Lubelskich Budowlanych czekają dwa tygodnie wytężonej pracy, połączonej z pełną mobilizacją. Przed ekipą trenera Andrzeja Kozaka są dwa mecze wyjazdowe w Gdańsku i Sochaczewie oraz spotkanie na swoim boisku z AZS AWF Warszawa. Okaże się po nich, czy walka o medale będzie wiosną realna.
Budowlani Lublin nie chcą pogrzebać szans na grę o medale. Z piłką Wojciech Piotrowicz.
(BARTEK Ż
Po pięciu rozegranych kolejkach w dorobku lublinian są dwa zwycięstwa i trzy porażki. W efekcie, na koncie czwartej drużyny ubiegłego sezonu, jest 10 punktów.
Budowlani wygrywali to, co mieli wygrać, czyli mecze na swoim terenie z Orkanem Sochaczew i Juvenią Kraków. Nie udało się zdobyć choćby punktu bonusowego podczas rywalizacji w Lublinie z wicemistrzami Polski Budowlanymi Łódź.
O ile można było liczyć się z przegraną w Gdyni z mistrzem Arką, o tyle strata punktów na wyjeździe w Poznaniu może mieć przykre konsekwencje.
– Nie powalczyliśmy o zwycięstwo i nad tym ubolewam – przyznaje Andrzej Kozak, szkoleniowiec Budowlanych. – Szkoda też, że w dwóch ostatnich meczach z Łodzią i Arką nie zainkasowaliśmy bonusa defensywnego, a mieliśmy szansę. W naszym dorobku byłoby teraz 16 punktów i czwarte miejsce.
Przed sezonem lublinianie, mimo kilku, znaczących ubytków kadrowych, mieli ambitne plany. – Chciałbym, abyśmy zakwalifikowali się do czwórki, gwarantującej grę w play-off – prognozował szkoleniowiec Budowlanych.
Trener chce powtórzyć wyczyn z poprzedniego sezonu. Wiosną, ówczesny beniaminek, został czwartą drużyną w kraju. Budowlani przegrali brązowy medal w Gdańsku z Lechią.
Obecna czołówka ligi nie jest zaskoczeniem. Stawce przewodzą rugbyści z Łodzi, którzy wyprzedzają Arkę i Lechię. O czwartą lokatę piętnastka z LSM rywalizuje z Orkanem i Posnanią. Do obu zespołów traci pięć punktów. Dlatego niezwykle ważne będą trzy najbliższe mecze. Maksymalnie, razem z bonusami, można w nich zdobyć piętnaście oczek.
Analizując postawę i dotychczasowe osiągnięcia rywali realną powinna być wygrana w Lublinie ze stołecznym AZS AWF. Trudno będzie o nią na wyjazdach z Lechią i Orkanem.
– W ramach przyzwoitości będzie wywalczenie w trzech meczach dziesięciu punktów – zdradza Kozak. – Jeśli będzie inaczej, najpewniej wypadniemy z gry o czwórkę. Najpierw jednak chcę wygrać najbliższy mecz w Gdańsku.
Drużyna potrzebuje zwycięstwa po dwóch kolejnych porażkach. Potem będziemy zastanawiać się nad spotkaniem z Warszawą.
Komentarze