Reklama
Trzydzieści kilometrów marszu z nogą w gipsie. Policjanci nie pomogli
Przez kilka godzin musiał na piechotę iść z sądu w Puławach do miejscowości Kopanina Kaliszańska. Dlaczego? Bo policjanci zawieźli go na rozprawę, ale odwieźć go już nie chcieli. Mężczyzna miał nogę w gipsie.
- 08.01.2011 09:58
O tej sprawie donosi dzisiejszy Kurier Lubelski. Krzysztof Hemperek z Kopaniny Kaliszańskiej jest świadkiem w sprawie prowadzonej przez puławski sąd. Nie stawiał się tam jednak, bo twierdził, ze nie stać go na bilet. To nie wszystko. Ostatnio ma też złamaną nogę.
Jednak według sądu i policji nie stanowi to żadnej przeszkody. Funkcjonariusze dowieźli pana Krzysztofa na rozprawę, ale odwieźć go do rodzinnej wsi… już nie chcieli. Zawiadomili jedynie o całej sytuacji jego rodzinę. Efekt? Mężczyzna musiał wracać na piechotę.
– Szedłem przez sześć godzin – wspomina Hemperek, na łamach Kuriera Lubelskiego. – Byłem kompletnie przemarznięty. Noga strasznie bolała, bo gips się rozkruszył. Dopiero gdy dojechałem do Opola przyjechał po mnie znajomy i odwiózł do domu. Ojciec go uprosił.
Rzecznicy prasowi opolskiej i lubelskiej policji zapewniają jednak, że wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. Podobnie wypowiada się lubelski sąd.
Reklama












Komentarze