Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Grały okręgówki. Sprawdź wynik swojego zespołu

Piąte z kolei zwycięstwo Czarnych Dęblin rodziło się w ogromnych bólach. Gospodarze przez ponad godzinę nie mogli rozmontować zasieków obronnych Gościeradowa. Sposób na podopiecznych Norberta Rabaniuka znalazł dopiero w 65 min Kamil Kołdej.
– Przyjechaliśmy tu po jeden punkt – nie ukrywał trener gości, którzy od pierwszych sekund zamurowali swoją bramkę. – To była obrona Częstochowy – stwierdził po meczu Janusz Kozicki, opiekun Czarnych. Miejscowi mogli już w pierwszym kwadransie rozstrzygnąć losy tego spotkania, ale dobre okazje zmarnowali Michał Zdunek i Mateusz Bąkowski. Przyjezdni szukali szczęścia w kontratakach. Kilka z nich mogło przynieść powodzenie, ale za każdym razem dobrze spisywał się Artur Kępka. Męczarnie gospodarzy zakończył dopiero Kołdej, który w 65 min strzałem w długi róg pokonał Łukasza Bochena. W tym momencie goście musieli otworzyć się i okazało się, że oni również potrafią groźnie atakować. Niestety, ale brakowało im szczęścia, bo dobre okazje zmarnowali Damian Dudek i Krzysztof Spryszak. W końcówce meczu Czarni, niczym rasowy bokser, dwoma celnymi ciosami położyli rywala na deski. Najpierw gola zdobył Mariusz Frączek, a dwie minuty później kolejne trafienie dołożył Kołdej. – Wynik cieszy, ale do końca nie jestem zadowolony z gry. Nieco zlekceważyliśmy rywala, dlatego tyle czasu męczyliśmy się, aby otworzyć wynik spotkania – powiedział Kozicki. W składzie gości pojawił się młody Mateusz Oklaciński, dla którego był to debiut w ligowych rozgrywkach. – Chcę dawać szansę naszym wychowankom. Niestety, ale większość z nich musi jeszcze sporo uczyć się. Mateusz zaprezentował się w sobotę dość przyzwoicie i nie jest wykluczone, że będzie dostawał kolejne szanse – dodał Rabaniuk. Czarni Dęblin – GKS Gościeradów 3:0 (0:0) Bramki: Kołdej (65, 87), Frączek (85). Czarni: Kępka – Osojca (37 Lesicki), Brzozowski, Przybysz, Krekora, Grykałowski, Wilczyński, Kołdej, Zdunek (80 Miroński), Bąkowski, Frączek. Gościeradów: Bochen – Spryszak, Monastyrski, Miroński, Nitek (46 Mikita), Rabaniuk, Cebula, Jurak, Dudek, Okleciński, Filipczak. Żółte kartki: Kołdej, Kępka – Dudek. Sędziował: Boryca. Widzów: 300. Amator to bardzo groźny zespół i jeszcze kilku drużynom urwie punkty – powiedział Zbigniew Wójcik, opiekun Wierzchowisk. Jego podopieczni w sobotę wygrali 1:0. – I mogą mówić o dużym szczęściu – przyznał zasmucony Jarosław Prządka, trener gospodarzy. Wójcik bardzo mocno obawiał się o formę swoich podopiecznych. – W środę graliśmy w Pucharze Polski z Lublinianką. Wygraliśmy dopiero po rzutach karnych, ale 120 minut biegania po ciężkim boisku musiało zostawić ślad na naszej dyspozycji. Jednak w końcówce szczęście się do nas uśmiechnęło – powiedział Wójcik. Bohaterem meczu okazał się Paweł Fidut, który w 81 min wykończył świetną akcję Łukasza Mroza. – Akcja marzenie – cmokał z zachwytu szkoleniowiec gości. Wójcik po raz kolejny pokazał, że ma duże wyczucie przy przeprowadzaniu zmian. Fidut na boisku pojawił się dopiero w 46 min i zastąpił debiutującego w ligowych rozgrywkach Przemysława Pulikowskiego. – Paweł to fajny chłopak, ale ma jeszcze spore braki w przygotowaniu. Wprowadzam go do gry ostrożnie, bo nie chcę ryzykować, że złapie jakąś kontuzję – tłumaczy Wójcik. W końcówce gospodarze mogli wyrównać, ale stuprocentowe okazje zmarnowali Kamil Kardas i Kamil Bednarczyk. – Graliśmy nieźle, ale mieliśmy pecha. Poza tym dobrze spisywał się bramkarz gości, Michał Urbański. Amator Leopoldów-Rososz – LKS Wierzchowiska 0:1 (0:0) Bramka: Fidut (81). Amator: K. Lipiec – Celej (75 Bednarczyk), Nowaczyk, Walasek, Rodak, Rzemiszewski, M. Staniak, Młot, Kardas (80 Konopka), Ł. Staniak (75 Napora), L. Lipiec. Wierzchowiska: Urbański – Mróz, Kołodziej, Wardziński, Wronka, Rabczewski, Pulkowski (46 Fidut), Dybała, Kamiński, Iwanek, Nowiński (16 Krzak). Żółte kartki: Rodak – Rabczewski, Fidut, Dybala. Sędziował: Ciastuła. Widzów: 120. W dwóch ostatnich spotkaniach nie byliśmy w stanie zdobyć nawet jednej bramki. W niedzielę wreszcie zaczęliśmy trafiać do siatki rywali. Teraz czekamy na pierwsze od 11 września punkty – powiedział po przegranym 2:4 meczu z Polesiem Kock Grzegorz Osajkowski, trener Piaskovi. Wczorajsze spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy w 25 min objęli prowadzenie za sprawą Michała Czarneckiego. Na wyrównanie nie trzeba było jednak długo czekać, bo próbkę swoich umiejętności dał Marcin Chyła. Strzelanie w pierwszej połowie zakończył Mariusz Sierpień. W przerwie goście przeszli jednak metamorfozę i w drugiej połowie zaprezentowali się zdecydowanie lepiej, a przede wszystkim byli dużo bardziej skuteczni. – To my prowadziliśmy grę, ale goście strzelali. Płacimy za to, że jesteśmy jednym z najmłodszych zespołów w lidze – żalił się Osajkowski. Piaskovia Piaski – Polesie Kock 2:4 (2:1) Bramki: Czarnecki (25), Sierpień (40) – Chyła (31, 65), Guz (52), Augustynowicz (72). Piaskovia: Gwardyński – Styżej, Pędrak, Pasierbik, Olender (60 Ostrowski), Bloch (64 T. Nowak), Czarnecki (82 Sawicki), M. Szklarz, T. Szklarz, Dobrowolski, Sierpień. Polesie: Dadasiewicz – P. Witek, Stopa, Wójcik, Skwara, Chyła, P. Sobolewski, Misiarz (75 Bączek), Magier, Guz, Augustynowicz (80 Ł. Witek). Żółte kartki: Bloch, Pasierbik, Gwardyński – Magier, Augustynowicz, Chyła, P. Sobolewski. Sędziował: Krawczyk. Widzów: 50. Dla obu ekip był to tzw. mecz na przełamanie. MKS Ryki ostatni raz wygrał 5 września, a Tur tydzień później. Po końcowym gwizdku głowy do góry mogli unieść jedynie ci pierwsi. Podopieczni Pawła Wardy wygrali dość pewnie 3:0. – Potrzebowaliśmy tych punktów, aby wyjść z kryzysu. Ostatnio rozgrywamy dużo spotkań i sprawialiśmy wrażenie nieco przemęczonych. W ostatnim czasie z każdym zawodnikiem odbyłem męską rozmowę i widać, że przyniosło to pożądany skutek – powiedział opiekun gospodarzy. Co ciekawe, wszystkie bramki w tym spotkaniu padły w identyczny sposób. – Piłka z lewej strony była dośrodkowywana na krótki słupek, a tam doskakiwał do niej któryś z moich zawodników – relacjonuje Warda. Na postawę piłkarzy Tura spory wpływ ma fakt, że boisko w Milejowie nadal znajduje się pod wodą. – Ile można ćwiczyć na orliku? To w końcu musi odbić się na formie. Nie wiem, gdzie zagramy za tydzień z Pogonią 07 Lubartów. Może w Piaskach, a może na sztucznej murawie w Łęcznej – zastanawia się Jacek Kubicki, trener gości. MKS Ryki – Tur Milejów 3:0 (2:0) Bramki: Krogulec (5), Kozdrój (25), Sikora (90). Ryki: K. Jóźwik – Pawlik, Prządka, Jeżewski, Walasek, Banach (67 P. Jóźwik), Gransztof, Leonarcik, Krogulec (80 Chachuła), Sikora, Kozdrój (70 Olszewski). Tur: Bijata – Górski, K. Roczon, Walicki, Denis, Ł. Kozak (80 Szubarczyk), Persona (75 Idzik), Budka, Franczak, Raczkowski (46 Sarniak), Kalinowski (46 W. Kozak). Sędziował: Grodek. Widzów: 250. Pogoń 07 Lubartów odniosła pierwsze zwycięstwo w lubelskiej klasie okręgowej. Duży udział w tym sukcesie miał Piotr Bronowicki. Były piłkarz Legii Warszawa wszedł na boisko w drugiej połowie i popisał się ładna asystą przy decydujący trafieniu Michała Kożucha. Pogoń 07 Lubartów – Mazowsze Stężyca 2:1 (0:1) Bramki: Kamiński (75), Kożuch (80) – Marcin Utnicki (20). Pogoń 07: Maciązek – Jankowski, Kamiński, Walaszek, Lato (46 Kot), Kuśmirek, Zbiciak (46 P. Bronowicki), Nogal, Osuch, Zgierski (46 Rusek), Kożuch (85 Zelazek). Mazowsze: Wiraszka – Daszkiewicz (65 Mateusz Utnicki), Chlaściak, Wesołowski, Tobiasz, Bieryło, Chrząszcz (65 Kurowski), Flisek, Stachurski, Kłak, Marcin Utnicki. Żółte kartki: Lato, Walaszek, Żelazek – Tobiasz, Kłak, Chlaściak, Flisek. Sędziował: Czemerys. Widzów: 150. Ostatni raz piłkarze Slawinu wygrali w czwartej kolejce. Przełamanie nastąpiło dopiero w niedzielę. – Kamień spadł mi z serca. To był nasz najlepszy mecz w tym sezonie – powiedział Grzegorz Białek, trener Sławinu. Sławin Lublin – GKS Dąbrowica 3:1 (1:1) Bramki: Kiełbowicz (15), Mirosław (82), Chojnacki (90) – Mazurek (8). Sławin: Pyć – Szacoń, Hołysz, Snopkowski, Kusy, Sewiło (63 Pszenniak), Grajewski (70 Szymanek), Mirosław, Arent (75 Chudziak), Chojnacki, Kiełbowicz (89 Czapliński). Dąbrowica: Duda – Ukalski, Wróbel, Samarczenko, Kusyk (46 Szewczyk), Jeż, Bicki (46 Sieńko), Majewski, Jaroszyński, Mazurek, Stalęga (55 Staszkow). Żółte kartki: Arent – Jaroszyński, Samarczenko, Szewczyk, Sieńko. Sędziował: Gnaś. Widzów: 350. W meczu na szczycie lubelskiej klasy okręgowej Opolanin Opole Lubelskie wygrał 2:1 z POM Iskra Piotrowice. Między słupkami bramki gospodarzy stanął Mikołaj Cięszczyk. 20-letni golkiper zastąpił na tej pozycji Radosława Tracza, który wyjechał do pracy za granicę. POM Iskra Piotrowice – Opolanin Opole Lubelskie 1:2 (0:1) Bramki: Jarmuł (72) – Kozak (35 z karnego), Rak (55). POM: Cięszczyk – Wójcik (35 Artur Sadowski), Bartoszcze, Lewczuk, Jarmuł, K. Orłowski, M. Orłowski, Papajewski, Poleszak (35 Łubiarz, 75 Szalak), Zając (60 Rozwadowski), Papajewski, Wronka. Opolanin: Jakóbczyk – Fliszkiewicz, Górniak, Chruściel (46 Kawałek), Furdal, Rak, Niedźwiadek, Dajos, Kozak (88 Bąk), Sawicki (75 Górski), Bandosz (83 Sak). Żółte kartki: K. Orłowski, Jarmuł, Wójcik – Chruściel. Sędziował: Małyszek. Widzów: 250. Gdyby nie sytuacja z 40 min, to Cisy mogłyby myśleć o zwycięstwie. Niestety, ale nerwowo nie wytrzymał Krystian Zawadzki, który kopnął rywala bez piłki. Wisła bezlitośnie wykorzystała osłabienie gospodarzy i zgarnęła komplet punktów. Cisy Nałęczów – Wisła Annopol 0:1 (0:0) Bramki: Marcin Gogół (78). Cisy: Herda – Grądziel, Pawłowski (55 Figura), Zgierski, Kamiński, Okoniewski, Gieroba (70 Staniecki), Tupaj, Adamczyk, Lis, Zawadzki. Wisła: Babiracki – M. Węska (35 Tomczyk), Sado, Marcin Gogół, K. Węska, Wójcicki (65 Cielebąk), Dziewięcki, Proc, Pawłowski (82 Bałoń), Rosiński (87 Kachno), Ł. Barański. Żółte kartki: Adamczyk – Tomczyk, Rosiński, Marcin Gogół, Sado. Czerwona kartka: Zawadzki (40 min za faul bez piłki). Sędziował: Oniszczuk. Widzów: 150.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama