Na taki początek rozgrywek w tym roku liczył beniaminek ekstraligi. Po dobrym, ciekawym i widowiskowym spotkaniu, Budowlani pokonali Orkana Sochaczew 34:10. Nawet przez chwilę zwycięstwo gospodarzy nie było zagrożone. Po tej wygranej podopieczni trenera Piotra Chodunia zamienili się miejscami w tabeli z ekipą z Sochaczewa.
W roli szkoleniowca lublinian wystąpił też Andrzej Kozak. Popularny "Kozi”, zastąpił Piotra Muchowskiego, który wyjechał za granicę. Razem z Choduniem, Kozak tworzy sztab trenerski.
Od początku dało się zauważyć, kto będzie dyktował warunki.
– Byliśmy niesamowicie zmotywowani, doskonale zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że jest to dla nas mecz o podwójną stawkę. Chcieliśmy go wygrać, cieszymy się, że zrobiliśmy to z punktem bonusowym – mówił Jakub Jasiński.
– Choć do końca jeszcze pięć kolejek, to wygrywając z Orkanem, zrobiliśmy duży krok do czwartego miejsca, dającego przepustkę do walki o medale – uważa Piotr Choduń.
Lublinianie przewyższali gości pod każdym względem. Byli szybsi, nieźle grali ręką, dobrze wykonywali auty, wygrywali młyny. Mieli też w swoim składzie dwóch kopaczy: Wojciecha Piotrowicza i Rafała Janeczkę. Ten ostatni rozpoczął marsz po punkty skutecznie egzekwując rzut karny w 16 min i podwyższając, po przyłożeniu Adriana Chruściela, na 10:0.
W tym okresie przyjezdni tylko raz zbliżyli się do linii 22 metrów. Orkan stać było tylko na rzut karny Tomasza Gasika na początku drugiej połowy i przyłożenie Marcina Stachniuka, tuż przed końcem. Licznie zgromadzeni kibice oklaskiwali za to przyłożenia Stanisława Niedźwieckiego, Bartłomieja Jasińskiego i Michała Węzki.
Etatowym egzekutorem podwyższeń był Janeczko, który zastąpił w tej roli, wracającego po złamaniu ręki, Piotrowicza. – Cieszę się, że dołożyłem małą cegiełkę do wygranej – podsumował Janeczko.
Budowlani Lublin – Orkan Sochaczew 34:10 (10:0)
Budowlani: M. Kędra 5 (76 Berestek), Pietrkiewicz (73 Banaszek), Chróściel 5, Król, Powałka (73 K. Kędra) , B. Jasiński 5, Niedźwiecki 5, J. Jasiński (70 Kowal), Janeczko 9 (74 Mietlicki), Piotrowicz (65 Stelmach), Jabłoński (75 Skałecki), Piwnicki, Szrejber, Psuj, Węzka 5.
Orkan: Gołąb (53 Zatorski), Dobrowolski, Polakowski (36 Stachniuk 5), Brażuk, Jamroz (50 Kościelewski), Śmielak (41 Dudkowski), Miśkiewicz, Kowalewski, K. Pietrzyk, Gasik 5, Pisarek (58 Stencel), P. Pietrzyk, Łukaszewicz, Pawelec (65 Kamiński), Kępa.
Sędziował jako główny: Grzegorz Michalik (Warszawa). Widzów: 500.
Sebastian Berestek, gracz pierwszej linii młyna, nie miał w sobotę szczęścia. Popularny „ Lawina” rozpoczął spotkanie na ławce rezerwowych. Rugbysta intensywnie przygotowywał się do zmiany w drugiej części meczu. Ostatecznie pojawił się na murawie w 76 min, zmieniając Michała Kędrę.
Lublinianin jednak nie przebywał na boisku zbyt długo. W sumie uzbierało by się ze trzy minuty. Bardzo szybko filar Budowlanych otrzymał żółtą kartkę, która skutkuje tzw. wykluczeniem czasowym na 10 minut. – To była kara za atak na zawodnika. Nie zdążyłem wykonać uniku, kiedy Tomek Gołąb specjalnie wpadł na mnie. Sędzia uznał moją winę i nie pograłem sobie – tłumaczy Sebastian Berestek.
Budowlani kończyli w „13”
Oprócz Bereska, końcowego gwizdka nie doczekał także inny zawodnik Budowlanych, Paweł Piwnicki. W jednym ze starć zawodnik nabawił się urazu. – Miał ranę na twarzy. Konieczna była interwencja chirurgiczna i założenie szwów – mówił lekarz zawodów Andrzej Szałkowski.
Komentarze