Jedna ze świdnickich ulic, plac lub rondo może otrzymać imię Franka Piaseckiego, legendarnego konstruktora amerykańskich helikopterów. A także człowieka, któremu śmigłowiec \"Sokół” zawdzięcza przepustkę na rynki całego świata.
Waldemar Piasecki, Nowy Jork
20.02.2012 15:19
Frank Piasecki, legenda lotnictwa i jego konstrukcje (Piasecki Aircraft)
Po wojnie nastąpiło lawinowe zainteresowanie helikopterami doprowadzające do ostrej konkurencji rynkowej. Piasecki był jej ważnym uczestnikiem. Jego znaną konstrukcją był gigantyczny śmigłowiec H-16 o gabarytach... czterosilnikowego samolotu transportowego.
Przez kilka lat zajmował się także ideą... latającego samochodu wojskowego ("Flying Jeep”), dopóki armia nie zdecydowała, że bardziej efektywne w warunkach pola walki są jednak helikoptery.
Pod wpływem silnej konkurencji i konsolidacji amerykańskiego rynku śmigłowcowego praktycznie do trzech wielkich firm-graczy: Sikorsky, Bell i Boeing, temu ostatniemu Piasecki sprzedał swoją firmę Piasecki Aircraft, która zachowała jednak swą nazwę.
Dzieckiem tej fuzji był CH-47 Chinook. Najbardziej znany helikopter dwuwirnikowy, który znakomicie zdawał egzamin bojowy w Wietnamie, a spopularyzowany został przez liczne filmy o wojnie wietnamskiej.
Pod wpływem "otwierania się” Polski na Zachód za czasów gierkowskich oraz związaną z tym promocją polskiej myśli technicznej, Frank Piasecki zwrócił uwagę na śmigłowce ze Świdnika.
Szybko doszedł do przekonania, że są warte promowania, unowocześniania i wprowadzania na rynki zagraniczne. Oferty pomocy zostały jednak przyjęte przez władze PRL bardzo podejrzliwie.
Przemysł lotniczy był kontrolowany mnie lub bardzie bezpośrednio przez resort obrony, a ten był w oczywisty sposób pod-porządkowany Moskwie z mocy Układu Warszawskiego.
Transformacja polityczna po 1989 roku wyraźnie zachęciła Piaseckiego i WSK Świdnik do współpracy. Jej celem stało się doprowadzenie do certyfikacji przez Federal Aviation Administration (FAA) szlagierowego produktu świdnickiego – śmigłowca PZL W-3 Sokół.
Frank Piasecki stał się częstym gościem w Świdniku. Często bywali tu także jego synowie - John i Frederick. W 1993 roku Lech Wałęsa uhonorował go Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi RP.
Niebawem maszyna otrzymała certyfikację amerykańską, co praktycznie otwierało przed nią wszystkie rynki zagraniczne. Dziś "Sokół” sprzedawany jest w swoich różnych wersjach do kilkunastu krajów na świecie.
Frank Piasecki zmarł 11 lutego 2008 roku. Wszedł do historii światowego lotnictwa. To, co zrobił dla polskiego przemysłu lotniczego i Świdnika też musi pozostać w pamięci.
Należy się to także rodzinie Franka Piaseckiego, którego większość z ośmiu synów i córek związanych jest z lotnictwem. Jego córka Nicole Piasecki jest wiceprezydentem Boeinga. Od niej w dużej mierze zależy zaopatrzenie Polskich Linii Lotniczych "Lot” w długo wyczekiwane "Dreamlinery”.
Jak mówi nam burmistrz Świdnika, Waldemar Jakson, nie jest pytaniem, czy Piasecki powinien zostać uhonorowany, tylko – jak.
– W naturalny sposób nasuwa się nazwanie jego imieniem którejś ze świdnickich ulic, placów lub ronda. Ważne też, żeby była to lokalizacja godna patrona, a nie jakaś peryferyjna. Zaczynamy intensywne myślenie... – konkluduje.
Uruchamiając wyobraźnię, można dostrzec nawet, jak tablicę z nazwą ulicy imienia swego wielkiego ojca odsłania Nicole Piasecki.
Tok myślenia burmistrza Waldemara Jaksona podziela także odpowiadający za promocję współpracy gospodarczej Polski z USA radca Piotr Pietrasieński z Ambasady RP w Waszyngtonie.
– Frank Piasecki to polsko-amerykańska ikona i duma. Jeżeli polska stolica helikopterowa, jaką jest Świdnik, zamierza go uhonorować, można takiego zamiaru jedynie pogratulować.
Podziel się
Oceń
Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze
Aktualnie nie ma żadnych komentarzy. Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze