Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Trener Mariusz Kowalski może odejść z Avii Świdnik

Nie udało się świdniczanom wygrać rywalizacji w grupie IV drugiej ligi. Avia przegrała piąty mecz finału z AKS V LO Rzeszów 2:3, a całą rywalizację w takim samym stosunku. Po decydującym spotkaniu w Rzeszowie trener Mariusz Kowalski oddał się do dyspozycji władz klubu. Jego los powinien być znany w najbliższym czasie.
Trener Mariusz Kowalski może odejść z Avii Świdnik
Jaka przyszłość czeka trenera Mariusza Kowalskiego? (JACEK ŚWIERCZYŃSKI)
Mecz rozegrany 2 maja był bardzo zacięty i emocjonujący. \"Żółto-niebiescy” prowadzili w setach już 2:0. Decydująca o losach spotkania była czwarta partia, w której świdniczanie nie wykorzystali aż sześciu meczboli i ostatecznie przegrali 29:31. Spotkanie prowadziła para sędziowska z województwa mazowieckiego. Pierwszym sędzią (na słupku) była Anna Banaś, drugim (przy siatce) – Zbigniew Kułak. Dlaczego Avia nie potrafiła przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę? – Przyczyny są dwie – tłumaczy trener Mariusz Kowalski. – Pierwszą, znaczącą, jest postawa pani sędzi. Jej błędne decyzje wypaczyły wynik. Sportowo byliśmy lepsi i mecz powinniśmy wygrać 3:1. Już w pierwszej i drugiej partii byliśmy świadkami błędnych decyzji, jednak bez konsekwencji. W czwartej odsłonie ryzykowaliśmy serwisem. Przy 28:27 dla nas asa zagrał Jakub Guz, co potwierdzili kibice. Pani sędzia uznała, że był aut. Zrobiło się bardzo nerwowo. – Stałem przy linii i wspomniana piłka była autowa – mówi trener AKS V LO Artur Łoza. – Dlaczego nie udało się wam skończyć meczu jeszcze przed stanem 28:27 w czwartym secie? Przecież do tego wyniku nie wykorzystaliście czterech meczboli. Co więcej, trzecią partię Avia przegrała gładko 18:25 – pytamy. – Nie mieliśmy możliwości zbyt wielu zmian – mówi szkoleniowiec. – I to jest druga przyczyna. Z konieczności musiałem skorzystać na środku bloku z Jakuba Kaźmierskiego, który nie trenował miesiąc. Michał Ciupa na treningu nabawił się urazu kolana, a Adam Olejniczek nie był w formie. Z każdym setem słabła nasza siła rażenia. Młodzi i w pełni zdrowi rezerwowi AKS pociągnęli grę. – Sędzia popełniła kolejny rażący błąd w tie – breaku, kiedy puściła grę w momencie, gdy Marcin Jarosz nie był jeszcze przygotowany do odbioru zagrywki. Późniejsze protesty zakończyły się żółtą kartką dla kapitana i punktem dla AKS – tłumaczy Zbigniew Biały, członek zarządu Avii. – Takie zdarzenie miało miejsce przy wyniku 12:8 – dodaje opiekun AKS Artur Łoza. – Szkoleniowiec Avii zbyt późno poprosił o czas i został on odrzucony. Mój zawodnik zaserwował, a w tym czasie zawodnicy gości byli już prawie przy linii bocznej. Nie przyjęli serwisu, a próba dyskusji skutkowała kartką i zrobiło się 14:8 dla nas. Oburzenia nie kryje trener Kowalski. – Dziewięć miesięcy pracy poszło na marne. Przegraliśmy niesprawiedliwie. Po spotkaniu rozmawiałem telefonicznie z prezesem Marianem Chałasem i oddałem się do jego dyspozycji. – Sędzia nie prowadziła źle tego meczu. Była bardzo skrupulatna, nam odgwizdała trzy piłki podwójne. Mam nadzieję, że nie wypaczyła wyniku spotkania – uważa Łoza. Decyzja w sprawie przyszłości Avii i szkoleniowca powinna być znana w tym tygodniu. – Niczego nie chcemy robić pochopnie i w przypływie emocji – mówił po meczu Roman Lis, wiceprezes świdnickiego klubu. – Najpewniej w poniedziałek zarząd klubu przeanalizuje to, co wydarzyło się w długi weekend w Rzeszowie.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama