Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

W sobotę siatkarze Avii Świdnik zagrają z Energetykiem Jaworzno trzeci mecz o utrzymanie

Dla kibiców siatkówki w Świdniku i regionie może to być ostatni weekend z rozgrywkami na I-ligowym poziomie. Jeśli miejscowa Avia przegra z Energetykiem Jaworzno, po raz trzeci w play-out, zostanie zdegradowana o klasę niżej. Początek sobotniej rywalizacji o godzinie 18.
Pod taką presją gospodarze jeszcze w tym sezonie nie byli. Dwie porażki, po 1:3 przed tygodniem w Jaworznie, sprawiły, że "żółto-niebiescy” stanęli pod ścianą. By się od niej nie odbić, muszą wygrać jutro, pojutrze i w środę. Czy jest to wykonalne zadanie dla podopiecznych trenera Grzegorza Rysia? W tej chwili nie ma ku temu zbyt wielu przesłanek. Za gośćmi przemawiają m.in. ligowe statystyki. Z czterech rozegranych w obecnym sezonie spotkań wszystkie wygrali siatkarze z Jaworzna (trzykrotnie po 3:1 i raz 3:0). Miejscowi wystąpią we własnej hali, w której przeciwnicy nie bardzo lubią grać. Okazuje się, że atut własnego parkietu, niekoniecznie musi być sprzymierzeńcem gospodarzy. Na pięć meczów, które odbyły się Świdniku w tym roku, tylko jedno zakończyło się wygraną Avii. W całym sezonie I-ligowcy zdołali zwyciężyć zaledwie pięciokrotnie. Mimo dwóch przegranych w play-out na Górnym Śląsku, trener Grzegorz Ryś jest optymistą. – Nasza gra nie wyglądała tak źle. Walczyliśmy jak równy z równym. Używając terminologii piłkarskiej, nie był to mecz do jednej bramki. O przegranej w poszczególnych setach, decydowały zazwyczaj pojedyncze akcje. Czasami także błędne decyzje sędziów – mówi trener Ryś. Nikt w Świdniku nie dopuszcza myśli, że drużyna może zostać zdegradowana do drugiej ligi. – Uważam, że pokonamy Energetyka we własnej hali i pojedziemy na piąte spotkanie do Jaworzna – twierdzi Zbigniew Biały, członek zarządu klubu. Władze klubu zdają sobie doskonale sprawę z faktu, jak wielka jest stawka zbliżającego się spotkania. Zawodnicy otrzymali zakaz rozmów z prasą i odsyłają do trenera i działaczy. Czy ciężar gatunkowy spotkania udźwigną sami siatkarze? – Podczas zajęć starałem się zmniejszać stres u graczy. Dużo rozmawialiśmy, dyskutowaliśmy. Zespół na pewno się nie załamał – przekonuje trener. – Jest oczywiste, że z każdą upływającą godziną, adrenalina będzie rosła. Nerwy puszczą, kiedy zacznie się gra. Sytuacja jest bardzo trudna, ale nie jest beznadziejna. Wierzę w zespół. Gdyby tak nie było, nie podejmowałbym się pracy z Avią – dodaje.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama