Reklama
Restauracja Carmen (recenzja)
Ich przebojem są tapas, niewielkie hiszpańskie dania pachnące szafranem, anyżem, czosnkiem i dobrą oliwą, świeże owoce morza i Rabo de Toro. Bycze ogony w winie. Kto ich nie próbował, nie wie, co to życie. Na wizytę w restauracji Ismaela Hernándeza wydaliśmy 216 zł. I były to jak dotąd najlepiej wydane pieniądze.
- 24.08.2012 08:38

Karta dań jest podzielona na tapas, małe przekąski przed obiadem. Do tych na gorąco podaje się wodę z cytryną do umycia palców. Zamówiliśmy \"Deskę mieszaną, czyli troszkę tego i tamtego (33 zł) oraz \"Krewetki al ajillo z płatkami czosnku we wrzącej jeszcze oliwie” (22 zł).
Na desce dostaliśmy szynkę serrano, chorizo, plastry hiszpańskiej kaszanki i ser kozi o mlecznym, orzechowym smaku. Oraz pyszne oliwki. Wszystko było świeże, pachnące i zaostrzyło apetyt. Krewetki podano nam na rozgrzanej patelni, były delikatne, soczyste, a świeże bułeczki maczane we wrzącej, czosnkowej oliwie zniknęły bardzo szybko.
M. zamówiła \"Zupę z melona na zimno z pomidorkami confit” za 15 zł, ja \"Morską zupę z ryby i owoców morza” za 19 zł. Zupa z melona intrygowała chłodnikowymi klimatami z pikantnym akcentem diabelskiej papryczki, która przewijała się zresztą przez więcej potraw.
Jej smak tak nas zaciekawił, że poprosiliśmy kelnerkę o informację, z czego została ugotowana. Za chwilę przy naszym stoliku pojawił się Ismael Hernández, hiszpański kucharz i właściciel w jednej osobie. Jak zaczął opowiadać łamaną polszczyzną o gotowaniu rosołu z kurczaka, stopniowym dodawani ziół, chłodzeniu rosołu, robieniu musu z melona, pomyślałem, że mamy przed sobą Alchemika.
Moja zupa była świeżo ugotowana, i po raz pierwszy owoce morza mi w zupie smakowały. Dużo smaków, winne aromaty, znów ostra papryczka.
Zrobiliśmy przerwę na delikatny sorbet z limonki, lodu, świeżej mięty i szampana, a w kuchni robiły się dla nas drugie dania: \"Pstrąg marynowany w mojo z kolendry, na puree z ziemniaków i pieczonej papryki (31 zł) oraz \"Rabo de Toro, czyli gulasz z ogona wołowego” (31 zł).
Tak podanego pstrąga jeszcze nie jedliśmy. Zielona marynata z pietruszki, tymianku, kolendry, wina, oliwy i soli spowodowała, że mięso jak delikatna cielęcina z akcentami szynki w tle. Puree z ziemniaków i pieczonej papryki dopełniało tego dzieła.
Rabo de Toro, które zamówiłem było niestety lekko chłodne (podobnie jak morska zupa), ale i tak nie mogłem się byczymi ogonami najeść. Marynowane w winie przez 24 godziny, duszone kilka godzin, podane z dużą ilością sosu i pieczonymi ziemniakami, były nadzwyczajne w smaku, esencjonalne, bardzo ziołowe i pikantne. Jadłem je palcami, kawałkami świeżo wypieczonych bułeczek wyjadałem sos, radując się, że w kulinarnym pejzażu Lublina znalazłem swoje wyspy szczęśliwe.
Na deser M. zamówiła sobie \"Czekolada+czekolada, czyli ciasto czekoladowe podawane w gorącym sosie czekoladowym z gałką kremowych lodów za 16 zł, a mnie Ismael Hernández, właściciel restauracji namówił na świeże mule, przynosząc je w lodzie.
Wybrałem te w zielonym sosie z białym winem i pietruszką za 25 zł. Moja towarzyszka zajadła się czekoladowym ciastem, ja w napięciu czekałem na mule. Kiedy przybyły, po ogródku \"Carmen” rozszedł się oszałamiający zapach winnego sosu. A niewielkie małże zachwyciły nas delikatnym i aromatycznym mięsem. Jezu, jakie to było dobre i świeże. Aż chciało się żyć
Nasza ocena. Jak dotąd najlepsza restauracja dla miłośników ryb, owoców morza i dobrego wina w Lublinie. Gdybyśmy przyznawali gwiazdki, \"Carmen” dostałaby ich pięć. Panie Ismael, chapeau bas!
Restauracja Carmen
Lublin, ul. Rynek 7, Lublin, tel. 81 532-36-11
Czynne: wtorek-czwartek do 12 do 22, piątek-sobota do 23, niedziela do 21
Można płacić kartą.
Partnerem Przewodnika jest Old Poland. Wielkie Polskie Sery. Old Poland to marka najlepszych serów długodojrzewających produkowanych w Polsce. Smakiem i jakością dorównuje najbardziej znanym europejskim serom, pochodzącym ze Szwajcarii, Holandii, Włoch czy Francji.
Reklama













Komentarze