Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Pies nie przeżył sylwestrowej nocy, wystraszył się petardy

- Pochowałem mojego wiernego i kochanego psiego przyjaciela Juniora - napisał do nas zasmucony pastor Mariusz Maikowski z Lublina. Jego zwierzak zdechł, bo wystraszył się wybuchu petardy w sylwestrową noc.
Pies nie przeżył sylwestrowej nocy, wystraszył się petardy
Pies Junior i jego właściciel

- Był jeszcze zdrowym psem, radosnym, przyjacielskim i pełnym życia. Kochaliśmy go i traktowaliśmy jak członka rodziny. Odszedł, bo ktoś - dobrze się bawiąc - wrzucił petardę do bramy naszego domu i strach, który przeżył zatrzymał jego serce. Umierał na moich rękach, a ja nie potrafiłem mu pomóc! - pisze Mariusz Maikowski.

Pastor przypomina, że dla większości zwierząt wybuchy głośnych petard i fajerwerków to straszliwy stres. A co zrobić, żeby w przyszłości zmniejszyć strach psa? Przed północą warto zamknąć szczelnie okna, zasłonić firanki i włączyć spokojny film lub muzykę, które zagłuszą odgłosy wybuchów. Zająć czymś psa - np. pobawić się z nim. Można też wcześniej wybrać się do weterynarza, by dał mu leki uspakajające.

Pochowałem mojego wiernego i kochanego psiego przyjaciela - Juniora. Odszedł nagle w sylwestrową noc w wyniku ataku serca. Był jeszcze zdrowym psem, radosnym, przyjacielskim i pełnym życia. Kochaliśmy go i traktowaliśmy jak członka rodziny. Był dla mnie moim osobistym "psychoterapeutą" w czasie walki z depresją. Gdy czułem się źle przychodził do mnie, kładł główkę na moich kolanach i z miłością patrzył mi w oczy. Dzięki niemu w trudnym czasie mobilizowałem się do pójścia na spacer. Każdy mój powrót do domu sprawiał mu niesamowitą radość. Nawet po kilku godzinach nieobecności witał mnie z taką radością i miłością, jak gdybym wrócił po kilku miesiącach. Kochał mnie zawsze tak samo, niezależnie od tego, czy miałem pieniądze czy nie, czy byłem zdrowy czy chory, szczęśliwy czy smutny.

Odszedł, bo ktoś - dobrze się bawiąc - wrzucił petardę do bramy naszego domu i strach, który przeżył zatrzymał jego serce. Umierał na moich rękach, a ja nie potrafiłem mu pomóc!

Będę tęsknił za jego radosnym szczekaniem, przyjaznym merdaniem ogonka, za jego miękką sierścią i mokrym noskiem. Będę tęsknił za jego bezgranicznym oddaniem i wiernością!

Drodzy, popatrzcie na jego mordkę, zobaczcie jakiego przyjaciela straciłem..... Gdy my bawimy się i rzucamy petardy są istoty, które straszliwie CIERPIĄ!

pastor Mariusz Maikowski


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama