Papieski smak
Karol Wojtyła jadał bardzo skromnie. Uwielbiał ziemniaki z kwaśnym mlekiem. Jak został papieżem, na watykańskim stole pojawiła się zupa minestrone, spaghetti oraz cielęcina. Na deser siostry podawały sernik i szarlotkę.
- 29.04.2011 10:00
Czy Polacy bardziej znają smak kremówek niż zawartość encyklik Jana Pawła II? Takie wrażenie można odnieść w wakacje w Wadowicach, kiedy tłumy turystów masowo wykupują kremówki. Ich zawrotna kariera zaczęła się 16 czerwca 1999 roku, kiedy na spotkaniu z mieszkańcami Wadowic Jana Paweł II wspomniał – A tam była cukiernia. Po maturze chodziliśmy na kremówki. Że myśmy to wszystko wytrzymali, te kremówki po maturze – powiedział z rozrzewnieniem i dostał huragan braw.
Cukierni, do której chodził młody Karol Wojtyła już nie ma. Założył ją Karol Hagenhuber, cukiernik z Wiednia. Jak opowiadają mieszkańcy Wadowic Karol Wojtyła miał założyć się z kolegami, kto zje więcej kremówek. Wygrał zakład, bo zjadł ich co najmniej dwanaście. Dzisiejsze kremówki z Wadowic mało przypominają papieskie, robione według wiedeńskiej receptury.
Karol Wojtyła był przez wiele lat profesorem na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Do Lublina przyjeżdżał z Krakowa. Szedł piechotą z dworca PKS na KUL, lubił zatrzymywać się w katedrze lubelskiej. Mieszkał w klasztorze przy kościele powizytkowskim. Siostry Urszulanki zachowały jego pokój. Zapamiętały go jako skromnego księdza.
Jadał w stołówce profesorskiej, mieszczącej się przy stołówce studenckiej na KUL-u. Lub w konwikcie, gdzie jadali księża. Ze wspomnień jego kolegów akademickich wiemy, że jadł bardzo prosto. Lubił kaszę gryczaną ze skwarkami i kwaśne mleko. Zamiłowanie do prostego jedzenia potwierdził biskup Tadeusz Pieronek. – Naprawdę trudno powiedzieć, co Ojciec Święty lubił najbardziej, gdyż nie ujawniał raczej swoich kulinarnych preferencji. Wiadomo jednak, że bardzo lubił ziemniaki z zsiadłym mlekiem” – powiedział w jednym z wywiadów.
Karol Wojtyła często wyjeżdżał ze studentami na rajdy i wyprawy, jedząc na postojach co popadnie. Luksusem była tabliczka czekolady. Zamiłowanie do słodyczy zostało mu na całe życie. – Często piekłam mu domowy piernik na miodzie – mówiła we wspomnieniach Maria Wal, która była szefową kuchni w rektoracie KUL.
Polski papież zaczął w Watykanie jadać na śniadanie jajecznicę na boczku. Na papieskim stole gościła także kiełbasa na gorąco z musztardą.
Co podawano w Watykanie na obiad? Na stole znalazła się włoska zupa minestrone, różne rodzaje cielęciny często przekładanej szynką oraz spaghetti, które Jan Paweł II bardzo polubił. – \"Żeby poznać kulturę danego kraju, trzeba również jeść to, co ten naród je” – tłumaczył we wspomnieniach ks. Mieczysław Maliński.
Odstępstwem od włoskiej kuchni były polskie ryby, flaki i pierogi z serem. Do obiadu Jan Paweł II wypijał kieliszek wina z wodą. Na kolację podawano sery, owoce, wino oraz pizzę, którą też lubił papież. Ciekawe, że we Włoszech można zjeść wegetariańska pizzę \"Wojtyła” z kwiatami dyni i papryką.
W piątek papież jadał przede wszystkim ryby.
Goście, którzy odwiedzali Jana Pawła II w Watykanie, często przywozili rodzime specjały. Z Pragi do Watykanu docierała na przykład wiśniówka, sporządzana przez jednego z tamtejszych purpuratów.
Na watykański stół trafiały polskie oscypki, bunc, kiełbasa lisiecka czy krakowskie bajgle.
Lubelszczyzna nie mogła być gorsza. Trafiał do Watykanu słynny piernik, który Jan Paweł II tak polubił w czasach kulowskich.
Dyplomatyczną pocztą docierał na papieski stół także podlaski sękacz, wypiekany na specjalnych rożnach obracanych nad żywym ogniem. I piernik i sękacz miały smak ojczyzny, którą tak ukochał polski papież.
Reklama













Komentarze