie nadawało się do gry. Gospodarze mogą mówić o dużym szczęściu, bowiem to Tajfun był w sobotę lepsza ekipą i zasłużył na trzy punkty.
Jednak miejscowi mieli w swoich szeregach Leszka Lipca, który w 70 min rozstrzygnął losy spotkania.
Amator Leopoldów-Rososz – Tajfun Ostrów Lubelski 1:0 (0:0)
Bramki: L. Lipiec (70).
Amator: K. Lipiec – Habowski, Nowaczyk, D. Walasek, M. Walasek, L. Lipiec, Stoń, M. Staniak, Kornas, Napora (46 Rzemiszewski), Ł. Staniak.
Tajfun: Jęksa – Krawczyk, R. Onyszko, Budzynski, D. Onyszko, Sypniewski, Dzięcioł (55 K. Filipowski), Połetko (75 G. Czerniak), Janeczko, Adamczyk, Skorupa.
Sędziował: Olucha.
Losy spotkania rozstrzygnęły się już w 10 min, kiedy do siatki trafił Piotr Chojnacki. – To ustawiło mecz. Próbowaliśmy atakować, ale Sławin bardzo dobrze rozbijał nasze ataki – powiedział Paweł Mierzwa, opiekun Unii.
Unia Wilkołaz – Sławin Lublin 0:1 (0:1)
Bramki: Chojnacki (10).
Unia: Leziak – Daniel (85 Przybycień), Jeżewski, Łysakowski, Marcinkowski (46 Waryszak), Rachwał (70 Tęsny), Michalski, Mierzwa, Marzec, Ściegienny, M. Chmielik.
Sławin: Pyć – Szacoń, Hołysz, Snopkowski, Paradowski, Sewiło, Rolnik, Grajewski (65 Stachurski), Arent (90 Czapliński), Chojnacki, Przenniak (75 Trzeciak).
Żółte kartki: Paradowski, Stachurski, Arent. Sędziował: Brzozowski. Widzów: 300.
Mecz życia rozegrał Krystian Słomka. Nominalny obrońca stanął między słupkami w 65 min, ponieważ czerwoną kartkę otrzymał Łukasz Suryś i chwilę później obronił rzut karny wykonywany przez Grzegorza Cebulę.
W końcówce Słomka wyszedł jeszcze obronną ręką z trzech pojedynków sam na sam z napastnikami gości. – Naoglądał się Janka Tomaszewskiego na Wembley – śmiał się po meczu Jacek Kubicki, opiekun Tura.
Tur Milejów – KS Góra Puławska 5:3 (5:1)
Bramki: Pietraś (1), Ł. Gołąb (8 z karnego), Walicki (20), Słomka (35 z karnego), Czubacki (44) – Czekaj (25, 50), Chabros (55).
Tur: Suryś – Roczon, Krasny (70 Górski), Walicki, Słomka, Ł. Gołąb, S. Gołąb, Turski (85 Ł. Kozak), Franczak (46 Idzik), Czubacki (74 W. Kozak), Pietraś.
Góra Puławska: Szewczyk (46 Bejna) – Migdal, Sikora, Wolski, Pełczyk, Kamola (75 Rutyna), Ciucias (80 Trochym), Kołodziej, G. Cybula, Banaś (46 Chabros), Czekaj.
Żółte kartki: Ł. Gołąb, Pietraś, Kozak – Sikora, Szewczyk. Czerwone kartki: Suryś (65 za faul) – Sikora (35 druga żółta). Sędziował: Maj. Widzów: 250.
Chociaż w meczu z GKS Gościeradów w rezerwach Motoru Lublin zagrało wielu piłkarzy z pierwszego zespołu, to na boisku pierwszoplanowe role odgrywali juniorzy. Na szczególne pochwały zasłużył Artur Sadowski, który miał udział przy wszystkich trzech bramkach lubelskiego zespołu.
Motor II Lublin – GKS Gościeradów 3:0 (0:0)
Bramki: Kusyk (70), Adrian Sadowski (78), Kursa (80).
Motor II: Ciołek – Rycerz (80 Mazurek), Kursa, Kusyk, Kurpiel (75 Zaręba), Pietrarzak (60 Artur Sadowski), Lenart, Krystosiak, Iracki, Płaza, Adrian Sadowski.
Gościeradów: Bochen – Grot (65 Monastyrski), Kwiatek, Gołąb, Piątek, Filipczak (75 Zaręba), Rabaniuk, Spryszak (72 Wróbel), Dudek, Jurak, Kwietniewski (65 Mikita).
Żółte kartki: Kusyk - Rabaniuk. Sędziował: Herman. Widzów: 100.
Reklama












Komentarze