Avia i AZS Politechnika, chociaż walczą o zupełnie inne cele, to zgodnie przegrały pierwsze dwa mecze w decydującej fazie sezonu 0:3 i 1:3. Perspektywa awansu świdniczan i utrzymania lublinian stała się bardziej odległa. Bo czy nasze drużyny są w stanie wygrać trzy kolejne mecze z odpowiednio AKS V LO Rzeszów i Błękitnymi Ropczyce?
Przez rzeszowski blok przedziera się Michał Baranowski (KRZYSZTOF KAPICA)
Świdniczanie nie znaleźli w sobotę recepty na dobrze dysponowanych skrzydłowych AKS. – Rzeszów ma dobrych zawodników na tej pozycji, dlatego w niedzielę będziemy musieli jakoś ich powstrzymać – mówił po przegranym pierwszym spotkaniu trener Avii Mariusz Kowalski.
Set otwarcia był wyrównany do stanu po 15. Potem lekką przewagę zyskali gospodarze, którzy odskoczyli na kilka punktów. Stało się tak za sprawą dwóch błędów Avii w ataku i złego rozegrania akcji. Na tablicy wyników pojawił się rezultat 25:20 dla rzeszowian.
Szkoleniowiec „żółto-niebieskich” zaczął dokonywać roszad w składzie. Rafała Gosika zastąpił Marcin Jarosz, w celu poprawy przyjęcia. Zszedł też Jakub Guz. Dalsze zmiany także nie dały efektu, Avia przegrała wysoko 14:25.
Nieco lepiej było w trzeciej partii, ale również przegranej. – Adama Olejniczka zmienił na środku bloku Michał Ciupa, który zaprezentował się przyzwoicie. Szkoda tylko, że pozostali środkowi nie spisali się tak dobrze – przyznał w sobotę Kowalski.
W niedzielę górą znowu byli rzeszowianie, którzy wygrali 3:1. – Zaangażowania i motywacji wystarczyło jedynie na jednego seta. W kolejnych zeszło z zawodników powietrze – powiedział po spotkaniu opiekun Avii.
AKS V LO Rzeszów – Avia Świdnik 3:0 (25:20, 25:14, 31:29) i 3:1 (23:25, 25:20, 25:16, 25:12)
Avia: Milewski, Pawłowski, Guz, Gosik, Olejniczek, Baranowski, Rarak (libero) oraz Ciupa, Jaszczuk, Jarosz, Zalewski.
Nie powiodło się w sobotę także siatkarzom AZS Politechniki Lubelskiej. Niewiele brakowało, a walczący w play-out beniaminek doprowadziłby do tie-breaka w sobotnim meczu z Błękitnymi Ropczyce.
Początek był jednak bardzo obiecujący. W pierwszym secie lublinianie dyktowali warunki, prowadząc dwoma, trzema punktami. W efekcie Politechnika była górą w partii otwarcia 25:22.
Dobrej dyspozycji nie udało się utrzymać przez dwa kolejne sety. W drugim goście nie radzili sobie z własnym serwisem, często posyłając piłki w aut. AZS nie kończył też ataków i piłek w kontratakach. I dlatego przegrał 18:25. Kolejna odsłona przyniosła sporo problemów w przyjęciu serwisu siatkarzy z Ropczyc. Przyjezdni zostali stłamszeni dobrą postawą Błękitnych w zagrywce.
– Jak nie idzie od początku, moi zawodnicy nie potrafią pozbierać się i zacząć grać lepiej w kolejnych setach – przyznał po sobotnim spotkaniu Norbert Kołodziejczyk, szkoleniowiec Politechniki.
Nadzieja na korzystne rozstrzygnięcie powróciła w czwartej odsłonie sobotniej potyczki. Choć od początku lublinianie zostali zmuszeni gonić wynik (przegrywali 4:6, 15:19), to w końcówce mogli przechylić szalę zwycięstwa. Politechnika wygrywała 21:20, ale chwilę później był już remis 23:23.
– Dwa ewidentne błędy pani sędzi zdecydowały o naszej porażce – mówił rozżalony opiekun Politechniki.
W drugim spotkaniu lublinianie nie radzili sobie w przyjęciu i przegrali 0:3.
Błękitni Ropczyce – AZS Politechnika Lubelska 3:1 (22:25, 25:18, 25:15, 25:23) i 3:0 (25:18, 25:18, 25:18)
Politechnika: Kępka, Krzaczek, Dobrzyński, Bieńko, Kociuba, Toborek, Piłat (libero) oraz Gajosz, Adryjanek, Pyda.
Komentarze