Mecz powinien się zakończyć w 12 minucie. Najpierw ładna akcja miejscowych zakończyła się dośrodkowaniem Adisona i celnym strzałem do siatki Piotra Zmorzyńskiego.
Po chwili sam na sam z bramkarzem rywali znalazł się Konrad Król. Niestety zmarnował setkę, za co pięć minut później "biało-zieloni” musieli słono zapłacić. Na trudny strzał, z bardzo ostrego kąta zdecydował się Paweł Haas. O dziwo jakimś cudem zdołał doprowadzić do wyrównania.
Po przerwie piłkarze trenera Panka naciskali, naciskali i wreszcie doczekali się zwycięskiego gola w 78 minucie. Rafał Borysiuk zaliczył asystę, a Tomasz Tymosiak zwycięską bramkę.
W kolejnych fragmentach drugie trafienie wyraźnie dodało miejscowym animuszu i mogli pokonać bramkarza Sokoła jeszcze kilka razy. Adison pomylił się o centymetry, młody Krystian Łotys strzelił nad poprzeczką, a w doliczonym czasie szansę miał także Paweł Komar.
Po tym zwycięstwie Orlęta zakończyły rok na piątym miejscu w tabeli, z dorobkiem 32 punktów. Siedem "oczek” za drugą Stalą Rzeszów, ale aż 15 za liderem z Krosna.
- Sieniawa nigdy nam nie leżała, dlatego spodziewaliśmy się trudnego boju i tak właśnie było. Szkoda zmarnowanej szansy na 2:0, bo pewnie grałoby się nam łatwiej. A tak rywal wyrównał, a później trafił jeszcze w poprzeczkę.
W końcówce udało się jednak zdobyć zwycięską bramkę i dzięki temu zrealizowaliśmy cel, jakim było zajęcie miejsce w górnej połowie tabeli. Oczywiście mogło być lepiej, bo kilka punktów straciliśmy. Nie jesteśmy jednak pazerni i trzeba się cieszyć z tego, co jest - ocenia trener Damian Panek.
Orlęta Radzyń Podlaski – Sokół Sieniawa 2:1 (1:0)
Bramki: Zmorzyński (6), Tymosiak (78) – Haas (21).
Orlęta: Wasiluk – Zarzecki, Komar, Jakubiec, Ebert, Zmorzyński, Tymosiak, Borysiuk, Mielniczuk (75 Łotys), Król (63 Ptaszyński), Adison (90 Szymala).
Sokół: Kukulski – Skała, S. Padiasek, Bigas, M. Padiasek (78 Dziekan), Bursztyka (65 Zajchrowski), Adamczyk, Siwy, Hass, Jędryas, Fils (85 Stefan).
Żółta kartka: Król (Orlęta).
Sędziował: Mateusz Złotnicki (Lublin). Widzów: 200.Mocno osłabiona Stal Kraśnik nie była w stanie urwać faworyzowanej Resovii nawet punktu. Goście wygrali 2:0, a obie bramki zdobyli jeszcze w pierwszej połowie
Kraśniczanie podobnie, jak kilka innych drużyn z woj. lubelskiego chcieli przełożyć niedzielne zawody. Niestety usłyszeli, to co wszyscy – że muszą grać.
O tym, w jak wielkich tarapatach byli gospodarze najlepiej świadczy fakt, że trener Tomasz Orłowski dokonał tylko jednej zmiany. Między słupkami debiutował też Adrian Kędzierski, który musiał awaryjnie zastąpić Marcina Matysiaka.
Gospodarze nie grali źle, bo mieli swoje sytuacje. Znowu zabrakło im jednak zimnej krwi pod bramką rywali. Z przodu szarpał Filip Drozd, groźnie strzelał Maks Pokotyluk, ale Marcin Pietryka nie dał się zaskoczyć.
Po zmianie stron, mając dwie bramki przewagi przyjezdni pilnowali wyniku. Najbliżej powodzenia Stal była na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem. Najpierw szczęścia próbował Adrian Chamera, a później strzał kolegi dobijał Marcin Wojtaszek. Jakimś cudem piłka nie wylądowała jednak w siatce.
Stal Kraśnik – Resovia Rzeszów 0:2 (0:2)
Bramki: Mołdoch (11), Dziedzic (31).
Stal: Kędzierski – Leziak, Pietroń, Mateusz Matysiak, Orzeł, Skrajnowski (66 Wojtaszek), Pokotyluk, A. Chamera, Szewc, Ryczek, Drozd.
Resovia: Pietryka – Dziedzic, Makowski, Szkolnik, Sękowski, Bieniasz (75 Konefał), Rop (88 Sadecki), Tabaka, Wilk, Mołdoch (80 Pyrdek), Fedan.
Żółte kartki: Szewc, A. Chamera (Stal).
Sędziował: Tomasz Jagieła (Krosno). Widzów: 150.
Trudny bój Orląt, porażka Stali Kraśnik
Radzyńskie Orlęta chciały zakończyć rok zwycięstwem nad Sokołem Sieniawa i chociaż łatwo nie było, udało się wykonać zadanie. Podopieczni Damiana Panka wygrali 2:1
- 23.11.2014 19:40
Reklama












Komentarze