Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Driver: San Francisco. Dziś premiera. Bardzo szybka

Widowiskowe pościgi w filmowym stylu – to najkrótszy i najlepszy opis tego, co było w grach z serii Driver. W Driver: San Francisco ma być dokładnie to samo, ale przy okazji ma to być dobra gra. Dziś premiera (ale tylko wersji konsolowych) gry Driver: San Francisco.
Pierwszy Driver był sporym zaskoczeniem. Otwarte miasta, po których mogliśmy sobie swobodnie jeździć potężnymi, amerykańskimi wozami, do tego ciekawie pomyślane zadania a do tego fajny (i trudny) model jazdy. Jednak już kolejne odsłony tak udane nie były. Teraz Ubisoft chce przywraca marce dobre imię za sprawą kilku nietypowych rozwiązań. Ale nawiązań do pierwszego Drivera nie brakuje. Dość powiedzieć, że i tym razem znajdziemy słynny garaż, w którym musimy wykonać kilka manewrów:
Fabularnie gra nawiązuje do części trzeciej (Driv3r, ale znajomość wydarzeń z poprzednich odsłon gry nie jest do niczego konieczna). Nasz policjant John Tanner walczy z przestępcą Jericho. Skutek tej walki był taki, że Tanner trafiła do szpitala w śpiączce. Od tej wszystko dzieje się tylko w jego głowie. Brzmi to średnio sensowne, ale daje twórcom sporo swobody w prowadzeniu fabuły: za sprawą funkcji Shift:
Takie rozwiązanie zapewnia widowiskowe akcje i sprawia, że nowy Driver mocno odróżnia się na tle całkiem sporej watahy gier z samochodami w roli głównej. Podobnie zresztą będzie z miejscem akcji. Zamiast torów czy zamkniętych lokacji tu mamy całe miasto. San Francisco jest otwarte i duże: powierzchnia przekracza 200 mil kwadratowych. Tu, oprócz głównego wątku fabularnego związanego z Jericho czekać ma na nas mnóstwo dodatkowych misji. Są pościgi, zasadzki, blokady... wszystko, co w grze o samochodach powinno być:
Czym jeździmy? Park maszynowy robi wrażenie. To około 150 samochodów. Wszystkie licencjonowane. Znajdziemy tu i sporo nowoczesnych, drogich aut, ale najlepiej zapowiadają się klasyczne, amerykańskie muscle cary z Dodgem Challengerem R/T z 1970 na czele. Do tego fordy, pontiaki, jeepy, bentley\'e, lamborghini, alfy romeo… długo można by tak wyliczać. Model jazdy jest oczywiście zręcznościowy. Tu po prostu chodzi o frajdę z pościgów, z pisku opon na zakręcie i nie nachalnie używanych hamulców. Podobnie ma się sprawa z modelem zniszczeń: wygląda fajnie, ale nie ma żadnego wpływu na zachowanie się pojazdu. W takiej grze to jednak zupełnie nie przeszkadza. Pierwsze opinie i recenzje są nowego Drivera są co najmniej dobre. Właściwie wszystko zrobiono tu tak, jak być powinno. Jedyna wada jest taka, że na wersję PC-tową trzeba jeszcze poczekać. Do 27 września.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama