Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Zwycięstwa Cisów i Piaskovii. Wyniki pozostałych spotkań lubelskiej okręgówki

Jeżeli przez ponad pół godziny zespół gra w przewadze liczebnej i traci w tym okresie trzy bramki, to nie można tego inaczej nazwać niż kompromitacją. – Osiągnęliśmy dno. Teraz może być już tylko lepiej – podsumował boiskowe wydarzenia Grzegorz Białek, opiekun Sławinu.
W pierwszej połowie inicjatywę mieli lublinianie, ale dużo groźniejsze sytuacje stwarzali gospodarze. Blisko zdobycia gola byli Michał Zgierski i Mariusz Adamczyk, ale za każdym razem dobrze spisywał się Michał Pyć. Kluczowa dla losów tego spotkania była 45 min. Na uderzenie z dystansu zdecydował się Krzysztof Chudziak, ale piłka trafiła w słupek. Kiedy goście rozpamiętywali tę sytuację, miejscowi wyszli z kontrą, którą celnym strzałem zakończył Krystian Zawadzki, W 53 min, z powodu kontuzji, boisko musiał opuścić Arkadiusz Perduta. W tym momencie na ławce Cisów nie było już nikogo, więc gospodarze musieli kończyć mecz w dziesiątkę. Mimo osłabienia znacznie lepiej znieśli trudy tego spotkania. Przyjezdni próbowali rozmontować obronę rywali długimi podaniami, ale wszystkie piłki były przechwytywane przez nałęczowian. Trzy z nich zakończyły się bramkami, a bohaterem spotkania został Zawadzki, kompletując hat-tricka. Dla Sławinu jedynego gola zdobył Jacek Hołysz, który w sobotę brał ślub. – Nasz sukces wynika z ogromnej ambicji moich podopiecznych. Mamy ogromne problemy kadrowe, więc kolejny mecz nasza ławka rezerwowych świeci pustkami – powiedział Andrzej Depta. – Nie rozumiem pewnych zachowań moich zawodników. O czym innym rozmawiamy w szatni, a na boisku robią zupełnie co innego – denerwował się Białek. Cisy Nałęczów – Sławin Lublin 4:1 (1:0) Bramki: Zawadzki (45, 80, 83), Adamczyk (66) – Hołysz (70). Cisy: Herda – Plewiński, Grądziel, Pawłowski, Lis, Staniecki (46 Figura), Perduta, Zgierski, Zawadzki, Kamiński, Adamczyk. Sławin: Pyć, Wilkołaski (46 Kiełbowicz), Snopkowski, Hołysz, Arent, Chudziak (46 Chojnacki), Rolnik (68 Pszenniak), Grajewski, Paradowski (55 Sewiło), Dąbrowski, Mirosław. Żółte kartki: Adamczyk – Pyć, Hołysz, Paradowski. Sędziował: Różyński. Widzów: 50. Takie boisko nie sprzyja naszej grze. Murawa była mocno nasiąknięta wodą, więc musieliśmy zagrać futbol na nie. Byliśmy konsekwentni i skuteczni aż do bólu – powiedział Grzegorz Osajkowski, opiekun Piaskovi Piaski, która w sobotę wygrała 4:1 z Wisłą Annopol. Już od pierwszych minut inicjatywę przejęli przyjezdni, którzy górowali nad rywalami wyszkoleniem technicznym. Jednak długo nie potrafili tego przełożyć na sytuacje bramkowe. Prowadzenie udało się uzyskać dopiero w 34 min, za sprawą Michała Szklarza. Gospodarze wyraźnie podrażnieni utratą gola rzucili się do odrabiania strat. Cel udało im się osiągnąć w 56 min. W zamieszaniu podbramkowym największym sprytem wykazał się Michał Wójcicki i z bliska wepchnął piłkę do siatki rywali. Miejscowi długo nie cieszyli się z remisu, bo chwilę później ogromny błąd popełnił golkiper gospodarzy, Łukasz Stępień. Na strzał z 30 m zdecydował się Adrian Futa. – Piłka powinna skozłować przed bramkarzem, ale "siadła” w jednej z kałuż i wpadła między nogami zaskoczonego golkipera rywali – relacjonuje Osajkowski. – Bramka kuriozum – skwitował całą sytuację Wiesław Tokarski, prezes Wisły. Przyjezdni poszli za ciosem i w 78 min po indywidualnym rajdzie Mirosława Dobrowolskiego zdobyli trzeciego gola. W końcówce na uderzenie, jakiego nie powstydziłby się nawet Chuck Norris, zdecydował się Hubert Rak. 18-letni pomocnik tak precyzyjnie uderzył z pół obrotu, że Stępień mógł tylko patrzyć jak futbolówka kolejny raz ląduje w jego bramce. – Nie tak to miało wyglądać. W sobotę byliśmy zlepkiem indywidualności – przyznał ze smutkiem Tokarski. Wisła Annopol – Piaskovia Piaski 1:4 (0:1) Bramki: Wójcicki (56) – M. Szklarz (34), Futa (67), Dobrowolski (78), Rak (88). Wisła: Stępień – Mateusz Gogół (10 Marcin Gogół), Węska, Cielebąk, Tomczyk, Wójcicki, Rybak (46 Trębacz), Dziewięcki, Proc, Ł. Barański (78 Pawłowski), Rosiński. Piaskovia: Gwardyński – Styżej, Pędrak, Bloch, Olender (84 Rak), Czarnecki, Futa (80 Pasierbik), Sawicki (75 T. Nowak), M. Szklarz, T. Szklarz, Dobrowolski (87 Pasternak). Żółte kartki: Czarnecki, Olender, M. Szklarz, T. Szklarz. Sędziował: Boryca. Widzów: 100. Derby powiatu ryckiego pomiędzy Mazowszem Stężyca i Amatorem Leopoldów-Rososz zakończył się podziałem punktów. Wynik jest sprawiedliwy, ale trzeba przyznać, że goście mogą czuć ogromny niedosyt. Wszystko przez sytuację z 90 min, kiedy Leszek Lipiec nie wykorzystał rzutu karnego. Napastnik Amatora strzelił w sposób sygnalizowany i Marcin Wiraszka nie miał najmniejszych problemów z obroną tego uderzenia. Sytuacja w Stężycy zmieniała się jak w kalejdoskopie. Strzelanie rozpoczął w 27 min Marcin Utnicki. Chwilę później było 1:1, bo Kamil Kardas wykorzystał dobre podanie Łukasza Staniaka. Ten ostatni w końcówce pierwszej połowy dla przyjezdnym prowadzenie. Napastnik Amatora zdecydował się na uderzenie z 30 m. Niezbyt mocny strzał znalazł jednak drogę do bramki, ponieważ wyraźnie zaspał przy tej sytuacji Wiraszka. Drugą odsłonę lepiej rozpoczęli miejscowi. Do remisu doprowadził Radosław Kurowski, a prowadzenie Mazowszu dał Wojciech Kłak. Ostatnie słowo należało jednak do gości. W 80 min w sytuacji sam na sam znalazł się Leszek Lipiec i nie dał szans Wiraszce. – Po pierwszych meczach spodziewałem się nieco więcej. Niestety, ale niektórym z moich podopiecznych zostały nawyki z A klasy – powiedział Dariusz Szafranek, trener Mazowsza. Mazowsze Stężyca – Amator Leopoldów-Rososz 3:3 (1:2) Bramki: Marcin Utnicki (27), Kurowski (49), Kłak (66) – Kardas (30), Ł. Staniak (38), L. Lipiec (80). Mazowsze: Wiraszka – Chlaściak, Mariusz Utnicki, Fliszek (77 Daszkiewicz), Wesołowski, Stachurski, Olender (46 Bieryło), Chrząszcz, Kurowski (65 Kłak), Marcin Utnicki, Tobias. Amator: K. Lipiec – Celej, Walasek, Kosiorek, Rodak, Gawryołek, Kaszak, M. Staniak (80 Kamiński), Kardas (75 Kornas), L. Lipiec, Ł. Staniak (75 Napora). Żółte kartki: Chlaściak, Wesołowski, Olender, Kłak – Kosiorek, K. Staniak.. Sędziował: Golewski. Widzów: 250. Jest mi wstyd za zespół – powiedział po meczu z POM Iskra Piotrowice Zbigniew Wójcik, trener Wierzchowisk. Jego podopieczni przegrali 0:1, choć przez 80 minut grali w przewadze liczebnej. Na boisku nie było jednak widać, że goście majĄ o jednego zawodnika mniej. To piłkarze spadkowicza z czwartej ligi kontrolowali grę, a w 43 min rozstrzygnęli losy spotkania. Dobry pressing przyjezdnych sprawił, że Artur Rabczewski zagrał piłkę pod nogi rywali, a z prezentu skorzystał Łukasz Jarmuł i ładnym strzałem pokonał Michała Urbańskiego. – Nasza gra z każdym meczem jest coraz lepsza. Mimo osłabienia, nie pozwoliliśmy stworzyć rywalom groźnych sytuacji podbramkowych – cieszył się Marek Sadowski, trener POM. – Goście to mądrze poukładany zespół. Mimo że w większości są to nastolatkowie, to prezentują bardzo dojrzały futbol – dodał Wójcik. Wierzchowiska – POM Iskra Piotrowice 0:1 (0:1) Bramki: Jarmuł (43) Wierzchowiska: Urbański – Krzak, Wardziński, Wronka, Rabczewski (46 Fidut), Witkowski, Nastulak (71 Ziętek), Dybała, Szostak, Kamiński (65 Augustyniak), Nowiński (46 Iwanek). POM: Tracz – Bróz, Lewczuk, Bartoszcze, M. Orłowski, Zając (70 Wójcik), K. Orłowski (46 Poleszak), Chmura (65 Rozwadowski), Artur Sadowski, Jarmuł (65 Łubiarz), Wronka. Żółte kartki: Rabczewski, Witkowski, Nastulak, Kamiński, Krzak – Lewczuk, Wójcik, K. Orłowski. Czerwona kartka: Artur Sadowski (10 za kopnięcie rywala). Sędziował: Sachajko. Widzów: 100. Mecz odbył się w Piaskach, bo na boisku w Milejowie stoi około pół metra wody. Boisko Piaskovii przyniosło szczęście Turowi, który rozgromił Gościeradów 5:0. Jedna z bramek zdobył Michał Denis, który do zespołu dołączył kilkanaście dni temu. Tur Milejów – GKS Gościeradów 5:0 (3:0) Bramki: Korona (20, 28) Budka (35 z karnego), Gołąb (70), Denis (90+2). Tur: Bijata – Krasny (55 Idzik), Roczon, Walicki, Denis, Persona (70 Szubarczyk), Budka, Gołąb, Kozak, Wróbel, Korona (40 Kozak). Gościeradów: Bochen – Monastyrski, Gołąb (38 Nitek), Kwiatek, Mikita, Dudek, Rabaniuk, Cebula (60 Grot), Gołębiowski (30 Kapica), Filipczak (73 Mazurek), Jurak. Żółta kartka: Walicki. Sędziował: Walczyński. Widzów: 50. Sytuacja Pogoni 07 Lubartów robi się coraz trudniejsza. Podopieczni Łukasza Iwanka zgromadzili do tej pory zaledwie jeden punkt. Wczoraj beniaminkowi lubelskiej klasy okręgowej bolesną lekcję dał Opolanin Opole Lubelskie, który wygrał 4:0. Opolanin Opole Lubelskie – Pogoń 07 Lubartów 4:0 (2:0) Bramki: Dajos (15), Rak (25, 60), Skrzypczyńki (68) Opolanin: Jakóbczyk – Fliszkiewicz, Górniak, Niedźwiadek (55 Saja), Furdal, Sawicki, Rak, Dajos (70 Kozak), Kawałek, Bandosz (60 Górski), Sak (65 Skrzypczyński). Pogoń: Maciążek – Jankowski, Kot, Włosek (82 Zbiciak), Kamiński, Ciołecki (55 Malik), Kuśmirek, Rusek (23 Tomasiak), Nogal, Osuch (70 Michna), Kożuch. Żółte kartki: Sak - Kot. Sędziował: Oniszczuk. Widzów: 300. To był pechowy debiut w seniorach Czarnych młodego Tomasza Królika. Dębliński junior otrzymał czerwoną kartkę kilkanaście sekund po wejściu na boisko. Zwycięstwo 5:0 nieco zaskakuje, ale trener Artur Dadasiewicz miał do dyspozycji tylko dwunastu zawodników. – Wykończyły nas kontuzje. Mielismy niezły zespół, ale w tym momencie on się mocno posypał – tłumaczy Leon Filipek, kierownik gospodarzy. Polesie Kock – Czarni Dęblin 0:5 (0:2) Bramki: Bąkowski (6), Frączek (13, 78), Grykałowski (46), Przybysz (88). Polesie: Pełka – Skwara, Magier, P. Witek, Wójcik, Chyła, Misiarz, Ł. Witek (82 Malec), Bączek, Augustynowicz, Guz. Czarni: Kępka – Lesicki, Krekora, Przybysz, Brzozowski, Grykałowski, Wilczyński, Osojca, Zdunek (58 Królik), Bąkowski (84 Osojca), Frączek (88 Miroński). Żółte kartki: Misiarz, Skwara – Miroński, Kępka. Czerwona kartka: Królik (58 za brutalny faul) Sędziował: Gnaś. Widzów: 150. W Dąbrowicy mecz miejscowego GKS z MKS Ryki został odwołany z powodu zalanego boiska. – Wielka szkoda, bo zapowiadało się sportowe święto. Dawno na naszym stadionie nie pojawiło się tylu kibiców. Uważam, że mogliśmy grać, bo na boisku nie było większych kałuż. Niestety, ale sędzia podjął inną decyzję – stwierdził Tomasz Brzozowski, opiekun Dąbrowicy. GKS Dąbrowica – MKS Ryki odwołany.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama