Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Bardzo wolne wybory. Rozmowa z prof. Andrzejem Podrazą

Rozmowa z prof. Andrzejem Podrazą, politologiem z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Bardzo wolne wybory. Rozmowa z prof. Andrzejem Podrazą
(AS)
• Tematem numer jeden po tegorocznych wyborach samorządowych jest awaria systemu Państwowej Komisji Wyborczej, przez którą wciąż czekamy na ostateczne wyniki głosowania. Niektórzy ironicznie komentują, że były to pierwsze wolne wybory.
- Rzeczywiście, były to pierwsze bardzo wolne wybory. Można podchodzić do tego z sarkazmem i ironią, ale mamy tu do czynienia z kryzysem demokracji proceduralnej, która jest podstawą demokratycznego państwa. Jeśli nie ma przejrzystości, wciąż nie znamy wyników, a w protokołach z niektórych komisji pojawiają się dziwne dane, to nie jest to śmieszne. To kwestia, która położy się cieniem na polską demokrację na jakiś czas i może zniechęcić społeczeństwo do aktywności obywatelskiej.

• Czy to może przełożyć się na frekwencję w kolejnych wyborach? W przypadku ostatnich wyborów samorządowych była zauważalna tendencja wzrostowa, a w tym roku, choć nie ma jeszcze oficjalnych danych, jest ona na podobnym poziomie, co cztery lata temu.
- Frekwencja nigdy nie była zbyt wysoka, a teraz to może jeszcze się pogorszyć. To z pewnością wpłynie na kryzys zaufania do państwa i instytucji publicznych. Może też spowodować problem z obsadą komisji wyborczych w kolejnych wyborach, bo ci, którzy teraz brali udział w pracach komisji wyborczych, mogą poczuć się zniechęceni.

• PiS i SLD zaapelowały o powtórzenie wyborów. Zgadza się pan z tym pomysłem?
- Na pewno byłoby to dość ryzykowne i trzeba by się zastanowić, czy jest to uzasadnione. Nie chodzi o naruszenie procedur, tylko anomalie, z którymi mamy do czynienia. Bardzo dużo było głosów nieważnych. Tu pojawia się znak zapytania, czy nie doszło do machinacji wyborczych, albo czy wyborcy byli w sposób wystarczający poinformowani, jak oddać głos. Należałoby porównać ostateczne wyniki z badaniami exit pooll. Gdyby pojawiły się duże anomalie, to rodziłoby to pewne wątpliwości. To kwestia oceny po uzyskaniu oficjalnych wyników. Samo powtórzenie wyborów byłoby ryzykowne, ale może wyjściem z sytuacji mogłoby być na przykład skrócenie kadencji.

• A czy powtórzenie wyborów w ogóle jest możliwe?
- Z prawnego punktu widzenia jest to skomplikowane. Definiuje to kodeks wyborczy i najpewniej przesłanki do powtórzenia wyborów nie zaistnieją. Decyzja leży na poziomie władzy ustawodawczej i najprawdopodobniej nie zostanie podjęta. Spór w tej sprawie zapewne będzie nabrzmiewał, ale jeśli nie będzie przykładów jawnego naruszenia ordynacji wyborczej, to nie powinniśmy spodziewać się powtórki.

• Kogo możemy uznać za największego zwycięzcę tych wyborów?
- Dane są nadal niepełne, zwłaszcza w przypadku wyborów do sejmików województw, które są najbardziej istotne. Ale jeżeli popatrzymy na badania exit poll i dane cząstkowe, to najwięcej zyskało PSL. 18 procent w skali kraju to bardzo dużo, zwłaszcza, jeśli spojrzymy na wyniki ostatnich wyborów parlamentarnych. Ludowcy już nie będą tylko przystawką do PO. Także PiS można uznać za wygranego, jeśli potwierdzą się informacje o najwyższym poparciu. Ale jeszcze nie przesądzajmy...
• Jeśli mowa o koalicji PO-PSL, to wiele wskazuje na to, że w sejmiku województwa lubelskiego zostanie ona zachowana.
- Absolutnie tak. Obie strony znają się, są do siebie przyzwyczajone i nauczyły się działać razem. Obie są zainteresowane dalszą współpracą, może to być ważne zwłaszcza z punktu widzenia ludowców. Wchodzenie w procesy negocjacyjne i rozdzielanie stanowisk z inną partią mogłoby być dla nich niekorzystne. A w tej sytuacji mogą rozdawać karty.

• W samym Lublinie niespodzianki nie było. W pierwszej turze wygrał Krzysztof Żuk, który najprawdopodobniej będzie miał po swojej stronie koalicję PO i Wspólnego Lublina w Radzie Miasta. Jednak przewaga nad PiS wynosi tylko jeden głos.
- Dlatego może być ciekawie. Jeśli mówimy o fenomenie Krzysztofa Żuka, to istotne było to, że był kandydatem PO, a PiS nie przedstawił mocnej kontrkandydatury. Miał przewagę, bo mógł przedstawić swoje osiągnięcia, ale też kreował swój wizerunek dobrego menadżera. Dlatego zyskał poparcie wynoszące 60 procent, podczas gdy głosy do Rady Miasta rozłożyły się po połowie.

• Jednak trudniejszą sytuację w Puławach będzie miał wybrany na kolejną kadencję Janusz Grobel. Wygrał w pierwszej turze, ale w Radzie Miasta dwie trzecie mandatów zdobył PiS.
- To bardzo niekorzystna sytuacja z punktu widzenia rządzącego. To może utrudnić mu realizację jego programu, ale z drugiej strony otwiera drogę do negocjowania i współpracy.

• A jak ocenia pan rozstrzygnięcia w innych miastach regionu?
- Generalnie większych zaskoczeń nie było. Owszem, mamy pewne niespodzianki, ale raczej były one przewidywalne.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama