Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

The Tiny Bang Story: Recenzja gry dla ludzi z wysokim IQ

Patronat nad grą The Tiny Bang Story objęła Mensa. A wydawca gry studia Colibri Games nazywa ich grę następcą kultowego już Machinarium. Niezłe referencje. Recenzja gry The Tiny Bang Story.
The Tiny Bang Story: Recenzja gry dla ludzi z wysokim IQ
The Tiny Bang Story
Podobieństwa do znanej czeskiej produkcji widać już na samym początku naszej przygody, kiedy poznajemy wątek fabularny. Tuż obok zagadek element ten powinien być najważniejszym i najbardziej dopracowanym. Tutaj powiedzmy, że po prostu istnieje i nic poza tym. Nie będziemy ratować świata przed klątwami majów czy rozwiązywać skomplikowanych śledztw. W fikcyjną planetę Tiny niefortunnie uderzyła asteroida w kształcie piłki naruszając jej delikatny ekosystem. Naszym głównym zadaniem będzie niesienie pomocy mieszkańcom i przywrócenie piękna temu zaczarowanemu miejscu. Zrobimy to głównie przez... zbieranie puzzli rozsianych po pięciu różnorodnych planszach. Brzmi łatwo i banalnie, ale pozory mylą. Wiele z nich zlewa się z otoczeniem i ciężko je wypatrzeć. Do naszego ekwipunku trafią też butelki, paczki, koła, żarówki i inne elementy, które wykorzystamy. Najczęściej działa to w ten sposób, że po odnalezieniu konkretnej ilości przedmiotów uruchamia się sekwencja z zagadką.
W sytuacji, kiedy nie będziemy wiedzieli, co dalej robić z pomocą przyjdą nam latające muszki. Po zebraniu kilku z nich do słoika, wyleci z niego jedna czerwona, która wskaże element, na który powinniśmy zwrócić uwagę. Co jakiś czas natrafimy na różne postacie niezależne, które również udzielą nam porad, co powinniśmy zrobić. Najlepszym elementem tej gry są niewątpliwie zagadki. Ich poziom jest zróżnicowany, przez co rozwiązania niektórych same przyjdą nam do głowy, a nad innymi będziemy musieli dłużej pogłówkować, bo trafią nawet zadania matematyczne. Ich ilość i jakość sprawiły, że grze Mensa przyznała swój patronat. Nie za bardzo spodobały mi się natomiast elementy zręcznościowe (np. mini gierki związane ze statkiem). Po pierwsze wydają się całkowicie nie pasować do klimatu gry, a poza tym nie są wcale takie łatwe. Są irytujące tym bardziej, że są dość długie, a przez brak punktów kontrolnych, w przypadku porażki musimy zaczynać wszystko od nowa. Trochę bez sensu. Za to oprawa graficzna jest cudna. Tutaj także bardzo szybko pojawiają się skojarzenia z Machinarium, jednak cała gra, z racji swojej estetyki, jest bardziej baśniowa niż Machinarium. Ręcznie malowane tła są bardzo szczegółowe, pełne różnego rodzaju interaktywnych obiektów. To, co widzimy, świetnie uzupełnia to, co słyszymy. Spokojne, stonowane melodie idealnie pasują do klimatu gry i chociaż nie ma ich zbyt wielu, przez co często będą się powtarzać, nikt nie powinien narzekać. WYROK The Tiny Bang Strory to pozycja wyjątkowa. Zbudowana z bardzo prostych mechanizmów, które w połączeniu z niesamowitym klimatem sprawiają, że ciężko się od niej oderwać. Mogę ją polecić każdemu miłośnikowi gier przygodowych i – można powiedzieć – produkcji ambitnych. W sumie poza elementami zręcznościowymi można narzekać jedynie na długość gry. 4 do 5 godzin, które zlatują stanowczo za szybko. Nasza Ocena: 4+/6

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama