Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Polska zapłaci za poniżenie Agaty

Nastolatka, która w 2008 r. w wieku czternastu lat zaszła w ciążę w wyniku czynu zabronionego i której szpital w Lublinie odmówił aborcji, wygrała wczoraj w Europejskim Trybunale Praw Człowieka
Polska zapłaci za poniżenie Agaty
Protest przed Sejmem w czerwcu 2008 roku. (Marcin Chiliński / MM Warszawa)
W Warszawie w obronie prawa 14-latki do aborcji pikietowały feministki, a Amnesty International uznała jej sprawę za przykład łamania praw człowieka w Polsce.

Szpital: aborcji nie przeprowadzimy

Sprawa 14-latki nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby szpitale w Lublinie i Warszawie nie odmówiły przeprowadzenia zabiegu aborcyjnego. Media poinformowały o tym, gdy dziewczyna była już w drugiej placówce, a za nią – jak twierdziły – pojawili się przedstawiciele ruchów obrony życia poczętego, którzy usiłowali nie dopuścić do aborcji.

Na początku czerwca 2008 roku dziewczyna trafiła do szpitala im. Jana Bożego w Lublinie. Powodem było krwawienie. Nastolatka i jej rodzice złożyli pisemną zgodę na przeprowadzenie zabiegu. W ciążę zaszła z równolatkiem. Prokuratura wydała zaświadczenie, że doszło do popełnienia czynu zabronionego, czyli obcowania płciowego z osobą poniżej 15 roku życia. To pozwalało na przeprowadzenie w szpitalu legalnego zabiegu aborcyjnego.

– Aborcji u nas nie będzie – mówił wówczas dla Dziennika Wschodniego Jacek Solarz, wtedy p.o. dyrektora szpitala im. Jana Bożego. Twierdził, że czternastolatka często zmienia zdanie w sprawie zabiegu.

– A ja nie będę zmuszał lekarzy do przerywania ciąży – dodał. – Wrzawa medialna oraz naciski różnych osób uniemożliwiają dziewczynie podjęcie decyzji.

Prokuratura: nacisków nie było

Warszawska prokuratura badała, czy dziewczyna była nakłaniania do aborcji z naruszeniem prawa oraz – czy z drugiej strony uniemożliwiano jej dokonanie legalnego zabiegu. Śledztwo zakończyło się umorzeniem. W tym drugim wątku, zainicjowanym doniesieniem działaczy SLD i organizacji feministycznych, chodziło głównie o księdza Krzysztofa Podstawkę, w 2008 roku przewodniczącego Funduszu Obrony Życia Archidiecezji Lubelskiej, który prowadzi Dom Samotnej Matki.

Ksiądz opowiadał wówczas, że dowiedział się o 14-latce, bo ma dobry kontakt z lekarzami w szpitalach. Zaoferował jej miejsce w Domu Samotnej Matki. Potem pojechał do szpitala w Warszawie. Rozmawiał z ordynatorem, z Agatą i jej matką. Na konferencji prasowej, na której tłumaczył się z udziału w sprawie, pokazywał kartkę od 14-latki.

– Serdecznie zapraszam księdza Krzysztofa do odwiedzania mnie, niech wpada, kiedy chce – czytał.
Po nagłośnieniu sprawy dostawał na swój telefon obraźliwe SMS-y.

Ciążę usunięto w Gdańsku

Losem Agaty zajmował się także Sąd Rejonowy w Lublinie. Zadecydował, że nastolatka może pozostać pod opieką rodziców. Po sygnałach, że rodzina nakłania ją do aborcji, dziewczyna na krótko trafiła do pogotowia opiekuńczego.

14-latka poddała się zabiegowi w Gdańsku, w jednym z ostatnich dni, w którym można było dokonać aborcji. Polskie prawo zezwala na zabieg do 12. tygodnia ciąży. Szpital wyznaczyło Ministerstwo Zdrowia. O zabiegu poinformowała Katolicka Agencja Informacyjna.
– Zwyciężyła ideologia śmierci – skomentował aborcję arcybiskup Józef Michalik.

W obronie dziewczyny stanęła Amnesty International, która w swoim raporcie o prawach człowieka uznała sprawę 14-latki za przykład naruszenia tajemnicy lekarskiej. AI podkreśliła też, że Agata i jej matka \"nie zostały ochronione przed bezpośrednimi oraz osobistymi szykanami ze strony przeciwników aborcji”.

Aborcje przeprowadzą. Prawdopodobnie

Wczoraj – po rozpatrzeniu skargi Agaty i jej matki – Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł jednogłośnie, że Polska naruszyła trzy przepisy europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności dotyczące zakazu nieludzkiego i poniżającego traktowania, prawa do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego, a także prawa do wolności i bezpieczeństwa osobistego.

