– Nie spotkałem się też nigdy z jakaś arogancją, czy też słowami, że ktoś sobie wizyty duszpasterskiej nie życzy – mówi ksiądz Arkadiusz Paśnik, proboszcz parafii pw. Michała Archanioła w Lublinie.
Przyznaje też, że rzadko spotyka się z sytuacjami, aby ktoś mu drzwi nie otworzył. Duchowny podkreśla, że wizyta duszpasterska poza celem duchowym na jeszcze inny, ważny cel. – Diagnozujący. Chcemy zorientować się jak wygląda od strony społecznej czy też ekonomicznej sytuacja danej rodziny – przyznaje ks. Paśnik. – Jakie są potrzeby w danym domu. Komu należy pomóc. Ja także zajmuje się terapią, dlatego zależy mi, aby pomagać w sposób konstruktywny.
Z ofiarą dla parafian
Parafia pw. św. Mikołaja w Lublinie. Liczba wiernych: ponad 7 tysięcy.
– 60-70 procent mieszkańców takich ulic jak Chodźki czy Prusa otwiera nam drzwi – mówi ks. Piotr Kawałko, proboszcz parafii pw. św. Mikołaja w Lublinie. – W przypadku ulicy Walecznych myślę, że ponad 90 procent mieszkańców przyjmuje księdza w swoim domu. Inaczej jest jeśli chodzi o mieszkańców ul. Lubartowskiej. Tam zainteresowanie przyjęciem księdza jest bardzo małe. W niektórych częściach tej ulicy wizyta duszpasterska jest w zaledwie 10 procentach mieszkań.
Proboszcz parafii na Czwartku mówi, że jeśli ktoś nie życzy sobie wizyty duchownego, to po prostu nie otwiera drzwi. – Mamy taką zasadę, że pukamy do drzwi każdego mieszkania. Nie sugerujemy się tym, czy w poprzednich latach ktoś przyjmował księdza czy też nie. Nikogo nie pomijamy – wskazuje ks. Kawałko.
Status materialny odwiedzanych parafian jest bardzo różny. – Są rodziny, które żyją bardzo biednie i skromnie, które potrzebują wsparcia – przyznaje proboszcz parafii na lubelskim Czwartku. – Są też tacy, który dobrze sobie radzą.
Ofiarę najczęściej przekazują wszyscy. Kwoty? Zwykle jest to 20 lub 50 złotych. Nie zawsze jednak duchowni przyszykowaną \"kopertę” przyjmują. – Jeśli widzimy, że sytuacja materialna danej rodziny jest zła, a nawet tragiczna, to ofiary nie bierzemy. Ja często sam przekazuję też pieniądze takiej rodzinie – przyznaje ks. Kawałko. – We wtorek dałem pewnej rodzinie 50 złotych na ogrzewanie. Zdarza się też, że trafiają do parafii osoby, które wyszły z więzienia. Tłumaczą, że potrzebują pieniędzy na bilet autobusowy. Takim osobom też nie odmawiam. Zawsze pomagam.
Ofiara dobrowolna
Parafia pw. Michała Archanioła w Lublinie. Liczba wiernych: ponad 9 tysięcy.
Do parafian, przy okazji roznoszenia opłatka, trafiły ulotki z programem wizyty duszpasterskiej. Jest też informacja o tym, że ofiara składana podczas \"kolędy” jest dobrowolna. – Odkąd zostałem proboszczem, czyli 7 lat temu, to wprowadziłem taką zasadę – przyznaje ks. Paśnik. – Pochodzę z ubogiej rodziny.
Moja mama nie wpuszczała do domu księdza ze względu na biedę. Wstydziła się tego. Oczywiście,
mogła przyjąć księdza i żadnej ofiary nie przekazywać. Ale to, że jest się biednym jest dla człowieka przykre. Pewnie dlatego zdecydowała, żeby tych drzwi nie otwierać. Później było mi przykro, bo dzieci na placu zabaw chwaliły się, że był u nich ksiądz.
Z tych też powodów już w pierwszym roku po objęciu parafii proboszcz opowiedział o swoich doświadczeniach parafianom. – Powiedziałem: \"Oby to się u nas nie powtórzyło” – mówi ks. Paśnik. – Teraz kiedy jestem u kogoś w domu, to ludzie te moje słowa pamiętają. Wspominają je. Mówią, że jestem u nich dzięki temu, że o tych swoich przeżyciach kiedyś opowiedziałem.
W parafii kierowanej przez ks. Paśnika nie obowiązują żadne stawki ani \"za kolędę”, ani za pogrzeb czy ślub. – Mam taką filozofię. Jeśli ktoś chce złożyć ofiarę nie wzbraniam się – przyznaje ks. Paśnik. – Natomiast nigdy by mi do głowy nie przyszło, żeby komuś powiedzieć, że ma zapłacić tyle czy tyle. Jak składają to składają, jak nie składają to też to, o co proszą mają. Wiem, że są ludzie, dla których położenie 10 złotych na tacy jest równoznaczne z odebraniem sobie chleba.
