Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Wprost: Co uratowało Joannę Muchę?

Brak następcy? Plotki o rzekomej ciąży? Czy to, że jest piękną kobietą. Wszystko po trochu. \"Wprost\" pisze dlaczego premier nie odwołał jej ze stanowiska.
Wprost: Co uratowało Joannę Muchę?
Joanna Mucha (Maciej Czarniak)
Joanna Mucha znów ma szczęście. Premier nie odwołał jej ze stanowiska. Nie stała się kozłem ofiarnym międzynarodowego skandalu, gdy z powodu ulewy i niedowładu organizacyjnego odwołany musiał być mecz Polska Anglia na Stadionie Narodowym. Dlaczego tak się stało? Łatwiej na to pytanie odpowiedzieć, gdy szczegółowo prześledzi się przebieg wydarzeń ostatnich dni, związanych z minister sportu. Które mogłyby swoja drogą posłużyć jako scenariusz do telenoweli. W pierwszych godzinach po odwołanym meczu Tusk ciska gromy. – Zagryzłby ją, nie dopuszczał innego scenariusza niż dymisja – opowiada polityk mający do czynienia z premierem w tamtym czasie. Po wieczornym spotkaniu z Tuskiem w dniu odwołanego meczu Mucha wychodzi z Kancelarii z poczuciem, że to ostatnie chwile na stanowisku ministra. Jeden z rozmówców \"Wprost\" tak opisuje tamtą rozmowę: - Pani to się nie odzywa, bo pani nawet nie wiedziała, o której jest mecz – miał wycedzić Tusk w odpowiedzi na jej tłumaczenia. Mucha okopuje się więc w resorcie. Przez kilka dni nie pokazuje się światu. Z informacji \"Wprost\" wynika, że Mucha postanawia sama złożyć dymisję w czwartek. Gdy w poniedziałek pojawia się z nią u premiera, ten przekonuje ją, by jeszcze zaczekała, że nic jeszcze nie jest przesądzone. Czy Tusk pyta ją wtedy o ciążę? Tak wynika ze słów premiera do jego współpracowników.

Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama