Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Grzegorz Ryś: Potrzeba spokoju

ROZMOWA z Grzegorzem Rysiem, nowym szkoleniowcem siatkarzy Avii Świdnik
• Długo zastanawiał się pan, zanim przyjął propozycję ze Świdnika? – Trwało to kilka dni. Jak zadzwonił do mnie prezes Marian Chałas, nalegał na szybkość decyzji. W obecnej sytuacji czas nie jest naszym sprzymierzeńcem. Zostało zaledwie pięć spotkań. • Dlaczego postanowił przyjść pan do Avii? – Lubię wyzwania. Przyznam, że ostatnio byłem trochę bezrobotny. Po ME juniorów na Białorusi i zajęciu dopiero 10 miejsca, władze PZPS nie zdecydowały się na dalszą współpracę. • Ma pan za sobą pracę z drużyną narodową kadetów, seniorów. Z Egiptem był pan nawet na mistrzostwach świata w Japonii. Teraz przyszło panu prowadzić zespół z polskiej I ligi. Nie jest to sportowa degradacja? – Może to zabrzmi dość dziwnie, ale nie. Czasami trzeba spojrzeć na pewne sprawy z nieco innej perspektywy. Nie jest sztuką osiągać dobre wyniki, mając w składzie reprezentantów, czy samych mistrzów świata. Jestem pewien, że podejmując się prowadzenia Avii będę miał szansę rozwijać swój warsztat trenerski. • Dotychczasowy szkoleniowiec będzie teraz asystentem. To pan nalegał na takie rozwiązanie? – Znamy się z Krzysztofem Lemieszkiem, to dobry człowiek i trener. Nie wyobrażam sobie, abym nie skorzystał z jego wiedzy o zespole. Nie mam zbyt wiele czasu, żeby samemu podjąć się tego zadania. Przed nami już piątkowy mecz z BBTS Bielsko-Biała. • Z pana przyjściem możemy oczekiwać rewolucji kadrowej? – Jestem daleki od takiego działania. Po dwóch dniach rozeznania doszedłem do wniosku, że dotychczasowa praca była prowadzona właściwie. Nie popełniono błędów. Tak się czasami zdarza, że zespół wskoczy w dołek, przegra pięć, sześć spotkań z rzędu i ląduje w dole tabeli. A tam czeka już tylko walka o utrzymanie. Taki scenariusz jest obecnie w Świdniku, ale również w AZS Olsztyn, z którym kiedyś zdobywałem wicemistrzostwo Polski. • Czego w takim razie potrzeba Avii, aby zaczęły pojawiać się wyniki? – Przede wszystkim spokoju i pozytywnego myślenia. Strach przed degradacją nie może paraliżować naszych działań. My chcemy się utrzymać, a nie musimy. Będzie dobrze, jeśli uda się nam wyprzedzić MKS Będzin, do którego tracimy pięć punktów. Jeśli ta sztuka się nie powiedzie, będziemy walczyć o utrzymanie. • Rozważał pan już czy po zakończeniu sezonu chciałby nadal pracować w Świdniku? – To w tej chwili zbyt odległa perspektywa.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama