Reklama
Klich: Do katastrofy w Smoleńsku doprowadziło 12 błędów
- Tupolew nie miał żadnych szans na bezpieczne lądowanie w Smoleńsku. Mgła była tak gęsta, że piloci nie mogli zobaczyć ziemi. Taką tezę w wywiadzie dla Rzeczpospolitej stawia Edmund Klich, przedstawiciel Polski akredytowany przy działającej w Rosji komisji badającej katastrofę prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem.
- 11.12.2010 17:11
Według Klicha do katastrofy tupolewa doprowadziło 12 przyczyn.
- Stawiam na stole futerał na okulary, słownik polsko-angielski i papierośnicę. Są jak klocki domina. Jeden się przewraca i upadają wszystkie. Nałożyło się na siebie aż 12 przyczyn, które doprowadziły do katastrofy. Gdyby z łańcuszka wypadł choć jeden klocek, do tragedii by nie doszło - opisuje w wywiadzie dla Rzeczypospolitej.
Klich był świadkiem rosyjskiej rekonstrukcji lotu na symulatorze tupolewa. Jak opisuje, kiedy \"piloci próbowali odejść z wysokości 20 metrów, (...) nastąpiło wirtualne zderzenie z ziemią\". Według Klicha przy normalnej prędkości obniżania lotu samolot traci jeszcze 10 metrów, a potem zaczyna się wznosić.
Prezydencki tupolew opadał ze znacznie większą prędkością, i \"z tych 10 metrów zrobiło się 19\". - Jechali brzuchem po krzakach, a potem były drzewa - dodaje w wywiadzie Klich. I twierdzi, że skoro ziemię było podczas symulacji widać \"przez chwilę, z wysokości 20 metrów, to znaczy, że nie było szans na szczęśliwe lądowanie\".
Część winy za katastrofę według Klicha leży w nie przestrzeganiu procedur w lotnictwie wojskowym. - Obowiązuje zasada \"jak się uda, to się uda\" - powiedział Klich. Dodaje, że po katastrofie samolotu CASA wojsko nie wdrożyło procedur szkolenia CRM (zarządzanie zasobami załogi - szkolenie do sytuacji ekstremalnych - red.), tylko przeprowadzono \"wykłady\".
Reklama












Komentarze