W pierwszej części spotkania lepsze wrażenie sprawiali przyjezdni.
Mieli też kilka dobrych okazji. Maks Pokotyluk zdobył nawet gola, ale arbiter jej nie uznał. Groźnie strzelał z kolei Tomasz Ryczek, jednak w tym przypadku świetnie zachował się Łukasz Bartoszyk.
Po przerwie role się odwróciły. Bardzo aktywny był zwłaszcza Norbert Raczkiewicz. Najpierw huknął w poprzeczkę, później pomylił się o centymetry, ale za trzecim podejściem zrobił, co trzeba. Piłkę, jak na tacy wyłożył mu gracz... Stali Adam Orzeł, a Raczkiewicz skorzystał z prezentu i wpakował piłkę do siatki.
Co ciekawe po stracie bramki kraśniczanie wzięli się ostro do pracy i stworzyli sobie dwie świetne szanse. Najpierw Filip Drozd o mały włos nie przejął piłki, a później Bartoszyk poradził sobie z dobrym strzałem Konrada Chamery.
– Z Tomasovią rozstałem się w zgodzie, więc do był dla mnie normalny mecz. Najpierw wszystko układało się po naszej myśli. Niestety, jak chcesz wygrać, to musisz coś strzelić. Nam się to nie udało, a w końcówce popełniliśmy głupi błąd, który Tomasovia wykorzystała z zimną krwią – mówi Tomasz Orłowski.
Tomasovia Tomaszów Lubelski – Stal Kraśnik 1:0 (0:0)
Bramka: Raczkiewicz (81).
Tomasovia: Bartoszyk – Bojarczuk, Chwała, Joniec, Łeń, Misztal, Raczkiewicz, Smoła, Byś (87 Szuta), Słotwiński, Żurawski.
Stal: Marcin Matysiak – Orzeł, Pietroń, Oleniuk, Leziak, Szewc, Pokotyluk, Ryczek, Biały (70 K. Chamera), Skrajnowski, Szewc, Drozd.
Żółte kartki: Słotwiński, Bojarczuk, Chwała, Łeń – Biały, Ryczek.
Sędziował: Piotr Kasperski (Lublin). Widzów: 400.
Reklama
Tomasovia - Stal Kraśnik 1:0. Chcesz wygrać? Musisz strzelić
Tomasz Orłowski wrócił w niedzielę do Tomaszowa Lubelskiego, gdzie jeszcze kilka miesięcy temu pracował jako trener. Tym razem był po drugiej stronie barykady jako opiekun Stali Kraśnik. Powrót nie okazał się szczęśliwy, bo gospodarze wygrali 1:0
- 16.11.2014 18:45
Reklama












Komentarze