Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Falun. Mistrzostwa świata pełne znaków zapytania

W Falun rozpoczęły się mistrzostwa świata. W imprezie, która potrwa do 1 marca biorą udział największe gwiazdy zimowych sportów, wśród nich Kamil Stoch i Justyna Kowalczyk. Oboje znajdują się wśród faworytów do medali.
Falun. Mistrzostwa świata pełne znaków zapytania
Justyna Kowalczyk (justynakowalczyk.pl)
24 medale, w tym dziewięć złotych, sześć srebrnych i dziewięć brązowych zdobyli do tej pory w 91-letniej historii mistrzostw świata reprezentanci Polski. Największymi osiągnięciami mogą pochwalić się Adam Małysz i Justyna Kowalczyk. Wywalczone przez nich krążki to w sumie ponad 50 procent całego dorobku biało-czerwonych. Orzeł z Wisły czterokrotnie był mistrzem świata, ma też na koncie jeden srebrny i jeden brązowy medal. Z kolei nasza Królowa Śniegu stawała na podium MŚ w sumie siedmiokrotnie: dwa razy na najwyższym stopniu podium, trzy razy na drugim i dwa razy na najniższym. Małysz, który zakończył karierę przed czterema laty, swojego dorobku już nie powiększy. Kowalczyk wciąż może.

Sezon pełen rozczarowań

Obecny sezon jest dla jednej z najlepszych sportsmenek w historii Polski najmniej udany od momentu przebicia się do światowej czołówki. Ani razu nie udało jej się stanąć na podium zawodów Pucharu Świata, w którym regularnie przegrywała nie tylko ze swoją wielką rywalką Marit Bjoergen i znakomitą Therese Johaug, ale także z ich mniej znanymi rodaczkami oraz solidnymi, ale nie wybitnymi biegaczkami z różnych części świata. Po nieudanych występie w Rybińsku zrezygnowała z dalszej rywalizacji w PŚ na rzecz treningu, w ten sposób jednoznacznie sugerując, że w tym roku interesuje ją tylko jedna impreza.

Ostatnim szlify przed mistrzostwami zbierała w Santa Caterinie. W tej niewielkiej włoskiej miejscowości, leżącej 1700 metrów nad poziomem morza, na co dzień mieszka zaledwie 200 osób, ale w sezonie zimowym, ze względu na znakomite warunki do uprawiania narciarstwa w każdej postaci, jest kilkakrotnie więcej turystów. Dla Kowalczyk to szczęśliwe miejsce. To właśnie tutaj szlifowała formę przed igrzyskami olimpijskimi w Soczi, które zakończyła wielkim sukcesem, jakim był złoty medal na 10 km stylem klasycznym.

Bjoergen pewna siebie

Ze względu na miesięczną absencję w PŚ postawa naszej czołowej biegaczki jest częściowo niewiadomą. Na jej temat wypowiadała się ostatnio wielka faworytka mistrzostw, Marit Bjoergen.

– W przeszłości zdobywałyśmy już wiele medali na mistrzostwach świata i nie będę zaskoczona, jak podobnie będzie tym razem. Jesteśmy świetnie przygotowane, a Kowalczyk nie była w najlepszej formie w tym roku. Żal mi jej. Mam jednak nadzieję, że przygotowała się dobrze do mistrzostw świata. Czym więcej kandydatek do medali, tym ciekawsze zawody. Nie lubię wygrywać zbyt łatwo – powiedziała dla norweskiej gazety Dagbladet zawodniczka, która zamierza powalczyć o złote medale we wszystkich konkurencjach.

Żadnej presji

Dla Kowalczyk będą to już szóste MŚ w karierze. Mając w dorobku tak wiele mistrzowskich tytułów, nie ma sobie już nic do udowodnienia i wystartuje bez jakiejkolwiek presji. Tym razem jako czarny koń, bo role faworytek przypisane są Norweżkom. Bjoergen, Therese Johaug, Heidi Weng, Ingvild Flugstad Oestberg, Ragnhild Haga, Maiken Caspersen Falla zajmują sześć pierwszych miejsc w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

– Lubię MŚ znacznie bardziej niż igrzyska olimpijskie. Na igrzyskach stres jest zbyt duży. Każde mistrzostwa były inne. Każde dały mi bezcenne doświadczenie. Każde po sobie pozostawiły wiele wspomnień. No i w sumie siedem medali. Najmocniej zapisało się Oslo. Dziesiątki tysięcy kibiców. Niewyobrażalny huk w czasie biegu. Wielka presja i walka jak nigdy wcześniej. Łzy bezradności pomieszane z ogromną satysfakcją. Z jednej strony w paszczy lwa, z drugiej - największe święto biegówek, w jakim uczestniczyłam. W Norwegii biegówki są jak religia. Falun zapowiada się podobnie. Czuć podniosłą atmosferę. I dumę organizatorów. A mają być z czego dumni. Trasy, mimo że wciąż trwają na nich prace, są doskonale przygotowane. Wokół miasteczka wszystkie niezalesione miejsca będą przeznaczone na parkingi. Każdy wolny pokój w okolicy zostanie oddany gościom. Spodziewany jest wielki najazd kibiców. Zwłaszcza tych szwedzkich i norweskich oczywiście. Między tymi krajami trwa święta narciarska wojna. Uważam, że każdy medal wyrwany Norwegom będzie sukcesem. Bo takie czasy nastały, że na nartach biegają jakby tylko dwie nacje: Norwegia i reszta świata – napisała Kowalczyk w swoim felietonie na sport.pl.

Jeszcze trzy lata startów

W tym samym artykule nasza czołowa zawodniczka zadeklarowała, że bez względu na wyniki mistrzostw, zamierza startować jeszcze przez trzy lata, do Igrzysk Olimpijskich w koreańskim Pyeongchang.

– Zostaję, bo uwielbiam swój zawód. A pierwszy słabszy sezon w życiu tylko mnie w tym przekonaniu utwierdził. Wszystkim, którzy wtrącają się do mojej pracy – czy to z troski, czy to z zazdrości – chcę wyraźnie powiedzieć, że potrafię sama podejmować decyzje. Ze sceny schodzić nie mam zamiaru – wyjaśniła przyczyny swojej decyzji nasza najlepsza biegaczka.

W Falun wystartuje w czterech konkurencjach. Oprócz wczorajszego sprintu, w którym zajęła czwarte miejsce, także w sprincie drużynowym, sztafecie i biegu na 30 kilometrów. To właśnie na tym ostatnim dystansie ma największe szanse na medal. Tym razem w programie nie ma jej ulubionej \"dychy klasykiem”, choć bieg na dziesięć kilometrów się odbędzie. Niestety, w stylu dowolnym, w którym radzi sobie znacznie gorzej.

Stoch i rywale

Obok Kowalczyk największą gwiazdą w naszej ekipie jest Stoch. Dwukrotny mistrz olimpijski i zdobywca Kryształowej Kuli sprzed roku byłby z pewnością murowanym faworytem także w Falun, gdyby nie kontuzja, która nieco zmieniła jego plany startowe. Oczywiście, wciąż pozostaje kandydatem do dwóch złotych medali, ale już tylko jednym z kilku. Oprócz niego będą liczyli się Słoweniec Peter Prevc, Austriak Stefan Kraft, Niemiec Severin Freund czy Japończyk Noriaki Kasai. Bardzo mocni są też Norwegowie, których najsilniejszym punktem jest Anders Fannemel.

Wielką niewiadomą będzie dyspozycja Simona Ammana. Szwajcar nie startował od ostatniego konkursu Turnieju Czterech Skoczni w Ausriackim Bischofshofen, gdzie miał poważny upadek.

Amman jak królik z kapelusza

– Współczuję mu, bo wiem, jakie katusze przeżywa. Oczywiście nie chodzi o siedzenie z żoną czy rodziną (śmiech). Każdy z nas poświęca jednak mnóstwo czasu i energii, żeby jak najlepiej przygotować się do sezonu, a gdy nie może startować, to boli. Życzę mu jak najlepiej. Mam nadzieję, że wkrótce wróci do skakania na wysokim poziomie – mówił Stoch po zawodach w Zakopanem, podczas których odniósł pierwsze zwycięstwo w sezonie.

Co ciekawe, dla Ammana taki powrót przed główną imprezą sezonu to nie nowość. Podobnie było w 2002 roku, gdy w Salt Lake City wyskoczył jak królik z kapelusza i sięgnął po dwa złote medale. Wówczas też miał poważny uraz, też nie było wiadomo czy pojedzie na zawody, a on nie tylko pojechał, ale i wygrał w wielkim stylu. Sympatycznemu zawodnikowi warto życzyć jak najlepiej, ale tym razem nie złotych, a srebrnych medali. Takich nie ma jeszcze w swojej bogatej kolekcji, a te złote my Polacy, rezerwujemy przecież dla Stocha.

Wrócił mocniejszy

Lider naszej kadry początek sezonu stracił z powodu urazu stawu skokowego. Musiał przejść nawet operację, później długą rehabilitację, ale wrócił do rywalizacji jeszcze w grudniu, a na początku roku na Wielkiej Krokwi wygrał pierwszy w tym sezonie konkurs PŚ. Później ten wyczyn powtórzył jeszcze w Willingen, w dwóch innych konkursach stając na podium.

– Nie ukrywam, że jestem zadowolony, bo ostatnie moje starty były naprawdę solidne. Cieszę się, że miałem możliwość poskakania w trudnych warunkach. W ostatnim czasie miałem też okazję przeżyć wzloty i upadki. Do tych ostatnich na pewno należy zaliczyć dyskwalifikację w konkursie drużynowym. Na pewno mnie to wzmocniło, pozwoliło zbudować taką siłę wewnętrzną – mówił lider naszej kadry w rozmowie z portalem eurosport.onet.pl.

Polscy skoczkowie przez kilka ostatnich dni trenowali w Szczyrku pod okiem trenera Łukasza Kruczka. Na mini-zgrupowaniu przebywali Stoch, Jan Ziobro, Dawid Kubacki i Klemens Murańka. Po zawodach na mamucie w Vikersund dołączyli do nich Aleksander Zniszczoł oraz Piotr Żyła, ale oni nie mieli zbyt wiele czasu, żeby oskakać się na normalnym obiekcie.

– Czuję się bardzo dobrze, a przede wszystkim pewnie. Dlatego jadę do Falun może nie z takimi nadziejami, ile z uśmiechem i chęcią skakania. Myślę też o walce o medale. Ale nie napalam się, bo nie da się jednak jechać na zawody, mając w głowie myśl, że jadę tam po medal, choć nie ukrywam, że całą naszą drużynę stać na walkę o nie – powiedział dla eurosport.onet.pl Stoch.

Kask niespodzianka

Mistrz kolejny już raz zaplanował dla swoich kibiców niespodziankę. Podobnie jak podczas Igrzysk Olimpijskich w Soczi, tak i tym razem zaskoczy specjalnym projektem kasku dedykowanym na mistrzostwa świata. Punktem wyjścia w kreacji był świat oraz Atlas (główny sponsor zawodnika) – dosłownie i w przenośni, zawiera bowiem bezpośrednie nawiązanie graficzne do kontynentów oraz mapy globu. Widać inspirację rozwiązaniami kartograficznymi z oznaczeniem równoleżników i południków. Wybór takiego motywu to odniesienie do rangi zawodów oraz aktualnych tytułów mistrzowskich Kamila. Premiera nowego kasku odbędzie się na belce startowej. Do tego czasu projekt i przygotowany kask są pilnie strzeżoną tajemnicą.

Stabilizacja

Tradycyjnie na luzie do całego zamieszania podchodzi Piotr Żyła. To numer dwa w naszej kadrze, od początku sezonu skacze bardzo dobrze, ale tylko w pojedynczych próbach. Brakuje mu regularności i te lepsze skoki przeplata gorszymi. Jeżeli jednak uda mu się wreszcie ustabilizować dyspozycję, może być czarnym koniem mistrzostw.

Mistrzostwa wszystkich narodów

Spore nadzieje można wiązać także z występem naszej drużyny, broniącej brązowego medalu z Predazzo. Co prawda forma naszych skoczków do tej pory pozostawiała sporo do życzenia, ale jeśli do Stocha, Żyły i coraz lepiej skaczącego Aleksandra Zniszczoła dołączy jeszcze jeden zawodnik w dobrej dyspozycji, podium będzie realne. Tym bardziej, że do konkursu drużynowego został jeszcze tydzień. W skokach to bardzo wiele czasu.

Złote medale mistrzostw świata w Falun zostaną rozdane w trzech dyscyplinach narciarstwa klasycznego, czyli w skokach narciarskich, biegach narciarskich oraz w tzw. kombinacji norweskiej, która łączy te dwie dyscypliny. Wystartują zawodnicy z 58 państw, głównie Europy, Ameryki Północnej i Azji. Na listach startowych znaleźli się reprezentanci tak egzotycznych państw, jak Algieria, Peru, Trynidad i Tobago czy Tonga. Nie mają oczywiście szans nie tylko na medale, ale także na czołowe miejsca, ale w tym przypadku liczy się raczej olimpijska idea Pierre\'a de Coubertina mówiąca o tym, że ważny nie jest wynik, ale sam start.

Miss na mistrzostwach

W kadrze Polski także znaleźli się sportowcy, którym przyświecać będzie ta maksyma. Wśród osiemnastu powołanych zawodników jedynie kilkoro może pokusić się o miejsca w czołówce. Oprócz Stocha i Kowalczyk to także pozostali skoczkowie oraz sprinter Maciej Staręga i znajdująca się w życiowej dyspozycji Sylwia Jaśkowiec. W przypadku ostatniej dwójki trudno mówić może o walce o medale, ale pozycje w czołowej dziesiątce są jak najbardziej realne. Choć akurat Jaśkowiec może sprawić sensacje, szczególnie w sprincie drużynowym, gdzie wystartuje w parze z Kowalczyk. Reszta biegaczy i biegaczek, podobnie jak kombinatorzy norwescy nie rokują wielkich nadziei na sukces.

Sporą niespodzianką było w szczególności powołanie dla Magdaleny Kozielskiej, która do tej pory nie startowała regularnie nawet w PŚ. Oficjalną przyczyną jej nominacji był dobry występ w półamatorskich zawodach Slavic Cup, gdzie wygrała kilka konkurencji, ale zdaniem większości ekspertów na wyjazd bardziej zasłużyły juniorki Dominika Bieleckiej czy Urszula Łętocha. Co ciekawe Kozielska to sportowa Miss Podhala z 2012 roku. W poważnym sporcie do tej pory jednak nie zaistniała.

Zakwaterowanie w klasztorze

Większość naszej ekipy zamieszkała w domkach, położonych niedaleko obiektów sportowych. Część sportowców, w tym cała drużyna skoczków została zakwaterowana jednak... w klasztorze na obrzeżach Falun. To gospodarstwo prowadzone przez siostry Brygidki, oferujące noclegi wraz z wyżywieniem. Trener Kruczek śmieje się, że przypomina im trochę Dom Pielgrzyma.

Do tej pory najlepsze pod względem liczby zdobytych medali były dla polskiej ekipy MŚ w Oslo w 2011 roku. Wówczas nie mieliśmy jednak ani jednego złota. Po dwa krążki z najcenniejszego kruszcu zdobywaliśmy natomiast w Libercu w 2007 roku (Kowalczyk) oraz w Predazzo w 2003 roku (Małysz). Tegoroczne mogą być rekordowe pod oboma względami, ale jednocześnie mogą okazać się wielką porażką. Wszystko zależy od formy, jaką udało się przygotować naszym sportowcom i detali. Te ostatnie, z pozoru nieznaczące, mogą okazać się kluczowe. Szczególnie jeżeli stawka będzie tak wyrównana, jak się zapowiada.
Kadra Polski

Skoki narciarskie: Kamil Stoch, Piotr Żyła, Aleksander Zniszczoł, Klemens Murańka, Jan Ziobro, Dawid Kubacki.

Biegi narciarskie: Justyna Kowalczyk, Sylwia Jaśkowiec, Ewelina Marcisz, Kornelia Kubińska, Magdalena Kozielska, Maciej Staręga, Maciej Kreczmer, Jan Antolec, Sebastian Gazurek, Konrad Motor.

Kombinacja norweska: Adam Cieślar, Szczepan Kupczak.

Dwa słowa o gospodarzu

Falun jest niewielką miejscowością, leżącą w centralno-wschodniej części Szwecji, ok. 220 km od stolicy kraju, Sztokholmu. Na co dzień mieszka tu niespełna 37 tys. ludzi, ale ze względu na świetną bazę do uprawiania sportów zimowych, regularnie przyjeżdża wielu żądnych atrakcji turystów. Największą popularnością cieszy się kompleks sportowy Lugnet, w którym zostaną rozegrane wszystkie konkurencje mistrzostw świata. Impreza tej rangi odbywa się tu już po raz piąty. Wcześniej MŚ były tu w 1954, 1974, 1980 i 1993 roku. Dwukrotnie, w 1988 oraz 1992, miasteczko starało się także o organizację Igrzysk Olimpijskich. Bez powodzenia.

Szwedzki kurort o organizację tegorocznych mistrzostw rywalizował z niemieckim Oberdrotfem, fińskim Lahti oraz Zakopanem. Zimowa stolica Polski dotarła do drugiej rundy głosowania, gdzie zdobyła trzy głosy. W decydującym pojedynku Falun okazało się o jeden punkt lepsze od Lahti. Ogółem będą to już szóste MŚ, rozgrywane w Szwecji.

Mocna ekipa TVP

Wszystkie konkurencje mistrzostw świata pokażą na żywo Eurosport oraz TVP. Telewizja publiczna wysyła do Szwecji mocną ekipę. Tradycyjnie komentatorami zawodów w skokach narciarskich będą: Włodzimierz Szaranowicz, Marek Rudziński, Sebastian Szczęsny i Stanisław Snopek. Zawody w biegach narciarskich zrelacjonują natomiast Przemysław Babiarz i Marek Jóźwik. Skoki narciarskie mężczyzn będzie można oglądać TVP1, biegi kobiet w TVP2, a całość transmisji w TVP Sport oraz na stronie internetowej sport.tvp.pl.

Eurosport, który planuje w sumie 45 godzin transmisji z MŚ, do Falun wysłał tylko jednego dziennikarza. To redaktor naczelny stacji Adam Widomski, który będzie przeprowadzał wywiady na żywo z polskimi sportowcami. Przebieg zawodów ze studia w Warszawie komentować będą: Igor Błachut (skoki i biegi narciarskie), Bogdan Chruścicki (biegi narciarskie), Paweł Ulbrych (skoki narciarskie kobiet) oraz Adam Probosz (kombinacja norweska). Międzynarodowymi ekspertami stacji będą wielokrotni mistrzowie świata skoczek Martin Schmitt oraz biegacz Per Elofsson.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama