Zasłużony triumf Czarnych. Co się dzieje z ekipą Przemysława Aftyki?
Od 9 maja ekipa Polesia Kock zdobyła zaledwie trzy punkty. W sobotę musiała przełknąć kolejną gorzką pigułkę. Niedawny lider rozgrywek przegrał aż 1:3 z Piaskovią Piaski.
- 30.05.2010 00:09
Bohaterem spotkania został Mirosław Dobrowolski, który wraca do piłki po długiej przerwie spowodowanej kontuzją. – W listopadzie 2008 r. zerwałem więzadła krzyżowe. Dopiero na wiosnę tego roku wróciłem do piłki, ale trener wprowadza mnie do gry bardzo ostrożnie. Moje bramki? Dzięki nim czuję się znacznie lepiej – przyznał ze śmiechem główny aktor sobotniego meczu.
Trzeba jednak przyznać, że obrońcy Polesia zbytnio nie przeszkadzali Dobrowolskiemu w pokonaniu Leszka Maja. Przy pierwszym golu pozwolili 26-letniemu snajperowi wejść w pole karne, a przy drugiej bramce zostawili mu tyle miejsca, że ten zanim oddał strzał, zdążył przyjąć piłkę i obrócić się z nią.
– Nie wiem, co się dzieje z nami. Po meczu z Wieniawą zeszło z nas powietrze. Balon był mocno napompowany, a porażka w tamtym spotkaniu przebiła go. Poza tym na jesieni chyba wykorzystaliśmy limit szczęścia, bo teraz prześladuje nas pech – próbuje szukać przyczyn słabszej dyspozycji Leon Filipek, kierownik Polesia.
Zawodnicy z Kocka muszą jednak jak najszybciej wrócić na właściwe tory, bo rywale już depczą im po piętach. Motor II Lublin i Opolanin Opole Lubelskie mają dużą ochotę na zajęcia miejsca na podium, więc może okazać się, że piłkarzy Polesia zabraknie w czołowej trójce obecnych rozgrywek.
– To byłby dramat. Gra o najwyższe cele była bardzo przyjemna. Dzięki temu, że długo liczyliśmy się w walce o awans, to na nasz stadion przychodziło sporo kibiców. Teraz już nie mamy szans na wyprzedzenie Wieniawy, ale miejsce na podium należy się naszym fanom – dodał Filipek.
Piaskovia Piaski – Polesie Kock 3:1 (1:0)
Bramki: Dobrowlski (18, 52), T. Szklarz (64) – Nogal (88)
Piaskovia: Gwardyński – Pędrak, Sawicki, Niedzielski, Olender, Pasierbik (80 Poniewozik), Futa, T. Szklarz, Rak (85 Garbal), Kazior, Dobrowolski (75 Nowak)
Polesie: Maj – Kozłowski (65 Skwara), A. Sobolewski, P. Witek, Wójcik, Kosmala (65 Gruba), Birski, Misiarz (65 Bączek), Nogal, Bujek (77 Bednarczyk), Augustynowicz.
Żółte kartki: Skwara, Birski, Misiarz. Sędziował: Olucha. Widzów: 100.
Nowy prezes Dariusz Wojdat wprowadził w Czarnych Dęblin nowe porządki. Klub powoli wychodzi z tarapatów finansowych, w jakie popadł w ostatnich latach.
– Postanowiliśmy zdecydowanie bardziej postawić na młodzież. Jestem pewien, że przyniesie to skutek w przyszłości. Prezes? To wspaniały człowiek – powiedział Janusz Kozicki, opiekun Czarnych. Jego podopieczni z meczu na mecz prezentują coraz wyższą dyspozycję. W sobotę pewnie pokonali Orły Kazimierz Dolny. Gospodarze powinni wygrać zdecydowanie wyżej, ale razili brakiem skuteczności.
– Już do przerwy powinniśmy wygrywać czterema bramkami. Przez własną niefrasobliwość doprowadziliśmy do nerwowej końcówki – dodaje Kozicki.
W 80 min kibicom w Dęblinie skoczyło ciśnienie, bo Mateusz Marcinkowski i Dawid Matyjaszek zmarnowali wyśmienite okazje. – W obu sytuacjach dobrze spisał się bramkarz gospodarzy. Czarni zasłużyli na zwycięstwo – przyznał Mirosław Banaszek, trener Orłów.
Sytuacja jego zespołu staje się coraz bardziej dramatyczna. Z 23 punktami na koncie zawodnicy z Kazimierza Dolnego okupują dolne rejony tabeli i wydaje się, że powoli muszą oswajać się z myślą gry w A klasie. – Ciągle wierzę w utrzymanie. W końcówce sezonu będziemy mieli teoretycznie łatwiejszych rywali, dlatego liczę, że w tych meczach nazbieramy sporo punktów – powiedział Banaszek. (kk)
Czarni Dęblin – Orły Kazimierz Dolny 1:0 (1:0)
Bramka: Radzikowski (6).
Czarni: Kępka – Sikora, Osojca (70 Bąkowski), Stolarek, Krekora, Zdunek, Wilczyński, Kołdej, Stachurski (90 Lesicki), Szostak, Radzikowski (60 Kubiak).
Orły: Guzek – Kuisyk, J. Grykałowski, Banaszek, Skowyra, Pięta, M. Matyjaszek (70 Kamola), Wolszczak (46 Ziomka), D. Matyjaszek, Berliński, Marcinkowski.
Żółte kartki: Kubiak, Stachurski, Krekora – D. Matyjaszek. Sędziował: Gnaś. Widzów: 200.
Wieniawa jest już jedną nogą w czwartej lidze. Jednak, jeżeli lublinianie myślą o odniesieniu sukcesu w przyszłym sezonie, to nie mogą grać tak jak w niedzielę. Gospodarze prowadzili już 4:1, ale... nie zdołali wywalczyć kompletu punktów!
– Moi zawodnicy zaczęli zachowywać się jak gwiazdy i liczyć sobie bramki. A tak nie można! Jesteśmy w stanie wygrywać z silnymi zespołami, a mamy problemy z ekipami z dna tabeli. Musimy popracować nad koncentracją – grzmiał Jerzy Wyroślak, opiekun Wieniawy.
Po pierwszej połowie wydawało się, że spotkanie zakończy się pogromem gości. – Możemy mówić o dużym szczęściu w pierwszej połowie, bo rywale mieli mnóstwo znakomitych okazji. Na szczęście między słupkami mieliśmy Krzysztofa Lipca, który wybronił kilka sytuacji sam na sam – powiedział Jarosław Prządka, opiekun przyjezdnych.
W drugiej połowie Amator nie miał już nic do stracenia i rzucił się do odrabiania strat. Hasło do ataku dał Artur Napora, który pokonał Andrzeja Zdunka. Do remisu doprowadził Leszek Lipiec, dwukrotnie wykazując się największym sprytem w polu karnym rywala.
Nie milkną echa meczu Amatora z Opolaninem Opole Lubelskie, który został przerwany w 65 min z powodu naruszenia nietykalności arbitra bocznego. Lubelski Związek Piłki Nożnej zamknął stadion Amatora do końca sezonu, a Tadeusza Stonia zawieszono na dwa lata. Podopieczni Jarosława Prządki mają w środę zmierzyć się na własnym terenie z Turem Milejów. Mecz zostanie rozegrany w Krzywdzie.
Wieniawa Lublin – Amator Leopoldów-Rososz 4:4 (3:1)
Bramki: Wójcik (23, 30), Puszka (40), Walendziak (47) – L. Lipiec (20, 75, 85), Napora (55).
Wieniawa: Zdunek – Denis (70 Jezierski), Pszczoła, Boniaszczuk, Ręba, Puszka, Baran, Bondarenko, Walendziak (80 Urban), Bielak.
Amator: K. Lipiec – Kosiorek (60 Pawlak), Nowaczyk, D. Walasek, M. Walasek, M. Staniak (46 Kornas), Rodak (46 Napora), W. Stoń, Habowski, Biłos (70 Karda), L. Lipiec.
Żółte kartki: Ręba - Pawlak. Sędziował: Kępowicz. Widzów: 100.
Sukcesem gości jest już sam fakt, że przyjechali na spotkanie z Gościeradowem w jedenastoosobowym składzie. Ostatnio Tajfun miał ogromne problemy z zebraniem drużyny, przez co w kilku meczach musiał grać w dziesiątkę. W sobotę podopieczni Jacka Oleszczuka również grali w osłabieniu, ale tylko przez 45 min.
– Mateusz Klajda musiał opuścić mecz już po pierwszej połowie, gdyż... spieszył się do pracy. Ciężko jest prowadzić zespół, kiedy nie ma się żadnego pola manewru. Od wielu spotkań nie przeprowadziłem żadnych zmian – żalił się Jacek Oleszczuk, trener Tajfunu.
O utrzymanie nie muszą martwić się za to zawodnicy GKS Gościeradów. Wydaje się, że 33 punkty powinny pozwolić, aby w przyszłym sezonie ponownie występować w okręgówce. Jeżeli gospodarze podtrzymają skuteczność z sobotniego spotkania, to z pewnością powiększą swój dorobek punktowy.
GKS Gościeradów – Tajfun Ostrów Lubelski 6:1 (2:1)
Bramki: Dudek (10, 71, 85), Jurak (14, 82), Kwietniewski (54) – Klajda (11).
Gościeradów: Bochen – Kwiatek (75 Cebula), Monastyrski, Gołąb, Piątek, Gołębniowski (46 Grot), Filipczak, Spryszak (75 Mikita), Dudek, Kwietniewski, (70 Kapica), Jurak.
Tajfun: Czerniak –D. Onyszko, Klajda, Walęciuk, Sypniewski, Kapitan, Adamczyk, Dzięcioł, Ł. Filipowski, Karwowski, Puchała.
Żółte kartki: Spryszak – Puchała, Kapitan. Sędziował: Widz. Widzów: 50.
Mimo że piłkarz rezerw Motoru Lublin przez całe spotkanie przeważali, to nie byli w stanie pokonać dobrze dysponowanego Aleksandra Zubachy.
LKS Wierzchowiska – Motor II Lublin 1:0 (0:0)
Bramka: Sierpień (65).
Wierzchowiska: Zubacha – Stępniewski, Wardziński, Dryja, Wronka, Kamiński (30 Grochowski), Witkowski (88 Augustyniak), Psześniak (75 Ziętek), Rabczewski, Krzak (46 M. Motyl), Sierpień.
Motor II: Ciołek – Chmura, Kusyk, Carlos (46 Stalęga), Gawda, Rycerz (46 Jeż), Wesołowski, Santana, Adrian Sadowski, Kiedrzynek, Adamiec.
Żółte kartki: Sierpień, Witkowski – Chmura, Kiedrzynek, Adrian Sadowski. Czerwona kartka: Wesołowski (po meczu za dyskusje z arbitrem). Sędziował: M. Banaszek. Widzów: 150.
– To był dziwny mecz, bo mieliśmy przewagę, a rywale strzelali bramki – powiedział Kazimierz Maciąg, prezes Unii Wilkołaz.
Tur Milejów – Unia Wilkołaz 4:1 (2:0)
Bramki: Franczak (10), Ł. Kozak (44), Czubacki (55), Idzik (87) – P. Michalski (85)
Tur: Bakiera – Roczon, Górski (75 Derkacz), Walicki, Ł. Gołąb, S. Gołąb, Ł. Kozak, Franczak, Czubacki, W. Kozak (75 Kalinowski), Pietraś (60 Idzik).
Unia: Leziak – Rachwał, Daniel, Jeżewski, Łysakowski, P. Michalski, Ściegienny, Marzec (70 Kropidłowski), Mierzwa, M. Michalski (50 Jagiełło), M. Chmielik (60 Tęsny)
Żółte kartki: Bakiera, Górski - Ściegienny. Sędziował: M. Kalinowski. Widzów: 150.
Znakomitą formę w ostatnim czasie prezentuje Wojciech Sawicki. Wczoraj 18-letni pomocnik zdobył gola, a jego Opolanin wygrał z Górą Puławską aż 7:0.
KS Góra Puławska – Opolanin Opole Lubelskie 0:7 (0:3)
Bramki: Skrzypczyński (15, 50), Sawicki (20), Bandosz (30, 55), Iwaniak (65), M. Sak (83 z karnego)
Góra Puławska: Bejna – Chabros, Migdal, Kołodziej, Bełczyk, Moniuszko, Cybula, Florek (46 Kurpiński), Rutyna (55 Trochym), Czekaj, Banaś.
Opolanin: Jakóbczyk – Gazda, Niedźwiadek, Górniak, Furdal, Fliszkiewicz (60 Iwaniak), Sokołowski (65 Kawałek), Saja, Sawicki (63 Górski), Skrzypczyński (63 M. Sak), Bandosz.
Czerwona kartka: Migdal (85 za faul taktyczny) Sędziował: Krawczyk. Widzów: 200.
Gospodarze są niepokonani od ośmiu spotkań. – Cieszę się, że jesteśmy w wysokiej formie, bo potrzebujemy punktów. Wciąż nie wiadomo, ile zespołów spadnie do A klasy, dlatego chcemy zająć jak najwyższe miejsce – powiedział Paweł Warda, opiekun gospodarzy.
MKS Ryki – Sławin Lublin 5:1 (1:0)
Bramki: Sikora (35, 90 z karnego), Kozdrój (55), Krogulec (67, 73) – Hołysz (46).
Ryki: Troshupa – Jeżewski, Warda, Leonarcik, Jóźwik (85 Chachuła), Jędrych (46 Szymański), Kozdrój, Prządka, Krogulec (89 Ciota), Sikora, Madek (60 Gransztof).
Sławin: Pyć – Hołysz, Snopkowski, Szacoń, Wybraniec (46 Kiełbowicz), Sewiło (22 Trzeciak), Rolnik, Paradowski (76 Czapliński), Arent, Chudziak, Mirosław (85 Stachurski).
Reklama












Komentarze