Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

\"Lista wstydu Platformy\": Ponad 20 działaczy PO z woj. lubelskiego

Działacze PO zarabiają tysiące złotych obsadzając władze państwowych i samorządowych firm. Na \"liście wstydu Platformy” znalazło się ponad 20 osób z naszego regionu.
\"Lista wstydu Platformy\": Ponad 20 działaczy PO z woj. lubelskiego
Od lewej: Krzysztof Grabczuk, Krzysztof Babisz, Krzysztof Żuk.
Listę z ponad 400 nazwiskami opublikował \"Puls Biznesu”. Dziennik przypomniał, że premier Donald Tusk obiecał odpolitycznienie państwowych firm.

Wśród działaczy PO z Lubelskiego, którzy zarabiają publiczne pieniądze, znalazło się nazwisko prezydenta Lublina Krzysztofa Żuka (dziś członek rady nadzorczej spółki budującej gazoport w Świnoujściu). W 2011 r. za pracę w dwóch radach dostał ok. 82 tys. zł. Pojawiły się też nazwiska wicemarszałka województwa Krzysztofa Grabczuka (w radzie nadzorczej Narodowego Centrum Sportu, za co dostaje ok. 2 tys. zł miesięcznie) oraz Krzysztofa Babisza, który jest radnym wojewódzkim i kuratorem oświaty (147 tys. zł za 2011).

– Czuję się kiepsko. Dwa lata ciężkiej pracy dla państwa polskiego zostało ocenione: \"patrzcie, nachapał się” – komentuje tę publikację prezydent Krzysztof Żuk. Podkreśla, że spośród trzech spółek wymienionych przez \"Puls Biznesu” zasiada w radzie tylko jednej z nich i dodaje, że jego obecność w tej spółce jest oczywista, bo podczas pracy w ministerstwie mocno angażował się w projekt gazoportu.

Ludzie PO rządzą w PGE (np. Tomasz Flis jest dyrektorem oddziału Dystrybucji w Lublinie), KRUS, PKS, ARiMR. Marian Żmijan – brat Stanisława, posła i szefa PO w regionie – kieruje powiatowym biurem ARiMR w Biłgoraju. – Pracuję już ponad 10 lat w agencji. Brat mi nie mógł pomóc, bo nie był wtedy jeszcze posłem (został w 2001 roku – red.) – tłumaczy Marian Żmijan.

W Tomaszowie Lubelskim, powiatowym mieście liczącym ok. 20 tys. mieszkańców, Platformą rządzi poseł Mariusz Grad, bratanek byłego ministra skarbu Aleksandra. Działaczy z Tomaszowa łatwo znaleźć we władzach państwowych firm, np. Jan Wójtowicz jest szefem zamojskiego oddziału PGE Dystrybucja S.A. (w 2011 zarobił 170 tys. zł) oraz zasiadał w radzie nadzorczej Krajowej Spółki Cukrowej (w 2011 r. zarobił ok. 40 tys. zł).

– Jeśli ktoś jest kompetentny i wygrywa konkursy, to nie można go dyskryminować za działanie w Platformie – mówi poseł Mariusz Grad. I zapewnia, że nikogo nie rekomendował na stanowiska.

– Od 30 lat pracuję nad swoją karierą. Nie łączę działalności politycznej z pracą i umieszczenie mnie na takiej liście jest krzywdzące. W radach nadzorczych znalazłem się, bo jestem w Ministerstwie Skarbu Państwa na liście osób z odpowiednimi uprawnieniami – tłumaczy z kolei Krzysztof Cichoń, radny miejski z Puław i członek rady nadzorczej PTU Etra (w ubiegłym roku zarobił ponad 15 tys. zł).

Lista \"Pulsu Biznesu” jest niepełna. Nie ma na niej np. radnego miejskiego Leszka Daniewskiego z Lublina, który jest zastępcą szefa regionalnego oddziału Agencji Nieruchomości Rolnych (w 2011 r. zarobił 191 tys. zł). (DRS)








Grażyna Czubek z Fundacji im. Stefana Batorego

Nie można działaczom partyjnym zakazać pracy w instytucjach rządowych, samorządowych czy spółkach skarbu państwa. Rzecz w tym, żeby w instytucjach publicznych zatrudniać na podstawie kryterium fachowości i wg. przejrzystych procedur, a nie kryterium przynależności partyjnej. Jak spojrzymy na historię kolejnych rządów, to wszystkie partie korzystały z posiadanej władzy i zatrudniały swoich działaczy w instytucjach, omijając czy naginając procedury. Tak będzie póki nie zmieni się mentalność i praca w takich miejscach przestanie być formą gratyfikacji za działaność na rzecz partii.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama