2014 rok rozpoczął się dla Kamila Stocha od dwóch złotych medali olimpijskich i pierwszej w karierze Kryształowej Kuli. Po letniej przerwie Stoch wraca na skocznie, żeby złotymi zgłoskami dopisać do swojego sportowego CV kolejne linijki. Tej zimy skoncentruje się na trzech imprezach. Oprócz Pucharu Świata i mistrzostw świata spróbuje powalczyć także o triumf w Turnieju Czterech Skoczni. To jedno z niewielu trofeów, których nie zdołał jeszcze zdobyć.
Lato? Odpuszczamy
Stoch, podobnie jak większość kolegów z reprezentacji, nie zaliczy letniego sezonu do udanych. Nieregularna forma i odpuszczenie części konkursów były powodem niskiego miejsca w klasyfikacji generalnej Letniej Grand Prix. Ale to nie wyniki najbardziej liczą się w tym okresie. Chodzi przede wszystkim o to, żeby jak najlepiej przygotować się do sezonu zimowego, a - jak zapewnia trener Łukasz Kruczek - to najważniejsze zadanie udało się zrealizować.
– Lato mogło być lepsze w naszym wykonaniu. Przyjęliśmy jednak założenie, że najlepsi nie będą startowali we wszystkich konkursach. Natomiast bardzo dobrze przepracowaliśmy cały okres przygotowawczy i ze spokojem podchodzimy do startów w zimie – mówi szkoleniowiec naszej reprezentacji w rozmowie z portalem skijumping.pl.
Kot jak zawsze ambitny
Spokojnie do nowego sezonu podchodzą także bukmacherzy, którzy zgodnie typują: faworytem Pucharu Świata i mistrzostw świata będzie Kamil Stoch. Wśród głównych rywali naszego skoczka wymieniani są Niemiec Severin Freund, Austriak Gregor Schlierenzauer, Słoweniec Peter Prevc i Norweg Anders Bardal.
Na starcie PŚ zabraknie niestety Thomasa Morgensterna, który po serii poważnych upadków postanowił zakończyć karierę.
W gronie 20 skoczków, na których sukces można postawić pieniądze znaleźli się natomiast Maciej Kot i Piotr Żyła. Obaj na łamach skijumping.pl nie ukrywają, że chcieliby wyjść wreszcie z cienia Stocha i samemu powalczyć o indywidualne laury.
– Plany jak zwykle są ambitne, a cele postawione bardzo wysoko, ale wszystko jest do zrealizowania. Z mistrzostw chcę przywieźć przynajmniej jeden medal. Nie mówię w jakim konkursie, na jakiej skoczni, to jakby schodzi na drugi plan. Medal jest medal, blacha jest blachą. W Pucharze Świata chciałbym zakończyć rywalizację w pierwszej dziesiątce klasyfikacji generalnej i co najmniej raz stanąć na podium w konkursie indywidualnym – odważnie zapowiada Kot.
Jego najlepszy przyjaciel wypowiada się nieco bardziej zachowawczo. – Moje cele raczej nie są związane z konkretnymi wynikami. Chcę dalej robić to, co umiem, popełniać jak najmniej błędów i nie kombinować. Widać, że moje skoki są bardzo dobre i stabilne, co najbardziej mnie cieszy. Zwykle miałem z tym największy problem. Całe lato było bardzo udane dla mnie, ponieważ wszystkie te skoki, nawet treningowe były naprawdę dobre i na wysokim poziomie. Zmieniłem podejście do skoków przez lato. Może to źle zabrzmi, ale skaczę teraz luźniej i swobodniej - mówi Piotr Żyła. - Trzeba nie spinać się i skakać bardziej na luzie, to tyczy się także zawodów. Oczywiście do tego dochodzi pozytywne myślenie.
Skoczkom przybyło kibiców
Wśród skoczków, na których bardzo liczymy w nowym sezonie są także Jan Ziobro i Klemens Murańka. Obaj mają za sobą bogate we wrażenia lato, szczególnie jeśli chodzi o życie osobiste. Ziobro, któremu jeszcze w trakcie minionego sezonu urodziła się córka, wziął ślub ze swoją narzeczoną. W jego ślady poszedł także 20-letni Murańka, który podobnie jak starszy kolega został ojcem.
– Teraz mam jeszcze większą motywację i chęć do osiągania lepszych wyników. Już nie tylko dla siebie, ale również dla rodziny – przyznaje Ziobro.
– Dziesiątki razy słyszałem już to pytanie i kolejny raz odpowiem: sądzę, że uporządkowanie spraw osobistych może mi tylko pomóc – dodaje z uśmiechem Murańka.
Żal do trenerów
Klemens dość niespodziewanie nie znalazł się w składzie na inauguracyjne zawody w Klingenthal. Trener Kruczek zadecydował, że oprócz Stocha, Żyły, Kota i Ziobry, pojadą tam Bartłomiej Kłusek, Stefan Hula i Dawid Kubacki.
– Nie ukrywam, że mam delikatny żal do trenerów. Podczas próbnych skoków w Obersdorfie radziłem sobie przecież bardzo dobrze. Później co prawda trenowaliśmy jeszcze w Hinzenbach i tam szło mi już gorzej, ale to jest ciężka skocznia o niespotykanym profilu, która nie wybacza błędów. Wielu zawodników sobie tu nie radziło – mówi Murańka, który nie może doczekać się już powołania do reprezentacji.
– Na razie z chłopakami z kadry B spokojnie trenujemy w kraju. Po zakończeniu pierwszego weekendu w Pucharze Świata pojedziemy oskakać się do Klingenthal. Jeśli dobrze pójdzie, jest szansa, że dostanę możliwość pokazania się już w kolejnych zawodach w Kuusamo. Trener Łukasz mówił, że nie wyklucza zmian, a ja bardzo na nie liczę.
Masakra z kombinezonami
Sam trener zachowuje spokój i mimo olbrzymich sukcesów w poprzednim sezonie, stara się unikać deklaracji.
– Każdy sezon różni się od poprzednich i nie można w stu procentach przekładać tego, co wydarzyło się kilka miesięcy temu, na to, co jest teraz. Skoki to dyscyplina niewymierna i w małym stopniu zależna od nas. W zimie wprowadzane będą drobne korekty związane ze sprzętem i z przepisami, więc jest to kolejny sezon w którym startujemy z poziomu zero – twierdzi na portalu skijumping.pl.
Wspomniane przez Kruczka zmiany dotyczące sprzętu są jednak tylko kosmetyczne. Od nowego sezonu grubość kombinezonu musi wahać się pomiędzy 4 a 6 mm (dawniej maksymalnie 5 mm), a kaski z szybką lub zintegrowaną osłoną na twarz (odczepianą bądź nie) nie będą dozwolone.
– Te zmiany nie mają dla nas większego znaczenia. Dużo większa rewolucja była przed rokiem, gdy FIS zrezygnowała z polityki zero tolerancji i odeszła od kombinezonów przylegających do ciała na rzecz takich, które pozwalają na 2 mm luzu. Te 2 mm są moim zdaniem optymalne. Wcześniej to była jakaś masakra, szczególnie latem, gdy skacząc przy 40 stopniach tego kombinezonu nie dało się odkleić od ciała, jak się człowiek porządnie zapocił – wspomina Murańka.
Dla kibiców i skoczków większe znaczenie będą miały zmiany w rozgrywaniu konkursów w lotach narciarskich. Od nowego sezonu 30 najlepszych zawodników kwalifikacji i czołowa dziesiątka klasyfikacji generalnej przed pierwszą serią będzie podzielona na cztery równe grupy po dziesięciu skoczków. Podział zostanie dokonany na podstawie wyników w kwalifikacjach z zaliczeniem zdobytych not. Awans do fazy finałowej wywalczy sześciu najlepszych z każdej z grup. Na końcowy wynik składać będą się rezultaty osiągnięte w kwalifikacjach i obu seriach.
Będzie większa kasa
W zbliżającym się sezonie zwiększy się liczba konkursów PŚ. Przed rokiem było ich 34, tym razem zaplanowano 37.
Na tę liczbę składa się 30 zawodów (26 indywidualnych, 4 drużynowe) na skoczniach dużych oraz 7 (6 indywidualnych, 1 drużynowe) na skoczniach mamucich, gdzie sportowcy będą rywalizowali w Vikersund oraz na zmodernizowanych obiektach w Bad Mitterndorf i Planicy.
Większa ilość konkursów to większe zarobki dla skoczków. Szczególne powody do zadowolenia będą mieli najlepsi, bo od tego sezonu FIS zwiększyło gratyfikacje finansowe za miejsca na podium. Dla pierwszej trójki standardowa nagroda w wysokości 100 franków szwajcarskich za jeden punkt zostanie podwojona. To oznacza, że wygrana w zawodach PŚ będzie warta 20 000, drugie miejsce 16 000, a trzecie 12 000.
Zorganizowanie budżetu na premie dla skoczków to zadanie dla organizatorów poszczególnych zawodów. Taką odpowiedzialność musiały wziąć na siebie także komitety w Wiśle i Zakopanem.
Polski styczeń
Już po raz trzeci z rzędu w Polsce zostaną rozegrane trzy konkursy PŚ. Bezpośrednio po zakończeniu Turnieju Czterech Skoczni, wszystkie ekipy udadzą się polatać na Kulm, a następnie przeniosą się do Wisły, gdzie w czwartek, 15 stycznia odbędą się kwalifikacje oraz konkurs indywidualny. Dzień później skoczkowie przeniosą się do Zakopanego. Na piątek zaplanowano kwalifikację, na sobotę \"drużynówkę”, a na niedzielę konkurs indywidualny.
– Organizatorzy są już gotowi do przeprowadzenia obu konkursów. Jedynym naszym problemem może być pogoda. Są prognozy, które mówią o tym, że może być trochę zbyt ciepło. Jesteśmy na to gotowi i jeżeli będzie trzeba, wykonamy sztuczne naśnieżanie. Na razie jest jednak zbyt wcześnie, żeby podjąć decyzję w tej sprawie – mówi Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego.
Mistrzowie świata bronią tytułów
W tym sezonie oprócz standardowego cyklu Pucharu Świata odbędzie się tylko jedna dodatkowa impreza. To zaplanowane na 19-28 lutego mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym, które zostaną rozegrane w szwedzkim Falun. Skoczkowie będą rywalizowali drużynowo i indywidualnie na obiekcie dużym oraz indywidualnie na normalnym, gdzie odbędą się także konkursy pań oraz mikst. Nasza reprezentacja będzie bronić złotego medalu Kamila Stocha oraz brązu drużyny z Predazzo.
Swoją imprezę jak co roku będą mieli także juniorzy. Liderem naszej kadry młodzieżowej jest Jakub Wolny, który na początku lutego w kazachskim Ałma-Aty będzie bronił wywalczonego przed rokiem tytułu mistrza świata.
– Kuba jest najmocniejszym punktem tej ekipy i z pewnością zrobi wszystko, żeby powtórzyć sukces sprzed roku. Ale to w ogóle jest całkiem niezła grupa. Jest Andrzej Stękała, który wygrał ostatni Fis Cup, są Adam Ruda, Łukasz Podżorski, Przemek Kantyka czy Krzysiu Leja - wylicza Tajner. - Naprawdę, jest w kim wybierać i ta drużyna może powalczyć o medal.
Skoki w tv
Wszystkie konkursy Pucharu Świata będzie można oglądać w Telewizji Publicznej oraz Eurosporcie. Państwowy nadawca zaskoczył decyzją, że na żywo w kanale otwartym pokazane zostaną nie tylko konkursy (TVP1), ale także kwalifikacje (TVP1, TVP Info).
Telewizja Polska nada także transmisję z konkursu świątecznego w Wiśle-Malince, który będzie jednocześnie rywalizacją o tytuł mistrza Polski. Relację z zawodów zaplanowanych na 23 grudnia przeprowadzą TVP1 i TVP Sport. Na antenach TVP będzie można śledzić także najważniejszą imprezę nadchodzącego sezonu - mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym, które odbędą się na przełomie lutego i marca 2015 roku w szwedzkim Falun.
Póki co TVP nie udało się dogadać jedynie w sprawie pokazania austriackich konkursów Turnieju Czterech Skoczni. Negocjacje w tej sprawie trwają.
• Jesteśmy u progu nowego sezonu Pucharu Świata w skokach narciarskich. Jaki to będzie sezon dla reprezentacji Polski, bo lepszy niż poprzedni być chyba nie może?
– Lepszy nie, bo nie mamy w tym roku igrzysk olimpijskich. Na pewno będzie jednak dobry. Wszystkie trzy grupy pod wodzą Łukasza Kruczka, Macieja Muciusiaka i Roberta Matei bardzo dobrze przepracowały okres przygotowawczy. Mamy najwyższej jakości lidera w postaci Kamila Stocha, który w dodatku zyskał taką mistrzowską świadomość. Do tego są także wspierający go Maciej Kot i Piotr Żyła i cała grupa młodych skoczków z wracającym po kontuzji Jakubem Wolnym na czele, którzy będą walczyli o pozostałe miejsca w konkursach Pucharu Świata.
• Nasz mistrz świata juniorów wraca po kontuzji, ale w kadrze na pierwsze zawody jeszcze się nie znalazł. Ile czasu potrzebuje, żeby dojść do wysokiej formy?
– Ma silny organizm, dzięki czemu już wrócił do treningów. Szybko wróci też do skakania, ale ciężko powiedzieć, kiedy przyjdzie ta forma. Jakby nie patrzeć, miał dość długą przerwę w przygotowaniach, to mogło go wybić z rytmu, ale czasem jest też tak, że zawodnik po kontuzji wraca jeszcze mocniejszy.
• Po sukcesach z poprzedniego sezonu już nie tylko Piotr Żyła, ale także pozostali kadrowicze stali się bardzo popularni. Czy to dodatkowe zainteresowanie ze strony mediów i kibiców nie przeszkadzało im w przygotowaniach?
– Faktycznie, tak jak poprzedniego lata Żyła był tą medialną gwiazdą, tak teraz więcej zawodników miało zobowiązania marketingowe i sponsorskie. Szczególnie Kamil, który jako dwukrotny mistrz olimpijski stał się gwiazdą pierwszego formatu. O niego się jednak nie obawiałem, bo to chłopak z olbrzymią świadomością, wie kiedy na co może sobie pozwolić. Bardziej zastanawiałem się jak to wszystko zniesie Piotrek, ale wszystko wskazuje na to, że kolejny raz świetnie dał sobie radę.
• W jakiej formie są obecnie nasi skoczkowie?
– Lato zostało bardzo dobrze przepracowane i przed startem sezonu, tak jak powinno być, ich dyspozycja rośnie. Wiadomo, że szczyt formy nie będzie przygotowany na pierwsze zawody, ale Kamil Stoch na pewno od początku będzie plasował się w ścisłej czołówce. Cieszy to, że mamy szerokie zaplecze, że wreszcie obudzili się Bartek Kłusek i Stefek Hula. A w odwodzie są przecież jeszcze bardzo utalentowani Klemens Murańka, Krzysiu Biegun i Aleksander Zniszczoł, którzy będą musieli poczekać na swoje szanse.
• Międzynarodowa Federacja Narciarska znów \"pogmerała” trochę przy kombinezonach. Z tego powodu można spodziewać do kolejnej rewolucji w skokach czy to tylko kosmetyczne zmiany?
– Zdecydowanie kosmetyczne. FIS powróciła do tego co było kiedyś, a więc większej tolerancji luzu w kombinezonie. To z pewnością da zawodnikom większy komfort, bo gdy te kombinezony były bardziej obcisłe, wielu z nich narzekało. Jestem jednak przekonany, że żadnej rewolucji nie będzie.
• Austriacy chwalą się nowymi wiązaniami. Doskonale wiemy, że nasi skoczkowie również uwielbiają kombinacje ze sprzętem. Czy przygotowali coś ekstra na start nowego sezonu?
– Jeśli tak jest, to z pewnością zależy Łukaszowi (Kruczkowi, trenerowi – red.), żeby utrzymać to do ostatniej chwili w tajemnicy.
• W poprzednich sezonach zdarzały nam się różne problemy na inauguracje. Czy teraz jesteśmy w stu procentach przygotowani do pierwszych zawodów i z pełną świadomością możemy powiedzieć, że już od Klingenthal Polacy będą plasowali się w ścisłej czołówce?
– Nie możemy tak powiedzieć, bo choć pod względem sprzętowym wszystko jest dopięte na ostatni guzik, mamy to, co w obecnej chwili jest najlepsze, to musimy pamiętać, że dwie pierwsze skocznie, a więc Klingenthal i Kuusamo to obiekty bardzo podatne na wiatr. Trzeba spodziewać się wszystkiego z wielką loterią włącznie. Ale mamy skoczków, którzy i w takich warunkach mogą zaskoczyć. Żeby daleko nie szukać, wspomnę tylko o inauguracyjnym zwycięstwie Krzysia Bieguna sprzed roku.
• Kamil Stoch to obecnie główny faworyt do zwycięstw w Pucharze Świata i na mistrzostwach świata?
– Nie wiem czy główny faworyt, ale na pewno faworyt, jeden z dwóch, trzech. Kamil ma na ten sezon kilka celów, oprócz Kryształowej Kuli i mistrzostwa świata do wygrania jest jeszcze przecież Turniej Czterech Skoczni. To znów może być sezon Kamila Stocha, ale nie ma sensu wywierać na niego dodatkowej presji.
• Trzech faworytów? Kogo jeszcze widzi pan w tej roli? Gregora Schlierenzauera?
– Na pewno tak. Austriak chyba wreszcie poukładał sobie wszystko w głowie i zrozumiał, że nie może jechać całe życie na talencie, potrzebuje dołożyć też trochę ciężkiej pracy. Sądzę, że poprzedni sezon był dla niego lekcją pokory, a on z tej lekcji wyciągnął odpowiednią naukę. Jeśli chodzi o trzeciego zawodnika, to gdybym chciał teraz podać jego nazwisko, musiałbym ograniczyć się do tych, którzy byli mocni przed rokiem. Nie chciałbym tego robić, bo każdy sezon kreuje nowe gwiazdy i spodziewam się, że w tym roku także ktoś nowy wypłynie.
Rozmawiał Michał Beczek
Mistrz olimpijski wraca na skocznię
Kibice na całym świecie czekali na ten weekend osiem miesięcy. W niemieckim Klingenthal rozpoczyna się nowy sezon Pucharu Świata. W sobotę konkurs drużynowy, a w niedzielę indywidualny.
- 21.11.2014 22:12

Reklama













Komentarze