Na konkretny cel
Większość duchownych informuje swoich parafian na jaki cel zostaną przeznaczone pieniądze z \"kolędy”. I tak na przykład w parafii pw. Michała Archanioła w Lublinie zebrane ofiary zostaną przeznaczone na remont domu parafialnego.
W lubelskiej parafii pw. Chrystusa Króla \"ofiary złożone z racji wizyty zostaną przeznaczone na dofinansowanie montowanych w kościele 21- głosowych piszczałkowych organów” – czytamy na stronie internetowej parafii.
Parafia na lubelskim Czwartku zebrane środki przeznaczy na dalszy remont zabytkowego kościoła. – Mamy najstarszy w Lublinie kościół, który cały czas jest remontowany. Część pieniędzy mamy od konserwatora, ale nie na wszystkie prace te środki wystarczają – tłumaczy ks. Kawałko. - Jesteśmy zadłużeni. Mamy zaciągnięty kredyt w banku, który spłacamy.
Ofiary nie zawsze oznaczą inwestycje. Duchowni przyznają też, że zebrane środki przeznaczają na bieżące wydatki parafii. – Tak jak inni, też musimy opłacać rachunki, więc jeśli ktoś przekazuje ofiarę podczas wizyty to raczej na funkcjonowanie parafii, niż na jakiś konkretny cel – wskazuje ks. Stefan Misa, proboszcz parafii pw. św. Józefa Opiekuna Rodzin w Łęcznej. – Poza tym my, duchowni, ale też i parafia, płacimy podatki i to zarówno kurii jak też do urzędu skarbowego.
Parafia z Łęcznej publikuje na swojej stronie internetowej ofiary, które zostały złożone \"na spłatę ławek bocznych do kościoła z racji przyjęcia opłatka”. Są wyszczególnione ulice i sumy zebranych pieniędzy. – Opłatka i wizyty duszpasterskiej nie da się porównać – podkreśla ks. Misa. – W pierwszym przypadku ofiar nie zbierają duszpasterze, tylko osoby z parafii. Mają ze sobą listę. Wizyta duszpasterska to jest wewnętrzna sprawa między daną rodziną a duchownym. Ofiary są dobrowolne. Tych kwot nie podajemy jednak do publicznej wiadomości.
Sondaż
Podczas tegorocznej wizyty duszpasterskiej duchowni z diecezji lubelskiej sprawdzają, czy ich parafianie mogliby przyjąć pod swój dach pielgrzymów, którzy przyjadą do Polski w przyszłym roku. Chodzi o uczestników Światowych Dni Młodzieży z udziałem papieża Franciszka zaplanowanych w Krakowie w dniach 26-31 lipca 2016 r.
– Nie chodzi tylko o przyjazd pielgrzymów do samego Lublina, ale o wszystkie miasta, które mają więcej niż jedną parafię, a więc np. Kraśnik, Świdnik, Krasnystaw czy Lubartów – wymienia ks. Adam Bab, diecezjalny koordynator Światowych Dni Młodzieży, proboszcz parafii pw. św. Józefa w Lublinie. – Księża zostali poinstruowani, by przeprowadzić sondaż, ile rodzin jest chętnych do przyjęcia pielgrzymów.
– Podczas wizyty duszpasterskiej ksiądz mówił nam o tym. Zapowiadał, że przyjadą pielgrzymi i czy byśmy ich przyjęli w domu. Mówił, że będzie to młodzież z całego świata – mówi pani Bożena z parafii pw. Nawrócenia św. Pawła w Lublinie. – Wstępnie się zgodziłam.
– Planujemy przyjąć 6 tysięcy pielgrzymów w diecezji – dodaje ks. Bab. – Na razie musimy się rozeznać, czy znajdziemy dla wszystkich miejsca u rodzin. Zdaję sobie sprawę z tego, że do Światowych Dni Młodzieży jest jeszcze półtora roku, że sytuacja w międzyczasie może się zmienić, np. jakaś rodzina może się rozmyślić. Dlatego to jest tylko sondaż.
Wizyta duszpasterska w Lublinie. Gdzie najchętniej otwierają drzwi księdzu?
Jedni na wizytę duszpasterską czekają. Inni, mimo że są w mieszkaniu, to drzwi księdzu nie otwierają. Ci, którzy w tym roku z takiej wizyty skorzystają mogą usłyszeć też pytanie o przyjęcie zagranicznych gości, który przyjadą do Polski na Światowe Dni Młodzieży w 2016 roku
- 09.01.2015 16:49

Reklama













Komentarze