Z tego powodu Polska będzie musiała wypłacić dziewczynie 30 tys. euro zadośćuczynienia i 15 tys. euro jej matce. Oprócz tego mają dostać od państwa 16 tys. euro na pokrycie poniesionych kosztów i wydatków.

Czy obecnie w szpitalu im. Jana Bożego w Lublinie byłoby możliwe przeprowadzenie legalnego zabiegu przerwania ciąży?

– Jeśli byłyby spełnione wszystkie przesłanki wymienione w ustawie o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, to prawdopodobnie tak – mówi Marzena Kowalczyk, pełniąca obowiązki dyrektora placówki.

– Ostateczną decyzję podejmuje lekarz, który ocenia, czy zachodzą wszystkie okoliczności prawne pozwalające na przeprowadzenie takiego zabiegu z uwzględnieniem innych uwarunkowań stwierdzonych podczas badania podmiotowego i przedmiotowego pacjentki.

Z przekazanych przez szpital danych wynika, że od stycznia 2011 do końca września br, do placówki nie zgłosiła się ani jedna pacjentka, która chciałaby przeprowadzenia aborcji, bo jej ciąża – tak jak u 14-latki – była \"wynikiem czynu zabronionego”.
Rozmowa z ks. Krzysztofem Podstawką, wicekanclerzem Kurii Metropolitalnej w Lublinie, rzecznikiem prasowym Archidiecezji Lubelskiej. Przed czterema laty przewodniczącym Funduszu Obrony Życia Archidiecezji Lubelskiej, który prowadził Dom Samotnej Matki

• Słyszał już ksiądz o wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka ws. Agaty?

– Tak. Sprawa została skierowana przeciwko Polsce, że nasz kraj naruszył prawo. Samego wyroku nie będą komentować. Dla mnie osobiście stanowi on ogromne zaskoczenie. Nie wiem, jakie były podstawy, że skierowano tę sprawę do Trybunału.

• Czy dziś ksiądz zachowałby się tak samo, jak cztery lata temu?

– Wtedy wiedziałem, że Agata chce to dziecko urodzić, ale jej nie pozwolono. Moje działanie było powodowane wyłącznie chęcią pomocy tej dziewczynie. Zwłaszcza, że Agata o pomoc prosiła. Nie mogłem przejść obok tego obojętnie.

Nie jest prawdą to, co jest napisane na stronie internetowej Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, że Agata była narażona na ataki, agresję i naciski środowisk pro-life i kościelnych. Środowisko kościelne tylko ja reprezentowałem. Nie stosowałem żadnej agresji ani nacisków. Nie było też żadnych ataków.

• Czy zdaniem księdza rodzina wywierała na tę dziewczynę presję, aby usunęła ciążę?

– To, co mówiłem 4 lata temu w dalszym ciągu podtrzymuję. W tej sprawie naruszono prawo do życia dziecka nienarodzonego. Dziś dziecko Agaty miałoby 4 lata. Dawałoby wiele radości swojej mamie, a jeśli nie jej, to innej rodzinie. Nie wiem jednak, jak Agata w tej chwili to przyjmuje.

• Czy ma ksiądz kontakt z Agatą? Widział się ksiądz z nią po tym, jak usunęła ciążę w Gdańsku?

– Nie mam z nią żadnego kontaktu. Nie wiem, co się z nią dzieje. Proszę ją pytać.

• Czy całą tę sytuację odbiera ksiądz w kategoriach osobistej klęski?

– Największy żal mam do jednej z lubelskich gazet, która podawała, że Agata została zgwałcona. Później ta sama gazeta przyznała, że ciąża była efektem czynu zabronionego. W związku z tymi pierwszymi publikacjami do dziś funkcjonuje przekonanie, że ciąża była efektem gwałtu. I że był jakiś fanatyczny ksiądz, który nie chciał dopuścić do aborcji. To nie jest prawda.

• Podczas konferencji prasowej 4 lata temu mówił ksiądz, że otrzymuje pogróżki. Czy sprawą tą zajmowały się organy ścigania? Przecież dotyczyło to gróźb karalnych. Nie bał się ksiądz o swoje bezpieczeństwo?

– Zachowałem niektóre SMS-y i e-maile. Dziś już nie pamiętam dokładnie, do kiedy to trwało, ale podejrzewam, że do czasu, kiedy temat Agaty był obecny w mediach. Celowo jednak staram się z tym nic nie robić, aby nie nadawać temu rozgłosu. Choć jestem osobą publiczną, to dla mnie było to duże obciążenie zarówno psychiczne, jak i emocjonalne. Czy się bałem? Tak, trochę się bałem. Obawiam się, że teraz podobne działania mogą mieć ciąg dalszy.

Rozmawiała Agnieszka Antoń-Jucha

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama