Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Druga młodość po czterdziestce. Piotr Chmielewski biega i promuje Lublin

Nazywam się Piotr Chmielewski, a moja przygoda z bieganiem rozpoczęła się zaledwie dwa lata temu. Zbliżałem się do czterdziestki i postanowiłem coś zmienić w swoim życiu. Długo szukałem odpowiedniej drogi
Druga młodość po czterdziestce. Piotr Chmielewski biega i promuje Lublin
(Archiwum Prywatne Piotra Chmielewskiego)
Przez dwa lata byłem morsem, ale kąpiele w zimnej wodzie nie dawały mi odpowiedniej ilości adrenaliny. Kiedy przekroczyłem magiczną czterdziestkę, zacząłem kierować się w stronę piłki nożnej. Znaleźć jedenastu ludzi do grania nie było łatwo, więc postanowiłem spróbować swoich sił w bieganiu. Początkowo chciałem tylko poprawić swoją kondycję. Jednak szybko złapałem bakcyla i zacząłem zajmować się tym sportem na serio – rozpoczyna swoją opowieść 43-letni mieszkaniec Lublina.

Wielu mężczyzn, kiedy osiąga wiek inżyniera Karwowskiego, zaczyna przeżywać kryzys wieku średniego. Chmielewski postanowił przeznaczyć ten okres w swoim życiu na promowanie Lublina. – Chcę być żywą reklamą miasta na świecie i wystartować we wszystkich miastach partnerskich Lublina. Zyskałem już akceptację prezydenta Krzysztofa Żuka – dodaje nasz bohater.

Debiut projektu Chmielewskiego przypadł na sierpień, kiedy 43-latek wystartował w zawodach w Omsku. Do tej pory to miasto kojarzyło się Polakom przede wszystkim z zsyłkami na Syberię czy ze \"Wspomnieniami z domu umarłych” Fiodora Dostojewskiego. – Współpracuję z polonią syberyjską. W ramach akcji \"Wspólne korzenie” na święta wielkanocne przyjmuję w domu gości ze wschodu. Chyba właśnie dlatego dostałem zaproszenie od mera Omska do udziału w zawodach. Dzięki temu mogłem rozpocząć starania o rosyjską wizę – tłumaczy Chmielewski.

Lot do Omska trwał pięć godzin. Syberia przywitała Chmielewskiego prawie 40-stopniowym upałem. – Omsk liczy ponad milion mieszkańców i sprawia wrażenie miasta, które jest w permanentnym remoncie. Chodniki nie są do końca pomalowane, część domów stoi niedokończona – wylicza niedociągnięcia.

Syberia przyjęła Chmielewskiego również tradycyjną rosyjską gościnnością. Obowiązkowym punktem jego wizyty była tzw. ruska bania. – To rodzaj łaźni, w której Rosjanie mają w zwyczaju pić alkohol – wyjaśnia. Pierwsze dni były dla Chmielewskiego trudne pod tym względem, ale później znalazł wymówkę od suto zakrapianych imprez. – Jako sportowiec nie mogę pić
alkoholu.

Dzień startu okazał się najcieplejszym dniem podczas jego pobytu w Rosji. – Miejscowa mentalność nakazuje odkładanie wielu rzeczy na później. Niestety, tak było również z napojami na trasie. Na dziesięciokilometrowym odcinku umieszczono tylko jeden punkt z wodą. Poświęciłem ten wysiłek Polakom mieszkającym na Syberii. Tylko dzięki tej motywacji dotarłem do mety.

Chmielewski zrobił furorę na Syberii, bo startował cały odziany w barwy Lublina. Aby jeszcze lepiej zaakcentować swoje pochodzenie, pokonał trasę z miejską flagą w rękach. Po ukończeniu zawodów miejscowe telewizje biły się o możliwość przeprowadzenia wywiadu z nietypowym uczestnikiem biegu.

Lublinianin w Omsku spędził tylko kilka dni, bo dusza podróżnika postanowiła szukać nowych wrażeń. Wybór padł na Krasnojarsk, miasto oddalone od Omska o kilkaset kilometrów, gdzie miał zostać rozegrany kolejny bieg. Zawody w ostatniej chwili przeniesiono na inny termin, dlatego Chmielewski wybrał się do Ułan Ude, miasta położonego w pobliżu jeziora Bajkał, niedaleko granicy z Mongolią.

Jego wizyta w tym mieście nie miała wiele wspólnego z turystyką. – W marcu chcę wystartować w Baikal Ice Maraton, czyli biegu po tafli Bajkału. Nie będę próbował swoich sił w maratonie, ale w półmaratonie. W Ułan Ude chciałem dograć szczegóły mojego startu.

Baikal Ice Maraton to prawdopodobnie najtrudniejsze zawody na świecie. Uczestnicy nie dość, że zmagają się z ogromnym mrozem i wiatrem, to muszą jeszcze zmieścić się w limicie czasowym. – Było 20 stopni mrozu, śnieg momentami sięgał aż do kolan. Hulał niesamowity wiatr, bo Bajkał jest jak otwarte morze. Przemarzliśmy do szpiku kości, a na metę dotarliśmy cali oblodzeni. Na punktach żywieniowych był głównie czaj na wodzie z Bajkału, wódka oraz piwo, a więc typowe witaminy.

Do jedzenia były natomiast daktyle, rodzynki i ser. To było prawdziwe lodowe piekło Syberii. Nie żałujemy jednak tego startu. Warto było zmierzyć się z syberyjskim piekłem – wspominają na łamach \"Gazety Pomorskiej” Andrzej Urbaniak i Witold Orcholski. Reprezentanci województwa kujawsko-pomorskiego wystartowali w Baikal Ice Maraton w 2011 r. Rywalizację ukończyli na dwudziestym miejscu
Chmielewski ma już dograne wszystkie szczegóły wyprawy. – Przygotowania rozpocznę około czterech miesięcy wcześniej. Wystartuję w kilku zimowych biegach, aby mój organizm przyzwyczaił się do mrozu. Będę musiał zaopatrzyć się w bardzo ciepłą odzież oraz buty z kolcami. Może to nie jest najwłaściwszy strój do biegania, ale tylko taki pozwoli mi nie zamarznąć. Zabiorę ze sobą również flagę Lublina, która jest obecna podczas wszystkich moich startów – tłumaczy z pasją w oczach.

Pobyt w Ułan Ude okazał się owocny z jeszcze jednego powodu. – Najprawdopodobniej uda mi się zorganizować bieg \"Polska wiorsta na jeziorze Bajkał”. Na Syberii jest mnóstwo Polaków. Aby ich zintegrować, chciałbym w marcu zebrać ich na najgłębszym jeziorze świata, aby wspólnie przebiegli jedną wiorstę.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama