Piłkarze z Lublina wszystkie gole w Krośnie stracili w drugiej połowie (TOMASZ JEFIMOW/NOWINY)
Po dobrych wynikach meczów sparingowych wydawało się, że drużyna z Lublina będzie bez większych problemów radzić sobie w III lidze.
Tymczasem po dwóch kolejkach podopieczni Marka Sadowskiego są jedynym obok Stali Kraśnik zespołem, który nie zapisał na swoim koncie żadnego punktu.
W środę w Krośnie od pierwszego gwizdka gra wyglądała lepiej niż w weekend, ale plany pokrzyżowała szybka czerwona kartka dla Łukasza Gromby. Napastnik gości musiał przedwcześnie opuścić boisko w konsekwencji dwóch żółtych kartek. Przy pierwszym upomnieniu przyjezdni mieli jednak sporo wątpliwości.
– Druga kartka Łukasza była, jak najbardziej zasłużona. Zupełnie inaczej wygląda sprawa pierwszej. Zresztą wcześniej to gracz gospodarzy powinien wylecieć z boiska. Łukasz wychodził praktycznie sam na sam z bramkarzem Karpat i boczny obrońca wyciął go równo z trawą.
Obejrzał jednak tylko żółty kartonik. Kiedy było 11 na 11 to nasza gra była obiecująca. Później jednak wszystko się posypało, zwłaszcza po kontuzji Adriana Ręby. Po przerwie już praktycznie tylko się broniliśmy i skończyło się porażką 0:3 – mówi trener Marek Sadowski.
W sobotę Lublinianka-Wieniawa zmierzy się z Polonią, która na razie zapisała na swoim koncie dwa punkty. Zespół z Przemyśla ma jednak za sobą mecze z silnymi drużynami, typowanymi do miejsc w czubie tabeli.
W miniony weekend zremisowali właśnie z Karpatami (1:1), a w środę ze Stalą Mielec (2:2). Na pewno w najbliższym spotkaniu trener Sadowski będzie musiał radzić sobie nadal bez Mariusza Gołocińskiego, a także Adriana i Karola Rębów. Wszyscy narzekają na kontuzje. Na szczęście nie będzie musiał pauzować Gromba.
– Przydałoby się zdobyć wreszcie jakieś punkty, ale na pewno nie zamierzamy rzucić się na Polonię. Nie możemy się za bardzo odkrywać, bo przeciwnicy są bardziej ograni i potrafią wykorzystać każdy błąd.
Na pewno spodziewaliśmy się, że w III lidze będzie nieco łatwiej. Okazuje się jednak, że poziom jest dużo wyższy. Do tego największym problemem jest siła fizyczna innych zespołów. Szybko musimy się do tego przystosować – ocenia szkoleniowiec Lublinianki.
Wydawało się, że ekipę z Wieniawy wkrótce wzmocni Piotr Mokiejewski z Wisły Puławy. Wszystko wskazuje jednak na to, że nic nie wyjdzie z tego transferu.
Komentarze