Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Jak zrobić w powietrzu piękną kanapkę?

Co ma na myśli skoczek spadochronowy mówiący o pięknej kanapce? Najprawdopodobniej myśli o canopy formation – dyscyplinie sportu, która przebojem wdarła się do polskich aeroklubów.
Jak zrobić w powietrzu piękną kanapkę?
(Wojciech Nieśpiałowski)
– Polega ona na siadaniu przez jednego skoczka na czaszy spadochronu drugiego zawodnika. Z dołu wygląda to jak kanapka – tłumaczy Tomasz Wziątek, srebrny medalista I Spadochronowych Mistrzostw Polski CF, które odbyły się w miniony weekend w Radawcu.

Szczątkowa postać

Początki Canopy Formation sięgają lat 70., kiedy w USA skrzyknęła się ze sobą grupa śmiałków szukających mocnych wrażeń.

– Wówczas nikt nie wyobrażał sobie, co można zrobić ze spadochronem. Służył on tylko do skakania. Tymczasem, Amerykanie pokazali, że jest to cudowne narzędzie do latania – dodaje Wziątek.

Pierwsze próby polskiego Canopy Formation miały miejsce w latach osiemdziesiątych. – Opieraliśmy się na zdjęciach czy pojedynczych filmach. Żelazna kurtyna sprawiała, że wiadomości z Ameryki docierały do nas tylko w szczątkowej postaci. Trzeba było mocno uruchomić wyobraźnię i dobrze improwizować – 54-latek wspomina te czasy z łezką w oku. – Ówczesny sprzęt i ten, którym dysponujemy obecnie, to jak porównanie malucha z mercedesem. Współczesne spadochrony swoją konstrukcją przypominają skrzydła samolotów – wyjaśnia członek Aeroklubu Lubelskiego.

9,11,100

Postęp techniczny spowodował, że Canopy Formation zaczęło rozwijać się w błyskawicznym tempie. Już w 1991 r. Wziątek i jego koledzy stworzyli formację, która liczyła dziewięciu skoczków. Ten rekord Polski zdążył doczekać się długiej brody, zanim go pobito. Z tabel wymazano go dopiero w 2011 r. – formacja utworzona na lotnisku w podwarszawskim Chrcynnie liczyła jedenaście osób. Jednak Polakom do światowego poziomu brakuje jeszcze bardzo dużo. Aktualny rekord świata został ustanowiony w USA, a formacja wówczas stworzona miała 100 skoczków.

Rozwój Canopy Formation spowodował, że postanowiono usystematyzować przepisy obowiązujące w tej konkurencji.

– W sportowym Canopy Formation startują trzyosobowe drużyny. Dwóch skoczków tworzy różne formacje, a trzeci to wszystko filmuje. Wygrywa ten zespół, który zrobi najwięcej rotacji – tłumaczy Wziątek.

Sędziowie

Na wykonanie zadania zawodnicy mają 90 sekund. – Pierwsze 30 sekund przeznaczone jest na przygotowanie się. Musimy dolecieć do siebie i odpowiednio ustawić się. Przez kolejną minutę wykonujemy rotacje. Formację buduje się zawsze od góry, a rozmontowuje od dołu – wyjaśnia.

Pracę skoczków w powietrzu obserwują z dołu sędziowie. To oni pilnują, czy skoczek nie przekroczył limitu wysokości.

– Jestem w stanie ocenić wysokość skoczka z dokładnością do 50 m. Kiedyś jeden z zawodników próbował mnie oszukać, mówiąc, że otworzył spadochron na 600 m. Zdyskwalifikowałem go, bo twierdziłem, że zrobił to na 450 m. Spór rozstrzygnęły wskazania z elektronicznego wysokościomierza, który pokazał 475 m – przyznaje z dumą Ryszard Koczorowski, sędzia międzynarodowy z ponad 40-letnim stażem w zawodzie.

Ocena pracy skoczków następuje dopiero kilka godzin po wylądowaniu, kiedy film zostaje zgrany na komputer. – Występ ocenia pięciu sędziów. Jeżeli coś jest źle nagrane, to drużyna nie dostaje punktu. Rola kamerzysty jest więc ogromna – tłumaczy Koczorowski.
Doświadczenie i portfel

Kto może uprawiać Canopy Formation? – Tylko doświadczeni zawodnicy, którzy mają oddanych wiele skoków. Ważne jest dobre przygotowanie fizyczne. Należy mieć silne mięśnie grzbietu i nóg – twierdzi Wziątek.

Przyszły skoczek musi również naszykować portfel pełen gotówki. Dobrej klasy spadochron kosztuje ponad dwadzieścia tysięcy złotych.

– Używany spadochron można kupić już za około dziesięciu tysięcy złotych – tłumaczy Wziątek. Spadochron, podobnie jak auto, musi regularnie przechodzić przegląd techniczny. – Dodatkowo, przed wylotem sprawdzamy wszystkie linki i zawleczki. Bezpieczeństwo to podstawa – zaznacza Wziątek. Mimo tych wszystkich procedur zdarza się, że sprzęt zawodzi. – Wtedy nie ma paniki. Wyczepiamy się z głównego spadochronu i otwieramy spadochron zapasowy. Zresztą, uruchamia się on w sposób automatyczny na pewnej wysokości. Niejednemu człowiekowi uratowało to życie, bo znane są przypadki, że skoczek w trakcie lotu dostał zawału serca.

Tyle lądowań, ile skoków

Powietrze to żywioł Tomasza Wziątka. – Tam w górze jest bardzo zimno, bo temperatura spada mniej więcej o jeden stopień Celsjusza na 100 metrów. Zdarzają się jednak odstępstwa od tej reguły. Kiedyś skakaliśmy w październiku przy temperaturze 20 stopni Celsjusza na ziemi. Wzbiliśmy się wówczas na ponad 4000 m n.p.m. Temperatura wynosiła tam – 39 stopni Celsjusza. Mimo że mieliśmy na sobie odzież termiczną, to okrutnie przemarzliśmy.

Czego życzyć skoczkom spadochronowym na pożegnanie? – Tylu lądowań, ilu wyskoków. Po 37 latach uprawiania tego sportu nie odczuwam strachu przed skakaniem. Moi bliscy również do tego się przyzwyczaili. Jedni chodzą na ryby, a drudzy na lotnisko – przyznaje Wziątek ze śmiechem.

Skakali w Radawcu

W miniony weekend obyły się I Spadochronowe Mistrzostwa Polski Canopy Formation. Triumf zaliczyła drużyna Aeroklubu warszawskiego. Lublinianie, startujący w składzie Tomasz Wziątek, Andrzej Dziubek i Paweł Michalski, wywalczyli srebrne medale.

– Rywalizacja była bardzo emocjonująca, a poziom zawodów oceniono jako wysoki. Potwierdziły to zresztą opinie obserwatorów z Aeroklubu Polskiego, którzy zapowiedzieli, że będą nas rekomendować do organizacji kolejnych mistrzostw w Canopy Formation – powiedział Bartosz Bojarczyk, rzecznik prasowy zawodów.

Powiązane galerie zdjęć:

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama