Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Ormiański bar \"Anuszik” (recenzja)

Czasem trzeba zboczyć z utartych szlaków, żeby natknąć się na samorodny talent. To bardzo klimatyczne miejsce. Ze smaczną kuchnią w dobrej cenie.
Ormiański bar \"Anuszik” (recenzja)
Ormiański bar \"Anuszik”
O ormiańskiej knajpce, prowadzonej przez Emmę i Gagika Melkonian, ormiańskie małżeństwo osiadłe w Lublinie, dowiedziałem się od Lecha Cwaliny z "Hades-Szeroka”, który jest fanem ormiańskiej kuchni. To on powiedział mi, że na ulicy Paderewskiego można zjeść horovac (szaszłyk), dolmę (gołąbki) i golonki przyrządzane przez Gagika, na które zjeżdżają się smakosze z całego Lublina. Anuszik to imię córki właścicieli. Miejsce znaleźć trudno: mały bar stoi w pobliżu "Stokrotki”. Trzeba przebić się przez ciasny przedsionek z automatem do gry, żeby znaleźć się w niedużej sali, zwykle pełnej gości. Stoi tu żeliwna koza, na podłodze leży drewno do kominka. Za barem widać to, co najważniejsze: piec opalany drewnem, na którym przyrządza się potrawy. Klimat jest niebywały. Na początek zamówiliśmy sobie ormiański kebab w placku, zwanym lawasz (7.50 zł) i szaszłyk za 8 zł. Emma Gagik zapytała, jaki rodzaj mięsa mnie interesuje? Schab, karkówka, jakie dodatki? Wybrałem karczek, który powędrował na ruszt. Za chwilę po sali rozszedł się zapach mięsa. Kebab był mocno doprawiony, sałatka otaczająca mięso pikantna i winna, cienki lawasz (placek, w który zawinięto mięso) pyszny. Lawasz dostałem także do szaszłyka. Do tego kiszony pomidor (50 groszy) i kilka ogórków (od gospodyni). Kawał mięsa urzekł mnie aromatyczną marynatą, kiszony pomidor był rewelacyjny. Zresztą na barze stały słoje pełne dobroci, w tym ostre papryczki z czosnkiem. Za chwilę przysiadła się Emma. Zapytałem o smak marynaty. – To oregano i majeranek z Armenii – wyjaśniła krótko. Teraz przyszła kolej na kurczaka z pieca opalanego drewnem: udko (5 zł) i połówkę za 12 zł. Dostaliśmy do tego kolejne pikle w darze oraz trochę pikantnej adżiki. Smak kurczaka był niebywały. W połowie pachniał wędzarką, a przecież nie był wędzony. W połowie kolejną odmianą marynaty. Rwaliśmy mięso palcami, zawijając je w kawałki lawasz – który jest dla Ormian chlebem, a piecze się go na żeliwnych piecykach. Z lawaszem jedliśmy adżikę. To była uczta. Nadszedł czas na słynne golonki Gagika. Mała za 12 zł, albo ogromniasta za 22 zł. Piekły się w trakcie naszego ucztowania, przechodząc aromatem drzewa. W golonce – wiadomo – najlepsza jest skórka z tłuszczykiem. Ta była cudowności wielkiej. Ostra czuszka z marynaty pozwoliła strawić słuszne porcję mięsa. Potem były rozmowy i mocna, ormiańska kawa od Emmy w prezencie. Zapłaciliśmy 80 zł, ale w tej cenie najedzą się spokojnie 4 osoby. W dodatku dostaliśmy w darze ormiańskie bakłażany. Nasza ocena? Dobre mięsa, kuchnia z pasją, gościnność. Można tu sobie sprawić niezły azyl. Partnerem Przewodnika jest Old Poland. Wielkie Polskie Sery. Old Poland to marka najlepszych serów długodojrzewających produkowanych w Polsce. Smakiem i jakością dorównuje najbardziej znanym europejskim serom, pochodzącym ze Szwajcarii, Holandii, Włoch czy Francji. Lublin, ul. Paderewskiego 6, tel. 609 483 404 Czynne od 10 do 22. Nie można płacić kartą.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama